-
Zawartość
5524 -
Rejestracja
-
Ostatnio
-
Wygrane dni
97
Wszystko napisane przez Niklas
-
Midnight zmierzył ją spojrzeniem. Nie uśmiechała się mu taka wizja - było to wręcz wpadnięcie z jednej niewoli w drugą - jednak z tego co wiedział, Nightmare Moon nie zabijała niewinnych, w przeciwieństwie do kozłów. Przynajmniej na razie nie miał większego wyboru - musiał wybrać mniejsze zło. - Czego więc... ode mnie oczekujesz? - mruknął.
-
- A co zamierzasz? - spytał. Nieszczególnie był zachwycony współpracą z kimś takim jak Nightmare Moon, ale nie zamierzał teraz na to narzekać. Póki co, była ich jedyną możliwą opcją.
-
Miałem bardzo złe przeczucia, ale nie uległem panice. Nie mogłem sobie na to pozwolić. Powoli odsuwając się od martwego kuca, zbliżyłem się do drzwi i odwróciłem się.
-
- Może i byś mogła. - Midnight stanął pomiędzy nią a Twilight, nic nie robiąc sobie z groźnych min Królowej Wiecznej Nocy. - Póki co Twilight ma tylko mnie, sama też jest silniejsza niż dawniej. Pewno - jesteś od nas potężniejsza, pewno - ostatecznie byś wygrała, może nawet zabiła, ale wierz mi, straciłabyś naprawdę dużo sił na to... A wtedy zostałabyś ofiarą kozłów i tyle byłoby słyszać o potężnej Nightmare Moon. Bo już same kozły są odporne na magię i nieprzewidywalne, a do tego mają kogoś kto zmusił je do zorganizowanych ataków. Spojrzał na mroczne wcielenie Luny. - Normalnie proponowałbym współpracę, ale wiem, że w życiu byś się na to nie zgodziła - dodał po chwili. - Dlatego na razie proponuję wam zawieszenie broni... i przede wszystkim odkrycie, kto jest naszym wspólnym wrogiem.
-
- Widziałem - mruknął. - Coś czułem, że kryje się pod tym coś jeszcze, ale w życiu nie podejrzałbym go o to - syknął. Był teraz wściekły. Może i był w tym momencie hipokrytą, ale szczerze nienawidził tego kuca za tę zdradę. Była jednak pewna różnica między siejącym chaos dracoequusem a łaknącymi krwi kozłami. - No i co teraz zamierzasz, Nightmare? - spytał. - Będziesz nadal walczyć o swoją wieczną noc?
-
- Taa, kiedy prawie zabiłaś tego głupka-szpiega - mruknął pegaz mierząc ją wzrokiem. Stało się więc najgorsze - mieli kolejnego przeciwnika, tym razem naprawdę potężnego. Ogier wiedział, że nie ma z nią szans. Choć czary niewiele by mu zrobiły, nie przetrzymałby dłuższego ostrzału, zwłaszcza w swoim obecnym stanie. - Co stało się w tym szpitalu? - spytał.
-
- Czekaj... - szepnął do klaczy, przytrzymując ją kopytem i przystając przy drzwiach. - Ktoś chyba jest w środku... A trudno stwierdzić czy to Luna, czy ta twoja... pasiasta znajoma... Nie czekając na jej odpowiedź i nie licząc się z tym, że powinien się oszczędzać, pociągnął za drzwi i wtargnął wściekle do środka gotowy do ataku.
-
Żeby tylko i jej nie wywiało gdzieś, westchnął w myślach ruszając w ślad za nią.
-
- Chyba...? - powtórzył po niej. - Nie chcesz mi chyba powiedzieć, że nie wiesz, gdzie iść?
