Skocz do zawartości

KougatKnave3

Brony
  • Zawartość

    3487
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    1

Wszystko napisane przez KougatKnave3

  1. Obiecałem kompanowi znaleźć maskę, dlatego też musze się pośpieszyć ponieważ... może nie być aż tak cierpliwy. Mimo wszystko jednak ok... pamiętam iż opisywał mi tę maskę, to cóż szukam jej, nie mnie... hmm tamta klacz coś trzyma, i to do tego nie wygląda na coś... normalnego. Może to być to? Ale kim ONA jest... szabrowniczka? Szuka kogoś bliskiego... bo na ocalałą mi nie wygląda. Tak czy siak powoli podchodzę do niej. No nic... raczej mnie nie zaatakuje... a jak już to nie wygląda na taką. Kurwa przeżyłem nabicie na ten tutaj harpun, więc nic mi już nie jest straszne. Tak więc podchodzę. - Dzień... dobry?
  2. taka ciekawostka... moje powiadomienia :v

     

    image.png.0d82f0e478e950859b969c1b440568f6.png

    Dzięki @Triste Cordis za sprawianie iż nie mam pusto :V 

    1. Decaded

      Decaded

      Gud guy Triste

    2. Syrth

      Syrth

      Triste-sama lubi być na górze uwu

  3. - Przynajmniej mamy miejsce do nocowania. Słuchaj, ja muszę coś jeszcze załatwić. Jak spotkasz Starlight to powiedz jej iż możemy sie tutaj przekimać. Ja będę potem bo muszę się z czegoś wywiązać - powiedziałem. Jakby nie patrzeć częściowo mi pomógł. Teraz muszę iść poszukać tej maski która pomoże mu zachować kuczą... czy jakąkolwiek twarz. Albo jego narzędzia. No nic... to idę szukać owych rzeczy. Przeszukuje plażę najbliżej wraku, a jak nie będzie go widać to przynajmniej miejsce gdzie w cholere jest rzeczy. Większa prawdopodobieństwo iż coś znajdziemy.
  4. - Wpierw wypadałoby znaleźć właśnie nocleg. Poza tym... - zacząłem i spojrzałem na Starlight. - No chyba iż ty chcesz gdzieś się przejść - zapytałem ją. Jeśli chce gdzieś przejść, to się jej pytam czy potrzebuje pomocy. Zależnie od tego idę ze Starem albo z Starlight. Maskę poszukam jak już się dowiemy gdzie jesteśmy. Ta maska też jest ważna, lecz misja zawsze musi być priorytetem. Nie wiemy do końca co ta Biała Khurwa planuje, dlatego też musimy się śpieszyć by wyrobić się w tym początkowym limicie czasowym. Tak czy siak, idę za starlight albo Starem jeśli któryś z nich potrzebuje pomocy. Jak żaden... to idę zrobić własne rozeznanie.
  5. - Mieliśmy większe szczęście niż przypuszczałem. Mogę powiedzieć iż mamy naprawdę wielkie, jeśli się dowiemy gdzie dokładnie jesteśmy. Wiesz już gdzie dokładnie jesteśmy? - zapytałem się spogladając na stara, lecz potem ukradkiem spoglądając na Starlight, sprawdzić czy nie ma ona czasem żadnych innych dolegliwości. Zachowywała się normalnie... ale chce być pewien.
  6. - Nie nie, nic się nie stało - rzekłem ale pewnie nie usłyszał, westchnąłem i spojrzałem na Starlight. - Tak czy siak, trzeba się dowiedzieć gdzie dokładnie jesteśmy - rzekłem i podchodzę do jakiegoś randomowego Jelenia, albo do tego który chciał nam pomóc ale jeszcze nie odszedł za daleko, i się pytam. - Przepraszam bardzo, może wiesz gdzie dokładnie jesteśmy? - zapytałem się jelenia mając nadzieje iż to jednak kontynent.
