-
Zawartość
5524 -
Rejestracja
-
Ostatnio
-
Wygrane dni
97
Wszystko napisane przez Niklas
-
Ogólnie powinno stanowić zamkniętą całość. Niemniej jednak, później możesz je sobie dowolnie rozwijać, już po zakończeniu konkursu.
-
Kamień w Brohuffie, taka sława - taki fejm ;-;
-
Z jakiegoś powodu zawsze podobał mi się sam moment przeskoku, chociaż nie było mi dane zobaczyć go zbyt wiele razy. Pewno właśnie dlatego wciąż robił na mnie duże wrażenie. Ot, momentalne przyśpieszenie do ogromnej prędkości, pozostawiając za oknem jedynie widok gwiezdnych pasów... Z przemyśleń wybił mnie głos Paraxii mówiący o jakiejś rozgrzewce. Wyglądało na to, że już wkrótce nasza znajomość miała się zakończyć... już za raptem dwie godziny, plus tyle, ile miałoby zająć hakowanie gethów. Przez moment chciałem się odezwać, ale postanowiłem pozostać cicho w swoim miejscu, zastanawiając się, kiedy zostałbym przez nią zauważony, jeśli w ogóle.
-
http://mlppolska.pl/watek/1806-tagi/ tu masz podpowiedź mniej więcej.
-
MAGII* - tutaj są dwa "i", Kartonowy Tygrysie xd prosze bardzo, poprawione Mam wrażenie, że jej się zapomina o innych, gdy przed oczami widzi sztukę, tudzież błyskotki. I w tym odcinku bardziej uwypuklili tę gorszą stronę Rarci. Ogólnie takie "a co mnie twój królik, SZTUKAAA!" No ale to właśnie jest dziwne, dlaczego nie stosuje magii? W tym złym dla niej odcinku w sumie też była fizyczna niż magiczna - bo o ile pamiętam, próbowała kopytnie zdjąć sztandar.
-
No ja odniosłem zupełnie inne wrażenie w tamtym odcinku ;p No i przyznam, że faktycznie coś jest na rzeczy z jej magią. Bo faktycznie momentami pokazuje, że jej moc magiczna potrafi być naprawdę spora, a jednak praktycznie tego nie wykorzystuje poza swoim butikiem (chyba taki najjaśniejszy wyjątek to odcinek z Diamentowymi Psami).
-
Tylko mam nadzieję, że nie łączyłeś ze sobą postów, które miały pomiędzy sobą pewien okres nieaktywności w dziale, bo wtedy pisanie postu po postem przez jedną osobę jest dozwolone. Bardziej skupiłem się na tym, by temat był nieco przejrzystszy. Informacje zostały tam gdzie były, nic nie zniknęło. Nikogo też nie ganiałem za post pod postem. ~Draques
-
Podobnie zresztą jak ja. Już prawie zapomniałem, jak kojący był to widok - tysiące gwiazd i planet, ciemność i pustka... świadomość istnienia miliardów istnień gdzieś tam, daleko, poza naszym wzrokiem. Tyle istot, a i tak żadnej nie obchodził mój los... A i mnie nie obchodziło życie kogokolwiek. Musiałem przyznać, ze choć dołączyłem do tych Księżyców z przymusu, było to chyba dla mnie dobre, jakkolwiek nie chciałem tego głośno przyznać. Bo cóż... zacząłem zatracać się w sobie w tej niemożności odnalezienia naukowców odpowiedzialnych za moje spaczenie. Teraz... przynajmniej miałem jakiś cel... Co prawda niezbyt odległy i prawdopodobnie miał zakończyć się moją śmiercią tuż po tym, jak wykonam swoją część zadania, ale zawsze...
-
Łypnąłem na nią spode łba, po czym skierowałem się w stronę kolejnych pomieszczeń statku, kompletnie ją ignorując. Zresztą, co mnie obchodziła. I tak miałem tutaj być niewiele czasu, byleby tylko wykonać hakowanie gethów. Miałem nadzieję, że znajdę tutaj jakieś spokojniejsze miejsce ze zdecydowanie mniejszą ilością istot. Skoro nie mogłem zasnąć, lepiej było po prostu zaszyć się gdzieś, może gdzieś z widokiem na gwiazdy.
-
Owszem. Za dużo fast foodów i smażonego siana.
-
Also, i ja myślę, że nie wzięła Shy, bo to jej przyjaciółka, a dlatego, że wiedziała, że ta by jej nie potrafiła odmówić
-
Nie wiemy, ile jest do świątyni, poza tym - pamiętaj, że jednak czterokopytne poruszają się szybciej od nas, więc spokojnie Daring mogła być i 100km od świątyni xd
-
Zakląłem pod nosem, wkurzony tym, że właśnie straciłem świetne i spokojne miejsce do drzemki. Zdecydowanie nie lubiłem, gdy coś mi przeszkadzało w śnie... Durne przekaźniki... Niechętnie wygramoliłem się z powrotem na górną część maszynowni, zarzucając kaptur na głowę. Ponownie zignorowałem przebywającego tam salarianina, tak samo jak on ignorował mnie, po czym ruszyłem wolnym krokiem w stronę innych pomieszczeń okrętu.
