-
Zawartość
3487 -
Rejestracja
-
Ostatnio
-
Wygrane dni
1
Wszystko napisane przez KougatKnave3
-
- Obiecuje, że cię znajdę... i zabije - powiedziałem do Shymin. Dałem jej przyjaźń... której nigdy nie doświadczyła. Dostałem w zamian zdradę.
-
- Zajebista przyjaciółka - powiedziałem uwalniając tego stwora. Zapłaci za to... obiecuje, że zapłaci za to. Nie wiem jak... ale zapamięta tą karę.
-
- No to pięknie - powiedziałem poddając się. Mają pisklaki, nie mamy wyboru. Ląduje na neutralnym poziomie razem z Night. Jeśli kiedykolwiek dorwę tego małego, to go pożrę.
-
- Ten... gnojek... zaczyna mnie... irytować... - powiedziałem wkurzony. Mam pomysła... wchodzę do mózgu tego stwora i podmieniam obrazy, przez co będzie myślał, że to Drago jest celem do zabicia.
-
- Patrz na niego. Wykapany tata. Trzeba było go zabić, kiedy była okazja - powiedziałem gotując się ze złości, ale teraz się szybko uspokajam i skupiam się na walce. Mam słaby punkt to już wiem jak walczyć. Wspomagam się też czarami jakie znam z postaci człowieka.
-
- Tyle poszło w wydanie Kredytów na samoloty Do walki ze smokami (Myśliwiec D[ragon]). Dobrze, że są bezzałogowe - powiedziałem. - Wiesz jak walczyć z tymi kolcowymi?
-
- Leć do środka - powiedziałem do mamy. Staram się wypatrzeć Myśliwce D. Kurwa mają tu być zaraz. Myślałem, że w ogóle je mają tutaj. Podlatuje do Night. - Mogłem się spodziewać, że nie usiedzisz na dole. Kto pilnuje małych? - powiedziałem pokazując jej Szeptozgony.
-
Cholera... Night wytrzymała jest... ale widać, że nie lubi słuchać... i szczerze powiem, że jest lepsza we wszystkim, ale to źle, że się martwię? Podlatuje do mamy i sprawdzam jej stan. Tak czy siak wnoszę ją do środka. SPrawdzam ile zostało mu smoków.
-
Informuje Twi telepatycznie by Flota skupiła się tylko na tym jednym. Mają walić wszystkim co mają. Nie tylko są zagrożeniem dla nas, ale i dla Los Santos. Staramy się odgonić te stwory do czasu przybycia Myśliwców D. Staramy się jak najmniej spluwać.
-
- Musimy strzelać, ale celnie. W paszczę - powiedziałem. Jeśli otwierają to strzelamy w ich gęby. Jeśli nie, to w słabe punkty. Sprawdzam co jakiś czasie, czy statki na orbicie pomogą nam z tym dużym.
-
Spoglądam na Twi. - No to wiadomo jak zaczęli słuchać Drago. Twi. Wezwij wsparcie krążowników. Niech go rozwalą. Ja i mama, zajmiemy się tymi co srają nam na dach - powiedziałem i lecę tam z mamą.
-
Spoglądam na mamę. - Mam nadzieje, że radzisz sobie z wieloma wrogami. Mają przewagę 40. TO nie fair... dla nich - powiedziałem z uśmiechem. Większą grupę wrogów pokonywałem. Dam radę.
-
- Teraz wiemy gdzie braciszek się zapodział - powiedziałem wiedząc co się zacznie zaraz. - Twi... uciekaj stąd, nie dasz tylu smokom rady - powiedziałem spoglądając na nią.
-
To wszystko jasne. Spoglądam na Night. - Weź pisklaki i Klaczę do Schronu i zostań tam. Ja i mama się nimi zajmiemy - powiedziałem. Apokalipsus ceni sobie siłę. Jeśli mama mu zainponowała... to zapewnie jest tak silna jak ja.
-
- Twilight. Czy inżynierowie mówili jakie to pole siłowe jest mocne? - spytałem się spoglądając na nią. Na wszelki wypadek też się gotuje do walki.
-
Informuje wszystkich o tym. Na wszelki wypadek włączam zabezpieczenia domu... JEŚLI JAKIEŚ DALI. Następnie obserwujemy co to.
-
Więc lecę do Jeziora Andreas i biorę stamtąd ryby. Potem jem z resztą smoków i biorę się za zabawę z dziećmi. Następnie idę pracować.
-
Sory... tak wielkiej góry nie mam. No chyba, że wypłacę wszystko z bank w postaci monet i umieszczę w jednym pokoju... to wtedy tylko drzemki. Jednak obiecałem Twi, że nie będę tak robił... bo coś na karcie musi być.
-
Więc życze wszystkim dobranoc. Nawet teraz... jest sporo miejsca. Następnie po usłyszeniu ich komentarza zasypiam. Mając łeb obrucony w stronę Shymin... bo coś mi śmierdzi...
-
Więc się wywracam. Zaczynamy się bawić. I tak do czasu, aż maluchy zgłodnieją. Potem będą jeść i następnie spać. Idę do łóżka i sprawdzam kto konkretnie tu jest.
-
Więc zaczynam się z nimi ba... spoglądam na Twi. - Przyłączysz się? - spytałem oczekując na nie. Maluchy też lubią Twi, chyba.
-
Wiec biorę Twi na podwózkę. Cza zacząć pisklaki zaraz szkolić. Idę z Twi przez korytarz. - Powiedz szczerze. Jak wyglądam. Bo widzę, że niektóre...
-
- Mam złe przeczucia, Limonko. Czuje, że coś się zaniedługo stanie - powiedziałem wpatrując się przez okno na panoramę LS w oddali.
-
Robiły to kurwa specjalnie. Idę przez duży korytarz i do biblioteki... Twilight chciała pomocy przy książkach. Konkretnie pisaniu... o Smokach Mojej klasy.
-
Spoglądam na nią z uśmiechem. Bawię się z nią do czasu, aż zdecyduje wrócić do mamy, a następnie wrócę do roboty. Następnie idę sprawdzić co u Klaczy. Jak im się podoba dom.