Sprawdzam co się dzieje... Nie piłem dziś mleka, więc jak mogłem uróść. Sprawdzam się na wszelki wypadek. Przysięgam, że jak doszedł mi kolejne wiadomo co, to spalę wszystko.
Wstaje... - Co masz na myśli, i ZOSTAW MOĄ ŻONĘ! - krzyknąłem! Nic mnie teraz nie wyprowadzi z równowagi. Jestem tak wkurwiony, ze chciałbym zioną ogniem, ale niestety nie mogę.
- Swoich? Czegoś nie rozumiem. Nie jestem smokiem. Prawda, byłem kucem... o dziwo także czuje, że nawet wilkiem... ale nigdy smokiem! Nie jesteś starszym, bo ojcem nie jesteś moim...
- Gadaj czemu to powiedziałeś... i czemu nazwałeś mnie Pisklakiem? - powiedziałem znów Celując w niego. Wiem, że ten karabinek ghówno da... lecz tyle mam.
Opuszczam broń i przekżywiam głowę. - Co Khurwa? Nie mam pojęcia o czym gadasz... kiedy byłem mały to było DALEKO stąd... a martwy... prawda, w dzieciństwie byłem takim leniem i śpiochem, że niekiedy sprawdzali me tętno...
Wkurwiony - Khurwa, strzelnica mojego stresu nie wytrzyma - powiedziałem i strzelam w podbrzusze, słaby punkt smoków. Jak to go nie powali... I'm Fuck.