  7. Przytakuje jej i mówię - Tak. Zresztą, o dokładnej lokalizacji dowiemy się jak już dorzemy do mia... - nie dokończyłem gdyż spotkaliśmy jelenie. No i się zaczęło... Cała ta sytuacja sprawiła iż spojrzałem na Starlight miną typu "What the Fuck?". Kurwa, facet, przyszliśmy tu o własnych siłach, ANI JA ANI STARLIGHT NIE WYKAZYWALIŚMY SYGNAŁU IŻ MAMY PAŚĆ NA ZAWAŁ CZY INNĄ MALARIE CZY COŚ. Ale kurwa nie... jeszcze kurwa koc termiczny i asysta w chodzeniu. Co ja mam? 2 lata iż trzeba mnie prowadzić? - Dziękujemy, ale przynajmniej w moim przypadku, będzie zbędne. Nic mi się nie stało - rzekłem do niego możliwie jak najbardziej uprzejmie. No... trochę przeginają z tą dobrocią. Poza tym najważniejsze obecnie to skupienie się na
  8. Kiwam głową. - Spotkajmy sie tutaj - rzekłem i prowadzę starlight do Stara. - Gadał z jakimś jeleniem. Wnioskując po tym myślę iż mieliśmy szczęście i trafiliśmy na ich kontynent, a nie na jakąś wysepkę. A jak już wysepka, to przynajmniej jest tu też jakieś miasteczko. Tak czy siak to nie daleko - rzekłem do Starlight, prowadząc ją. No... nie zdziwiłbym się gdyby ten jeleń to jakaś madka. Chociaż równie dobrze mógłby to być jakiś strażnik albo coś innego. Tak czy siak lepiej się do niego dostać i wrócić do Raziela jak ustalimy gdzie miasto jest. Oraz gdzie my jesteśmy.
  9. Będąc w powietrzu i ciesząc się iż na dole nie dochodzi do zadnej wymiany krwi, zauważam dwie ciekawe rzeczy. 1. To taka iż Star serio prawdopodobnie jest cały, i napotkał jelenia co można wywnioskować iż wylądowaliśmy w Cervidas, chociaż to nie jest w 100% pewne, bo równie dobrze może być to inna wysepka gdzie są jelenia. 2. to osoba w płaszczu która jest niebezpiecznie blisko tej dwójki na dole. Po sposobie jakim się porusza i widocznej... ostrożności jest około 74% prawdopodobności iż może być tutaj z powodów... czysto "zarobkowych". Cholera, bo najlepiej zarabiać na nieszczęściu innych. Ląduje koło Starlight i Raziela i mówię. - Osoba podobna wyglądem do Stara znajduje się tam - rzekłem wskazując jego lokalizacje. Po tym mówię do nich też już ciszej. - Poza tym za tamtymi śmieciami kręci się prawdopodobnie szabrownik.
  10. Bez słowa salutuje jej i wznoszę się w górę w poszukiwaniu matkojebcy albo jakiś innych Kryminalnych Szumowin. No teraz pozostał nam ten matkojebca, mimo iż to mój przyjaciel, to niezbyt się martwie bo wiem iż on sobie da radę i od zawsze miał jakiegoś kurwa fuksa i zawsze mu uchodziło na sucho takie akcje... ale tak czy siak muszę go znaleźć... na wszelki wypadek gdyby jednak jego szczęście głupca jednak nie zadziałało tym razem. A i przy okazji też modlę się by Starlight i Raziel nie pozabijali się tam na dole... bo Starlight oczywiście jest sceptyczna do niego. Ale co może się stać? Ukradnie jej twarz? ... ... Nawet jeśli to ona żyje, oraz on nie ma narzędzi... jeszcze.
  11. - Ja bym się zgodził. Jak sama mapa pokazuje, jak przekroczymy ten dolinę na południowy wschód od Camelu to dalej według map nie ma żadnego miasta, a może być dopiero coś na Południu The Fringe. po drodze na pewno może nam ulec coś zniszczeniu, a Artifacter... naprawdę się przyda. Poza tym... udało wam się zaprzyjaźnić z Discordem, władcą Chaosu... poza tym twilight raz mówiła... "Nie ocenia się książki po okładce". Ja sądzę iż powinniśmy go zabrać. Chociaż tak czy siak ostateczna decyzja jest tu twoja, bo wkońcu ty przewodzisz - rzekłem. Mam nadzieje iż dałem dużo dobrych argumentów, bo szczerze też mam lekkie obawy co do Raziela...