-
No tak bardzo przy tym pierwszym materiale Mogłaby ją wspomóc magią, ale po co - jeszcze by się spociła Wiem, blisko prawdy
-
Ogólnie po tym odcinku stwierdzam, że Dashie jest kretynką Zupełnie jak nie ona. No ok, jest fanką Daring i nieco ją poniosło, ale aż do przesady. Twilight też nie lepsza. Rozwaliła mnie ta scena, gdy Rainbow stwierdza, że "muszą coś zrobić", a wcześniej stały i się gapiły przez okno na to, jak nasz drogi czterokopytny antagonista kradnie pierścień No i później Dash tak łatwo daje się schwytać. Nie wiem, co się z nią stało w tym odcinku, ale chyba nie zjadła Snickersa. I dobrze też Sos na sb zauważył - dlaczego ten taki ciężki pierścień w końcówce nagle robi się taki lekki? xd No i też irytowały mnie sceny, w których Rainbow robiła maślane oczka do swojej idolki ;p No niby IRL też tak jest, jednak nie zmienia to faktu, że wkurzało mnie to. Na plus: rozmowa Dashie z Twilight o książkach, nowe-stare postacie, wyśmianie niejako przebrań w filmach animowanych, klimat filmów przygodowych, no i zakończenie okraszone morałem i miłym prezentem xd No i Pinkie rysująca linię - cudowny random *** Niemniej jednak, sporo gorszy odcinek od trzech dotychczasowych: 5/10
-
Kwestia gustu, ale elegancja =/= tony kosmetyków na sobie xd A taka się zdaje być Rarity No i te jej umiejętności wykorzystywania xd Co też było widać w Castle Mane-ii xd Brać na mudżina słabowitego i tchórzliwego pegaza
-
Poczytałem i zatwierdzam kolejny rozdział tego fica. Mi również spodobały się wspominane przez Dolara sceny batalistyczne, no i zapowiedź bitwy morskiej, której z pewnością doświadczymy w następnej części opowiadania. Ciekaw jestem, jaki będzie nosił tytuł. Była też jedna rzecz, która zupełnie nie przypadła mi do gustu, ale zachowam to dla siebie, jako że nie ma to związku z fabułą czy też jakąś postacią, a prezentuje moje osobiste odczucia do jednej sceny Swoją drogą, ciekaw jestem, kiedy...
-
No ale dajcie spokój z tymi limitami - i tak macie już do dyspozycji ponad 3000 słów, toż tak z 10 stron tekstu xd
-
Bosh'tet..., zakląłem w myślach po quariańsku, co nie zdarzało mi się już od wielu miesięcy... No a chyba nawet od czasu, w którym stałem się, kim się stałem. Schowałem więc broń i wycofałem się do mojej tymczasowej kryjówki, uspokojony o tyle, że nie oczekiwałem już nagłego ataku gethów, czy innego przewrotu. Spróbowałem więc ponownie się zdrzemnąć. Tym razem jednak wolałem pozostawić Predatora blisko siebie, gotowego do strzału.
-
Póki co... Nie przypominałem sobie, by wcześniej panowało tutaj czerwone światło. Było... normalnie, acz słabsze niż na głównych pokładach. Ten fakt spowodował, że adrenalina ponownie zaczęła krążyć w moich żyłach i zaczynała wyostrzać moje zmysły. Teraz każde, nawet najbardziej normalne dźwięki powodowały, że sztywniałem, mocno zaciskając palce na pistolecie. Tak czy siak musiałem wyjść na górę. Podszedłem do drabinki i ostrożnie zacząłem się wspinać, mając w pogotowiu swoją broń gotową do strzału.
-
Ocknąłem się momentalnie, gotowy do działania. Chwyciłem od razu swojego Predatora i wyskoczyłem ze swojej kryjówki, mierząc przed siebie, oczekując jakiegoś przeciwnika. Zawsze tak reagowałem, gdy spodziewałem się jakiegoś przeciwnika dybiącego na moje życie.
-
IMO skoro mamy unikać, to mamy unikać - bez wyjątków, bo potem inni będą szukać możliwości, by na siłę próbować nagiąć zasady Also, jak Yarinę rzecze, psycha może siąść Also, gierki dajo, burżuje j
-
Ten post nie może zostać wyświetlony, ponieważ znajduje się w forum, które jest chronione hasłem. Podaj hasło