-
Zawartość
3487 -
Rejestracja
-
Ostatnio
-
Wygrane dni
1
Wszystko napisane przez KougatKnave3
-
Postanawiam zostac z Twi i Nocną Furią... właśnie. - Nie spytałem jak masz na imię. Na mnie mówią Allan, ale pierwotnie zwę się Blaze... - powiedziałem. PODOBNO! Postanawiam zostac z Twi i Nocną Furią... właśnie. - Nie spytałem jak masz na imię. Na mnie mówią Allan, ale pierwotnie zwę się Blaze... - powiedziałem. PODOBNO!
-
Ląduje koło mamy i sprawdzam czy z Nocną Furią i Twi wszystko gra. Właśnie zabiłem ojca... o dziwo... trochę mi go szkoda.
-
Podaje mamie Twilight i niech leci najszybciej. Ja biorę Nocną furie i lecę za nią. Jak najdalej spieprzając przed ogniem.
-
Więc szybko zawracam. - Nie zostawię cię - powiedziałem do niej kiedy ją złapię. Następnie lecę najszybciej jak mogę! Powinna byc już droga wolna.
-
Mocniej chwytam. Nie zostawię jej. Tutaj by się przydała teleportacja. ALE NIE MOGĘ! - SZYBCIEJ!
-
Podlatuje do smoczycy. Musze sobie dodac trochę energii. - Chwyc się mnie, mam jeszcze Energię - powiedziałem i lecę najszybciej jak mogę z Twi i Nocną Furią. CAŁA ENERGIA!
-
Cholera... później będę płakał... teraz muszę się skupic na locie. Przyśpieszam szypkośc.
-
- Cholera! WIEJCIE! - Wrzasnąłem. Podlatuje i szukam Twi, następnie ją chwytam w szpony i wylatuje. Lecę najszybciej jak mogę.
-
- UWAGA! - robię uniki. Postawiłbym tarczę nad Twi, ale nie mogę oczywiście. Jeśli nadaży się okazja to krzyczę "TERAZ" i strzelam najsilniejszym splunięciem.
-
Mam pomysł... podlatuje do towarzyszek. - Mam pomysła. Kiedy otworzy paszczę musimy strzeli najsilniej jak potrafimy w jego pysk. Wewnątrz KAŻDY smok nie jest ognioodporny.
-
Więc podlatuje tam i pluje ogniem w tamto miejsce tak mocno jak potrafie. Użyłbym magii, ale kurwa już nawet nie wiem co to jest. Pewnie to i tak gówno da.
-
Wpierw apokalipsa. Wysy.. nie mogę, BO KURWA JESTEM SMOKIEM! I W DUPĘ POSZŁY OSTATNIE LATA NAUKI! WŁAŚNIE NA TAKIE SYTUACJE CHOWAŁEM MAGIĘ... Dupa, nie da się.
-
ALE NIE SĄ WYSTARCZAJĄCO SILNE! I co, mam wróci do formy ludzia, by innym było wygodnie? Nie, ja zostanę smokiem. Zawsze coś musi mnie nienawidzic... lecę uratowac Smoczyce.
-
Nie mam jak ich uratowac. Bez nich się jedynie zbłaźnię i niepotrzebnie stracę życie. Jutro już w ogóle nie będę miał pewnie mocy, i będę tylko Smokiem...
-
UCZYŁEM SIĘ BY MIEĆ JE NA STAŁE! Bez tej magii nigdy bym nie wygrał, żadnego pojedynku... z ojcem teraz nie mam najmniejszych szans. Magia to był mój As w rękawie... cicho tam podlatuje i bez życia spoglądam tam.
-
Świetnie... dobrze wiedziec, że to co umiem najlepiej już nie umiem. Po prostu zajebista wiadomośc. Czyli niepotrzebnie spędziłem te liczne godziny u Twilight. Na to wychodzi.
-
Więc jakoś teleportuje ją tutaj. Najprawdopodobniej będzie przez pół godziny żygac i palic ją skóra, ale powinna byc wolna.
-
Nie... uciekam do swojego leża na tej wyspie i kładę się. Czekam do głębokiej nocy i lecę po nią. Jeśli wciąż działa, to używam telekinezy by podnieś skałę choc na tyle by mogła wyjśc czołgając się.
-
- Tak między nami... słodko wyglądasz - powiedziałem i szybko się wteleportuje! Po pewnie mnie zaatakuje. Nie wiem jak u smoków... ale ona mi Feministkę trochę przypomina.
-
- W nocy cię wyciągnę stąd. No chyba, że wciąż będziesz uparta by ignorowac moją chęc pomocy, to mogę cię tu zostawic - powiedziałem wracając do cienia z którego wyszedłem... czekam na jej reakcje.
-
- Wiesz, że nic to nie da? Skała jest zbyt mocna, prędzej sobie coś zrobisz niż ją ruszysz. Oślepiłaś go? - spytałem się jej, jednocześnie przyglądając się jej bacznie.
-
Biorę teleportacje i się do niej przenoszę. - Fajne mieszkanie - powiedziałem podchodząc do niej. Serio, przytulne. Sporo kamienia... jeszcze kamień. O... nowośc. Więcej kamienia.
-
Wlatuje tam i spoglądam co się dzieje, jeśli jest w niebezpieczeństwie, próbuje ją uratowac. Wiedziałem, że się nie uda... to nie miało prawa się udac.
-
Przyśpieszam. Nie sądzę, że to się uda... może jednak tak? Tak czy siak, nie obejdzie się bez ofiar w Smokach.
-
Więc skacze za nią w dół. Nie odpuszcze.