  12. ucieszyłem się jak obudziła się. Też lekko zaczerwieniłem się lecz kiedy zareagowała na Raziela, to szybko wbiegłem między dwójkę (wiedząc iz może mnie jebnąć promieniem który wymaże mnie z egzystencji), i mówię. - Starlight to jest przyjaciel. Nazywa się Raziel i pomagamy sobie nawzajem, ja znaleźć jego... rzeczy a on mi ciebie i Star Hollowa. Nie jest naszym wrogiem - rzekłem i stoje twardo nie okazując strachu... na zewnątrz. Wewnątrz proszę by okazała się mądra bo nie mam zamiaru zostać wymazanym z egzystencji.
  13. Podchodzę do niej i po upewnieniu się iż wszystko dobrze z nią, odetchnąłem z ulgą. - To dobrze - rzekłem i próbuje ją obudzić. Jeśli się nie uda to ją biorę na grzbiet. Tak czy siak spoglądam później na kościstego towarzysza i mówię. - Teraz pozostaje znaleźć jeszcze mojego przyjaciela i wtedy wszyscy z którymi podróżowałem będą obecni. Teraz musimy ogarnąć gdzie Star Hollow mógł wylądować - rzekłem. Ale wpierw Starlight, ona w tej sekundzie jest priorytetem. Tak czy siak staram się ją wybudzić.
  14. Fioletowy kształt... może to być Starlight. No nic. Zapamiętuje kierunek i ląduje spowrotem. - W tamtym kierunku dostrzegłem coś Fioletowego. Klacz którą szukamy jest właśnie Fioletowa więc sugeruej iż powinniśmy pójść tam i sprawdzić czy to ona, czy inny ocalały z załogi statku - powiedziałem do niego i po chwili ruszamy w stronę Fioletu. No mam nadzieje iż to będzie Starlight... poza tym... gdzie my kurwa wylądowaliśmy? Jak narazie nie wiem dokładnie nic o otoczeniu poza tym iż jestesmy na plaży oraz iż są Fiordy..
  15. - Weź mnie nie strasz nawet. Moja wypłata sprawia iż jestem ekspertem w "Przetrwaj do końca miesiąca na wypłacie strażnika" Poza... czekaj... Raziel? Ten Raziel? - zapytałem sie z wydaczną radością. - Czytałem sporo za dzieciaka. Legendy Equestrii. To imie pojawia się wiele razy z istotą która stworzyła Elementy Harmonii. Czyli jeśli to prawda to stworzyłeś... Według Celestii i Luny... Najpotężniejszą broń i zarazem Czynnik Odstraszający który jak niedawne wydarzenia pokazały, nie odstrasza. Wow... Jeśli to prawda, to twoje moce Artifactera się... przydadzą to mało powiedziane, wybawiające wręcz - rzekłem i po usłyszeniu jego odpowiedzi lecę w zwyż i szukam ziomków.
  16. Opisuje mu dokładnie Starlight i Stara. Tak czy siak po opowiedzeniu mu ich wyglądów to mówię. - Nie mówię iż wierzę w te farmazony. Jestem Ateistą że tak powiem. Nie wierzę w religie equestrii. Dla mnie najważniejesze jest teraz uratowanie mojej ukochanej. W sumie... jak się nazywasz? jak już mówiłem, fascynuje się innymi gatunkami i chętnie dowiedziałbym się czegoś więcej o tobie. Tak przy okazji, to jestem Moonlight Meadow, Gwardzista Księżniczki Przyjaźni - rzekłem i po chwili odwróciłem twarz... - Tak... to wciąż brzmi chujowo - rzuciłem słyszalnie ale do siebie. No nic Spoglądam i oczekuje na jego odpowiedź.
  17. - Mi kiedyś ojciec opowiedział iż słońce tak naprawdę stoi w miejscu a to nasza "planeta" jest poruszana przez nie oraz sąsiednie planety używając Grawitacji do tego. Jak to powiedziałem w szkole to nie miałem później życia do czasu wyprowadzki do innego miasta. W sumie to było zbyt "boskie" poruszanie ciałami niebieskimi wielkości słońca... księżyc prędzej, ale słońce? No nic... chodźmy szukać reszty ekipy, oraz jeszcze twoich narzędzi oraz ewentualnie maski - rzekłem i rozglądam się za kierunkiem gdzie mógłbym się udać.
  18. Nosz kurwa...