-
Wypatrzone w jednym komiksie, ale... dało mi to do myślenia o Twi w IV sezonie. Wyobrażacie sobie naszą Twilight zwracającą się do swojej mentorki z pominięciem tytułu? Ja tam przyznam, że ja nie bardzo - jakoś mi to nie pasuje xD
- 137 odpowiedzi
-
- Twilight Sparkle
- Twilight
- (i 4 więcej)
-
Om nom nom. Well, początek na pewno będzie bazował na żartach typu Twi zachowująca się wciąż jak kuc xd Potem pewno się przyzwyczai i będzie spokojniej szukać tej korony ;p Ja na razie nie mam zdania o niej i o całej serii, poza tym, że jest nieco lepiej niż się spodziewałem po pierwszych promo obrazkach.
- 15 odpowiedzi
-
- Twilight
- Najseksowniejsza
-
(i 1 więcej)
Tagi:
-
Pegaz skinął głową. - Ta chata się nada - stwierdził. - Zawsze to nieco bezpieczniej siedzieć w czterech ścianach niż na zewnątrz.
-
Midnight pomyślał, że techniki powiadamiania innych niewiele się zmieniły od jego czasów. Był to dość zauważalny, ale pegaz przypuszczał, że kozły niczego nie zauważyły - zresztą i byli gdzieś w mieście. - No i co teraz? - spytał.
-
Ogier westchnął, po czym ruszył za nią. Wciąż uważał, że była to wręcz idealna sytuacja dla Discorda. Może i ataki były zorganizowane, ale w całej Equestrii panował chaos. Czyli coś, co uwielbiał. Midnight nie widział powodów, dla których miałby cokolwiek pomóc Twilight. I nie wierzył w jego wielką przemianę. Za dobrze go znał.
-
- Ze swoimi dowódcami komunikował się mentalnie - mruknął pegaz - ale w moim przypadku było to niemożliwe. Jako elitarny zostałem obdarzony odpornością na magię, na tyle mocną, że nawet on nie był w stanie tego obejść, ani tym bardziej księżniczki... Jako jedyny miałem magiczny zwój, dzięki któremu mogłem z nim... rozmawiać. Ale o tym możesz zapomnieć - zwój został zniszczony na moich oczach, gdy poddawałem się karze. Zostały z niego popioły.
-
- I prawdopodobnie straciliśmy Lunę - dodał Midnight. - I wciąż nie ma tutaj nikogo, kto mógłby nam pomóc.
-
Przedostatnie takie straszne, boję się ;_;
-
Lol. Też się zastanawiam po kiego miałby robić coś takiego i jeszcze ryzykować bana za multi
-
Pegaz zacisnął jednak zęby i stłumił wrzask w sobie. Raz, że nie chciał okazać słabości, a dwa - mogłoby to ściągnąć uwagę nieprzyjaciela. Twilight miała nieco racji, bo faktycznie zdarzały się takie zgony, ale nie przypominał sobie, by ktokolwiek z jego towarzyszy umarł z powodu powikłań. Głównymi powodami były po prostu śmiertelne razy, o które było nietrudno, zwłaszcza, że wszyscy elitarni w walce tak dobrze ignorowali ból, że czasami nie zauważali, że oberwali w tętnice, albo w serce.
-
Nope. Będziemy mieć tylko wtedy, jeśli będziesz się tak zachowywać
- 9 odpowiedzi
-
- dzień dobry
- ja
-
(i 1 więcej)
Tagi:
-
- Nic nie szkodzi, nie boli aż tak bardzo - skłamał próbując nie okazywać bólu. Podał jej torbę. - Byliśmy szkoleni, by znosić takie rany.
-
Pegaz westchnął. Nie uśmiechało mu się to, ale Twilight miała rację - nie mieli na kogo liczyć. - Nie ma nikogo... - mruknął smutno. - Wszyscy pozostali, których znałem, umarli stulecia temu... Więc... pozostaje jedynie ten... Discord - wycedził jego imię z nieukrywaną niechęcią.
-
Pegaz parsknął. - Wybacz, ale... to dla mnie brzmi nierealnie - stwierdził. - Jak dla mnie to on nie jest zdolny do przyjaźni... a jeśli już to by osiągnąć jakąś korzyść.