-
Zawartość
3487 -
Rejestracja
-
Ostatnio
-
Wygrane dni
1
Wszystko napisane przez KougatKnave3
-
Spojrzałem wystraszony na niego. - Nie... to nie możliwe... JEŚLI TO PRAWDA! TO UDOWODNIJ! - Wrzasnąłem. CIAŁO SMOKA SIĘ NIE LICZY!
-
- Żądam odpowiedzi! - Wrzasnąłem ustawiając się w postawie bojowej. - TERAZ, TUTAJ! - Wrzasnąłem.
-
- Czy ty sugerujesz, że... - powiedziałem. Nie... nie to nie możliwe. CZEMU MI KURWA NIE POWIEDZIANO! MAM KURWA PRAWO WIEDZIEĆ TAKIE RZECZY!
-
- CO JEST!? - odwracam się oglądając się cały zaszokowany... JAKIM KURWA CUDEM?! - CZEMU MI TO ZROBIŁEŚ!? - wrzasnąłem na smoka.
-
Sprawdzam co się dzieje... Nie piłem dziś mleka, więc jak mogłem uróść. Sprawdzam się na wszelki wypadek. Przysięgam, że jak doszedł mi kolejne wiadomo co, to spalę wszystko.
-
Wstaje... - Co masz na myśli, i ZOSTAW MOĄ ŻONĘ! - krzyknąłem! Nic mnie teraz nie wyprowadzi z równowagi. Jestem tak wkurwiony, ze chciałbym zioną ogniem, ale niestety nie mogę.
-
- Swoich? Czegoś nie rozumiem. Nie jestem smokiem. Prawda, byłem kucem... o dziwo także czuje, że nawet wilkiem... ale nigdy smokiem! Nie jesteś starszym, bo ojcem nie jesteś moim...
-
- Gadaj czemu to powiedziałeś... i czemu nazwałeś mnie Pisklakiem? - powiedziałem znów Celując w niego. Wiem, że ten karabinek ghówno da... lecz tyle mam.
-
Opuszczam broń i przekżywiam głowę. - Co Khurwa? Nie mam pojęcia o czym gadasz... kiedy byłem mały to było DALEKO stąd... a martwy... prawda, w dzieciństwie byłem takim leniem i śpiochem, że niekiedy sprawdzali me tętno...
-
- ZOSTAW MOJĄ ŻONĘ, TY KHURWO! - wrzasnąłem i strzelam w głowę. - INFINITY, ZABIERZ ICH STĄD!!! - Wrzasnąłem do niej.
-
Wkurwiony - Khurwa, strzelnica mojego stresu nie wytrzyma - powiedziałem i strzelam w podbrzusze, słaby punkt smoków. Jak to go nie powali... I'm Fuck.
-
- Nie mam pojęcia o kogo ci chodzi. Idź stąd, albo wyśle cię do czeluści Sol'maru!
-
JAKIM CUDEM? - Czego chcesz? Zostawił moich ludzi...
-
Biorę granatnik z granatami na smoki i strzelam w niego.
-
- Infinity pilnuje ich - powiedziałem i wybiegam na zewnątrz.
-
- Twilight... Twój były przyszedł - powiedziałem wystraszony tym smokiem. Podchodzę do zbrojowni BM i biorę sprzęt.
-
Więc staram wydostać rodzinę i księżniczkę. - Co to kurwa jest?
-
Więc się teleportuje. Następnie powiadamiam wszystkich w obozie o tym smoku. Niech się przygotują.
-
Czy to ptak? Czy to samolot? Chuj prawda, kłopoty. Idziemy jak najszybciej do schronienia.
-
- Pizga... U pardon - daje jej coś do przykrycia...
-
- W sumie... Nawet ja sądzę że o czymś nie wiem. Nie zauważyłaś? Nie jestem podobny do Papillon, do Abdula, a z Farukiem mało tematów mieliśmy...
-
Idziemy w odosobnione miejsce. - Ciekawi mnie czego jeszcze o tobie nie wiemy...
-
Siedze cicho. Po prostu się patrzę. Pustym spojrzeniem.
-
Stoję tylko i patrzę. - Czemu mi nie powiedziałaś? Nie ufasz mi?
-
Idę stąd... Jak najdalej od tych kłamstw. Infinite zjebała moją rodzinę.