- Nie sprawi - powiedzieliśmy i idziemy po jedzenie dla niej. Następnie wracamy i podajemy jej jedzenie. - Z powodu twojej ciąży, zalecamy, stać się platformą mobilną dla ciebie. Będziemy cię cały dzień nosić.
- Naprawdę? Myśleliśmy, że nas okrzyczysz... - powiedzieliśmy patrząc na nią. Następnie ją lekko tule. Na koniec lekko ją liże a potem wstajemy. - Więc idziemy na śniadanie, pani?
- Mamy nadzieje, że się nie gniewasz na nas... nie mieliśmy pojęcia, że to ciało wciąż może to robić - powiedzieliśmy ze spuszczonym łbem i opuszczonymi uszami.
- Mamy jak zwykle poranne wiadomości. Pierwsza. Do naszej społeczności dołączyły syreny. Druga... spójrz w dół - powiedzieliśmy swoim zwykłym tonem. Powinna wiedzieć...
- Dobrze... my wrócimy do Królowej Rarity - powiedzieliśmy na do widzenia i idziemy do sypialni by czekać, aż się Rarity obudzi. Trzeba jej przekazać wiadomość...
Więc pozwalam się wprowadzić syrenom, i informuje Towarzyszy... że jest więcej samic. Następnie biorę Shymin i prowadzę ją do komnaty reprezentanckiej... gdzie jest basen połączony podziemnym tunelem z tym. Takim długim, że mogą tylko syreny przepłynąć.
Bez przesady... aż tak się nie zapędzą. Wiedzą, że miejsce tu ograniczone. Zaczynam wyć by tu przybyły wilki po pewnie już wszyscy już obudzeni. To nie wycie na alarm... a na informacje.
- Tak... dobrze słyszeliście. I jak mniemamy, chciałybyście tutaj zamieszkać na okres zimy tak? - spytałem się ich. Ciekawe czy opuszczą nas po zakończeniu owej zimy.
Więc wstajemy i idziemy znaleźć jakąś robotę. Idziemy na część koło wody i tam pilnujemy by coś się nie przedostało do zamku i nie zagroziło naszej pani.
Więc przyciskamy najgłębiej jak się da i wystrzeliwujemy sporym strumieniem. Potem spoglądamy na nią oczami, wciąż mając w uścisku szczęk jej szyje, zaciśnięte szpony na jej zadzie i wsadzonym członkiem.
Zaczynam imitować przeżuwanie jej szyi, mocniej naciskam szponami i tutaj już blok na stałe, tak by czuła ból do takiego stopnia, gdzie jest wyczuwalny lecz nie stanie się jej nic. Przyśpieszam...
Na to wychodzi. Posuwam ją szybciej i brutalniej, ale bez przesady... jak to ją zadowala... to niech tak będzie. Mocniej zaciskam szpony, i lekko nagryzam jej szyje...
- Domyślamy się... jak lubisz... - powiedzieliśmy, i wiadomo jak szybkim i brutalnym ruchem zaczynam posuw. Obracam ja, by oparta była o łóżko, a w jej boki kładę łapy i wbijam lekko szpony... tak by czuła, ale nie by zranić.
Więc zaczynamy ją podnosić. Po doświadczeniach z Allanem wie co to oznacza. Nie mamy sporego doświadczenia... ale postaramy się. I silnym ruchem wsadzamy do środka.
Głaskamy ją... po chwili siadamy normalnie, a ona niech siadnie na moich kolanach twarzą do mnie. koontynułuje jej lizanie... zaczynam ją niżej masować po plecach.
- Rozumiemy, że chcesz... - przerwaliśmy. Nie wiemy czy nam coś takiego wolno. W kodeksie cieni, nie ma ani słowa na ten temat. Zwykle podopieczni, trzymają się od nas na dystans...
Spoglądamy na nią pytająco. Tak, mamy wrażenie o co może jej chodzić... jednak wiemy, że jak wróci Allan to pójdziemy w odstawkę... w zapomnienie. Znikniemy. Nie dosłownie, ale ona o nas zapomni.