-
Zawartość
3487 -
Rejestracja
-
Ostatnio
-
Wygrane dni
1
Wszystko napisane przez KougatKnave3
-
Luna pewnie o tym wie, bo znając życie będzie chciała ze mną spac... jak pozostałe... więc będzie musiała załatwic do budynku. BTW... skąd ja ją kurwa wytrzasnę?
-
Mam tyle ryb, że starczy dla mnie, mamy i Night. Więc zajadamy się rybami. Spike pewnie wytłumaczył im pewnie jak działa Instynkt i czemu jestem tutaj przykuty... mimo iż chciałbym wyjśc.
-
Więc podchodzę do wyjścia i lecę do Największego Jeziora na Wyspie Andreas i zaczynam tam łapac ryby by dostarczyc Night jedzenie.
-
Aha... spoko... Więc jeśli Delicate chce się położyc koło mnie to pozwalam. Obejmuje ja skrzydłem i zasypiam. Teraz czekac aż się zdecydują na moją proźbę.
-
Więc kładę się na swoim miejscu i spoglądam jak zareagują. Czy pójdą na górę, czy zdecydują się zostac. Heh...
-
To poproszę Lunę by poinformowała resztę, Federacje o moim Odmienionym Powrocie i proźbie. Znając, życie, federacja mnie nie zaakceptuje.
-
- PRAWDZIWY Allan. Okazało się, że jestem pierwotnie Smokiem - tłumaczy to. - Co do obiadów, to zawszę można na Górze Chillad postawic większy dom... gdzie bym się zmieścił.
-
- Cześc Spike... zmieniłeś się - powiedziałem do niego z uśmiechem. Ma może skrzydła? Bo miałbym zioma od latania.
-
Spoglądam. 100 lat i nic się nie zmieniło. Za to on jest moim kumplem. - Cześc Spike - powiedziałem spoglądając na niego.
-
Jasne... Spike mógł akurat przyjśc. Więc czekam na ocenę mojej rodziny... jak mnie oceniają, że WOLĘ BYĆ W POSTACI SMOKIEM.
-
Czyli spotkania nie chciało: Lucy, Papillon, Lily, Spike, Rarity... nie chcieli się raczej spotkac. Widac, że mają ważne sprawy... okey...
-
Sprawdzam DOKŁADNIE kto tutaj jest. Nie, że wymienisz 2 osoby i dodasz po prostu wszyscy... KTO KONKRETNIE PRZYBYŁ.
-
Tłumacze im całą historię, jak to było. Jak się wyklułem i w tym samym momencie zobaczyłem Twi, jak dorastałem pod Okiem Apokalipsy, i moją śmierc z ręki wrogich smoków jako jeszcze piskle. Resztę już znają.
-
Spoglądam na Infinity. - Chodzi ci o TEGO Apokalipse który okazał się moim RODOWITYM ojcem? Nie żyje. Drago gdzieś pewnie tu łazi i stara się mnie zabic za to pierwsze. Musisz go zabrac, on mówi, Że Apokalipsa to wzór do naśladowania.
-
Więc podnoszę się i używam zapalenia, podlatuje do nich i ląduje koło nich. - Witajcie moje skarby - powiedziałem. Po chwili wytłumaczam im kim jestem.
-
Uśmiecham się na widok jaj. Następnie kładę się na swoim miejscu i czekam aż wrócą. Staram się tak ułożyc by mnie nie zobaczyli. Nasłuchuje, czy schodzą tunelem, czy czekają na zewnątrz.
-
Więc jeśli się da to zaglądam do środka i spoglądam co ona tam robi. Ciekawe czy już sa jajka czy nie. Ah... mam chyba dzieci każdej rasy.
-
Więc idę do jaskini i siadam koło Night i czekam. Ciekawe jak zareagują na to, że jestem rodowitym smokiem. Ciekawe czy Rarity też raczą przyprowadzic...
-
Więc idę z Twi na zewnątrz. - Wezwij wszystkich tutaj, ale nie mów im o mnie. Wolę im sam powiedziec. Wybacz, że nie jestem dla ciebie idealny w tej postaci... ale poraz pierwszy nie czuje dziwnej pustki... Spika też by wypadało poinformowac.
-
Rarity... więc znajduje cokolwiek, i robię z niego leżę dla mamy, mnie i Night. BO W DOMU SIĘ NIE ZMIESZCZĘ... prędzej w garażu.
-
Pod domem powinna byc jaskinia. Lądujemy tam. W niej jest też jedno z Wielu ukrytych wyjśc ewakuacyjnych. Miał to byc taras widokowy... ale zrobi się go na gniazdo smoka. Więc wysadzam wszystkich i zaczynam budowę gniazda.
-
Lecę koło Night wciąż smutny, że Twi nie akceptuje mnie w całości. Jeśli Night zacznie opadac, to łapię ją i niosę ją do lądu.
-
- Aha... rozumiem... - powiedziałem torchę zawiedziony i lecę dalej w ciszy, przyśpieszając trochę. Ja tu robię za przewodnika, więc ja na przodzie pewnie jestem.
-
Więc lecimy. Podczas lotu, pytam się Twilight. - Nie przeszkadza ci, że wolę zostac jako smok? - spoglądam na nią pytająco.
-
Więc po zjedzeniu, obejmuje ją i głaszczę. TERAZ MAM PEŁNE PRAWO MÓWIĆ MÓJ MAŁY KUCYK! Raczej... Mój... mały... SKARB! Hehe Joke.