-
Zawartość
3487 -
Rejestracja
-
Ostatnio
-
Wygrane dni
1
Wszystko napisane przez KougatKnave3
-
Kładę się koło Twi i pokazuje kulture smoków, czyli odrazu full gęby zapełnione Rybami. Spoglądam na Twi, oriętując się, że tu jest... ryba wystaje z pyska. Połykam wszystko i mówię zakłopotany. - Sorka...
-
Więc pewnie się udało. Obejmuje ją lekko, następnie schodzę z niej i wracamy do obozu. Ciekawe czy mama i Twi zaczęły ro... jeśli to matka tego typu to pewnie opowiada jak byłem pisklakiem... WIĘC MUSZĘ PRZYŚPIESZYĆ.
-
Więc przyśpieszam do maksymalnych obrotów. Jeśli ma niezłą zabawę to pewnie na tym drugim nie poprzestaniemy. Więc po jakimś czasie wystrzeliwuje.
-
Więc rozpoczynam posuw. Wciąż ją jednak liżę. Po pewnym czasie przyśpieszam posuw, by zapewnic dobrą rozrywkę Night.
-
Więc po chwili rozpoczynam swoją częśc. Jeśli mam to wsadzam oba, lub jedno. Jeśli nie... to wsadzam po prostu i rozpoczynam lekko...
-
Kurwa... ciemno jak w dupie. JAK JA TERAZ TRA... a no tak, instynkt pokieruje. Więc liżę ją, i daje się byc lizany, leżąc jednocześnie na niej. Jestem szczęśliwy, że dowiedziałem się, że jestem Rodowitym smokiem. Minus tego jest to, że jestem synem Apokalipsy... a plus to taki, że poznałem Night.
-
Uśmiecham się i zaczynam ją lizac po pysku, systematycznie. Więc 4 do kolekcji. Jestem lepszy niż prawdziwy smok. Smok ma jedną księżniczkę. JA MAM KURWA DWIE!
-
- Wiesz co się stanie jeśli dojdzie do tego? Chciała byś ze mną zostac po wsze czasy? - spytałem z lekką nadzieją.
-
Gdyby tak nie było, to by z nami nie leciała. Sama mówiła, że jest typem samotnika. Wychodzi na to, że nie chciała by leciec kiedy by tego nie czuła.
-
Nie wierzę, że przed każdym zamiarem posiadania jajka, trzeba ten głupi taniec opierdalac. Podchodzę i zaczynam się o nią ocierac.
-
Podchodzę i zaczynam akcje. Jak tym razem odwiedzi zacma to nie wiem. No to... wpierw taniec godowy.
-
- Instynkt się nie ucichł - powiedziałem spoglądając na Night. Pewnie znów dostanę zacmy... ale bym nie chciał, bo nie lubie niepamiętac TEGO. Poza tym... nie pamiętam mojej aktywności przed Galaxem
-
Więc podlatujemy tam. Siadam na ziemi i opuszczam łeb. Następnie biorę Night i pod pretekstem sprawdzenia wyspy, lecimy głębiej, matkę i Twi zostawiamy tutaj bo są bezpieczni. Poza tym chyba mam uszy czułe więc jak co ich usłyszę.
-
Podlatuje do mamy. - Wiesz, będziemy musieli podleciec do mojej drugiej mamy. Co masz zamiar z tym zrobic? - spytałem się.
-
- Też mi to nie odpowiada, ale tak należy zrobic. Jak chcesz możesz go odwiedzac kiedy tylko chcesz... jeśli chce.
-
- Coś się stało? - spytałem się Twilight. Jakaś taka smutna się wydaje. Musze zbadac sprawę.
-
Czyli nie zaszła. Tak czy siak. Lecimy. Informuje jakoś instynkt by wytrzymał do końca dnia. Jak będzie noc to wtedy najprawdopodobnie zrobimy. - Jak się leci? - spytałem Twi.
-
Więc wznoszę się i lecimy po Twilight, Drago i mamę. Ten młody musi byc odizolowany. Jego maniakalne upodobanie Apokalipsy będą najprawdopodobniej problemem w przyszłości.
-
Wpierw... - To jak? Lecisz z nami? - spytałem się spoglądając na nią. Może się zgodzic. Jak nie... to nie wiem, może jakoś to zaakceptuje.
-
Bo jest jak Capo. Nie ważne jak bardzo i jak długo się go pozbędzie... on zawsze wróci. Dlatego wciąż jak mamy Lazange to włączamy zabezpieczenia.
-
(Czyli cenzura powraca...) Szybko było. Serio mam wrażeniw, że to trwało około sekundy. Bardzo dziwne. Spogląda na nią.
-
- Spokojnie. To bard o proste - powiedziałem lądując koło niej. - Kieruje się instynktem, i dodaj do tego jakieś uczucia. Pójdzie z górki.
-
- Możemy to w innym miejscu zrobic. Z dala od gapiów i innm którzy by nam przeszkadzali - powiedziałem. Jeśli się zgodzi, to lecimy gdzieś, pod pretekstem upewnienia się, że Apokalipsa na pewno padł.
-
Czekam na jej odpowiedź... musi zdecydowac. Tak czy siak, czekam na jej odpowiedź.
-
- Więc co z tym zrobimy? - powiedziałem spoglądając na nią. Z tego co mama mówiła, instynktu nie da się lekceważyc. Wkońcu on przejmie inicjatywę.