-
Zawartość
3487 -
Rejestracja
-
Ostatnio
-
Wygrane dni
1
Wszystko napisane przez KougatKnave3
-
- Tak czy siak, trzeba było by odebrać jej ciało, lub kości - powiedziałem po czym prosze Lost Hills by ją wyszukały.
-
- Gdzie? Gdzie pojechała? - Spytałem się zaciekawiony. Tak czy siak... pewnie już zmarła, albo nie żyje... 100 lat by nie przetrwała.
-
- Ach... stare dobre czasy - powiedziałem obejmując Lucy i Twi. Teraz to wiem jedno. - Co się stało z Rarity?
-
Wkońcu przyśpieszam do maksimum. Widać po Lucy, że długo na to czekała. Po jakimś czasie, wystrzeliwuje w nią płyny.
-
Powoli zaczynam poruszać członkiem. No... widać, że Lucy i Twi się cieszą. Więc nie przerywam, a przyśpieszam posuw.
-
Więc palce wsadzam głębiej i całuje je dalej. Kiedy będzie już czas, pokazuje swoje członki. No... Lucy będzie pewnie mieć to samo co Twi...
-
Więc obejmując je zaczynam je masować w okolicach wiadomych. Nie przestaje ich całować, lekko zamykam oczy.
-
To poproszę. Po przeniesieniu, wpierw zabieram się za Lucy. Twi była ostatnio. Skupiam na nią swoją uwagę, lecz o Twi nie zapominam.
-
Myślałem, że w Jacuzzi, ale skoro na kanapie to nie mam co protestować. Więc zaczynajmy. Zaczynam je całować.
-
Jeśli nie ma Deli, to można to drugie... jeśli jest, to planszówka. Nie mam zamiaru grać, ale muszę. Tak czy siak, to które wypadło?
-
Więc Teraz spoglądam na Klacze. - Co robimy? - spytałem się. Ja się chętnie dowiem co one by chciały porobić. Mi tam obojętne...
-
Wpierw Animal Planet... (Deli i Twi na sto procent zainteresuje to, ja i pewnie też Lucy zobaczymy czy są jakieś nowe gatunki tutaj). Jak Deli pójdzie, to 1000 lat o ziemi.
-
Więc kąpiemy się a następnie odprężamy się razem. Może jakiś film se obejrzymy... jeśli można...
-
Idziemy na wspólną kąpiel... Lucy stanowczo się przyda, gdyż wciąż czuje od niem kapciem. Ciekawi mnie jednak kogo Luna wybierze...
-
- Spokojnie Darky... nie chcemy tutaj wojny - rzekłem do niej cicho. Już całkowicie opuściłem broń. Następnie spoglądam na te roboty. - Nazywam się Kyle Freeman. Należę do frakcji The Hope Pass. Dostałem zadanie by nawiązać kontakt z wami i dążyć do Pokojowych Rokowań. A wy jesteście...?
-
Wiem... wstaję i robię dla Lucy i Twi śniadanie. Następnie zajmuje się swoimi obowiązkami, a potem spędzam czas z Twi i Lucy. Trzeba nadrobić ten czas...
-
Nie jest. Jak zdecyduje się na mnie... to fajnie. Jak na tamtego ogiera, to się nie obrażę. Pewnie jego wybierze bo z nim miała lepsze wspomnienia.
-
- Wybacz... ale musisz zdecydować. Ja nie mogę ci rozkazać, zostać ze mną... zrobisz co uważasz za słuszne. Z tego co wiem, z nim byłaś szczęśliwsza, więc idź do niego.
-
Siedzę cicho... wciąż mierząc. Po chwili odpowiadam - Raz zaufałem Legionowi, z tą ich gadką o "Miłości i Pokoju", potem patrzyłem jak moi towarzysze umierają w męczarniach na krzyżach. Ja za to nie wiem kim wy jesteście... ja tu tylko jestem w celach Dyplomatycznych, a moje uzbrojenie i pancerz, to przyzwyczajenie z Pustkowi Mojave. Opuścimy broń jednocześnie, potem możemy gadać - powiedziałem, powoli opuszczając broń... heh...
-
- Jak mogę ci wybaczyć to, że zrobiłaś to dla córki? Nie chce mieć wrogów, więc jeśli kochasz tego ogiera, to z nim zostań. Ja chcę byś była szczęśliwa, a z tego co słyszałem... z nim byłaś szczęśliwsza - powiedziałem wpatrując się w nią...
-
Spoglądam na nią... normalnym wzrokiem. - Czy twój mąż wie, że tu jesteś? - spytałem się, spoglądając na nią.
-
Luna mnie już nie chce... Milly już dawno zmarła... a Rarity zniknęła bez śladu. Szkoda, że tak się potoczyło... ale co mogę zrobić? Obejmując klacze, zasypiam.
-
Więc wchodzę do łóżka. Czekam na Lucy i Twi. Ach... jak ja się za Lucy stęskniłem - Mam nadzieje, że chociaż początek wycieczki był przyjemny - powiedziałem do Lucy. Włożyła coś jak Twi... czy coś kuszącego by mnie tylko wkurzyć lekko?
-
Więc powinien jej wrócić dawny wygląd. Sprawdzam jak się ma Twi, że Lucy wróciła. Sama powiedziała kiedyś, że ona może być na 100% współżoną... jak dobrze pamiętam.
-
- Wsiadajcie... oblecicie z nami kolonie i wrócimy na Terre - powiedziałem i idziemy na statek. Jak wrócę, odrazu się zabieram za naprawę Lucy.