    Ci którzy pamiętają miałem rok temu dzikiego zająca (był u mnie przez rok, lecz podczas ogromnej burzy spierdolił gdzieś i dzisiaj mieszka w pobliskim lesie i gwa... znaczy "Obcóje z kotami". Teraz przed 20 minutami, mama przyniosła to...

    Spoiler

    ElldkTH.jpg

    Czy ktoś może wiedzieć co to za ptak? Ojciec mówi iż pustułka lecz mama stawia na Sokoła. Zaznaczam iż to młody ptak, wręcz piskle.

    1. Pokaż poprzednie komentarze  [8 więcej]
    2. Syrth

      Syrth

      Awww :D W sumie spoko. Śliczny ptaszor, oby tylko nauczył się sam latać

    3. KougatKnave3

      KougatKnave3

      jak co będę wrzucał o nim regularnie raporty, byś się nie martwiła :)

    4. Syrth

      Syrth

      Martwić się nie martwię - wiem, że zależy Ci na jego dobrostanie ^^ Ale z chęcią poczytam co tam u niego albo zobaczę zdjęcia :D

  19. Uśmiecham się do niego. Kurwa... nie tego się spodziewałem szczerze. Ale walić to. Raz się żyje. Wyciągam do niego kopyto i oficjalnie jesteśmy "przyjaciółmi". - Dobrze. Prócz mnie podróżowała jeszcze ze mną klacz jednorożca oraz ogier jednorożca - mówię i jeszcze zdradzam mu szczegóły. - Oraz... - rzekłem i mówię za siebie. - Dobra, możesz wyjść - spoglądam na miejsce gdzie powinien być szlachcic. No... teraz mogę się chwalić iż mam ziomka Szkieleta.
  20. - Nie wiem, to było bardzo dawno temu i nikomu nie przyszło do głowy coś lepszego od papieru. Ale to szczegół - odpowiedziałem mimo to. Po chwili westchnąłem. - Wnioskując "wraz z maską" to zostało ci to skradzione dopiero niedawno, po katastrofie statku. Wnioskując też po twoich wypowiedziach mogę połączyć cię z Ogierem który wtedy na pokładzie wyklinał Gównianą Historie Equestri... co szczerze ci przyznam racje. Jest duża szansa iż te narzędzia, i prawdopdoobnie maska wciąż mogą tutaj gdzieś być. Mogę ci pomóc w poszukiwaniach jeśli nie masz nic przeciwko.
  21. - Nie jestem profesjonalistą, wkońcu jestem zwykłym strażnikiem z fascynacją do innych istot i ras. Dokładnie jakich narzędzi potrzebujesz się tak spytam z ciekawości - zapytałem. No... to może teraz o mnie źle działać... ale walić to obecnie. jeśli jest szansa na zerową walkę to muszę do niej dążyć. No nic, spoglądam na niego w oczekiwaniu na odpowiedź.
  22. Zamyślam się... mimo wszystko nie spuszczam mojej ukrytej gardy, wciąż gotowy na jego atak. Jako strażnik muszę się trochę znać na analizie oraz sekcji... znaczy nie muszę... ale przerwy między zajęciami były zbyt nudne więc sporo czytałem. Tak czy siak spoglądam na kucyka. - Ogólniej najciężej usunąć "twarz" z jednorożca jest z powodu rogu. Najłatwiejszym celem byłby akurat kucyk ziemny, choć i tutaj jest kwestia "gdzie zacząć". Ja na twym miejscu zacząłbym od strony bliżej policzkom i szedł w kierunku przeciwnym wskazówką zegara.
  23. - A może tak ja odwrócę jego uwagę, a ty... - zacząłem lecz usłyszałem uderzenie notesu co natychmiast sprawiło iż uciszyłem się i bardziej się skryłem. Następnie Wskazuje szlachcicowi by się odsunął. Ja szykuje swoją broń. Odwrócę jego uwagę. Walka może być ciężka. Jak się odsunie już szlachcic to robię najgłupszą rzecz w CAŁYM swoim życiu... wychodzę z ukrycia i mówię. - Jeśli mam być szczery, to tamta twarz pasowała by na ciebie - rzekłem z uśmieszkiem. Niech się skupi na mnie, oraz jestem gotowy na jego atak.
  24. Spoglądam próbując ocenić zagrożenie. No... z tym czymś łatwo nie będzie... na pewno trudniej od Zenka z Podwodnego Świata. Mimo wszystko może to spowodować później... problemy. Spoglądam po szlachcicu. - Atak z zaskoczenia odpada, bo takie istoty niemal w 76% są w stanie je odeprzeć... poza tym ten koleś mi... jakbym już słyszał gdzieś ten głos... z resztą nie ważne. Nie mamy zaplecza by z nim walczyć. Ty nie masz nawet opancerzenia, a poleganie na magii całkowicie może okazać się zgubne. Prędzej trzeba byłoby zastosować podstęp, to ma większe szanse powodzenia - rzekłem cicho całkowicie skupiony na celu. Następnie jakby do siebie mówię. - Fascynujące stworzenie... ciekawe co go tak napędza? Czy to udręczona dusza? Czy może jakiś byt który jest napędzany za pomocą kryształu... - rzekłem do siebie. Staram się wypatrzeć jakiś słaby punkt.
  25. Ja leżę spoglądając w niebo, aż tu nagle zaćmie... a nie... to szlachcic... no nic. Wstaje i sprawdzam czy mam wszystko przy sobie swoje ostrze, Branzoleto-Tarcze oraz Harpoon jako uzbrojenie. Kiedy się zorientuje to spoglądam na niego i mówię. - Wszystko dobrze. Podejdźmy tam po cichu... nie wiemy czy są przyjaźnie nastawieni - rzekłem i jeśli mam ostrze nakopytne to mu je podaje. Niech będzie uzbrojony na wszelki wypadek.
×
×
  • Utwórz nowe...