-
Zawartość
3487 -
Rejestracja
-
Ostatnio
-
Wygrane dni
1
Posty napisane przez KougatKnave3
-
-
Obejmuje ją... Wiem, że Lily się domyśli w ciągu paru sekund... dowiem się, że domyśliła się, jak będzie prosiła by Deli poszła z Dashem po wodę dla mnie... jak pójdą... to zacznie się rzeźnia.
-
Wciskam im jakąś historyjkę... obojętnie jaką, na przykład, że Dash mógł zmienić nazwy, albo coś innego, COKOLWIEK! Jaka ich będzie postawa?
-
Mrugam... KURWA ZAPOMNIAŁEM O DASHU!! Jak się Lily dowie... to elegancko poczeka, aż wrócę do swojego ciała... A WTEDY MNIE ZMASAKRUJE. Tłumaczę się jakoś... w stylu Twi...
-
Więc kładę się i śpię ostrożnym snem... bo na inne nie mam siły. Tak czy siak, było warto zamienić się ciałami... gdyż wiem, że Twi może teraz trochę odpocząć. Wkródce powinna mnie odwiedzić, zna moje strategie przekonywania. Ewentualnie przyjdzie z Orszakiem (Resztą rodziny)
-
Znając Twi... będzie chciała tutaj przyjść i sprawdzić jak się czuje... bóle głowy przetrzymam, ale te wymioty doprowadzą mnie do szału...
-
Spoglądam na lustro i patrze na swój stan. Luno... czuje się jak chory na Księżycową Wysypkę... Federacyjne określenie Ospy Prawdziwej. Matko... to był dopiero mordor.
-
Więc biorę najbliższą miskę... i wypełniam ją swo... żygami Twi... matko, skoro jeden kęs potrafi tak rozwalić żołądek... to znaczy, że szpitalne jedzenie serio jest takie okropne.
-
Rly? Taka mała kanapeczka? Do tego bez stokrotki? Nawet za kuca nie zdołałem tego przełknąć... zobaczymy jak to będzie kubkami smakowymi mojej żony. Więc jem.
-
Oł... nie próżnowała. Ale i tak dam radę dla niej... tak dla pewności. "Lucy... słychać mnie?" mam nadzieje, że komunikacja jeszcze działa... sprawdzam czy wszystko gra z ciałem Twi... tak dla pewności się upewnie...
-
- Nic się nie stało, kochanie - powiedziałem do niej z uśmiechem głaszcząc ją po głowie. Od teraz spędzam resztę tego czasu na zabawie z rodziną...
-
Z tego co pamiętam nasze duchy powinny inaczej wyglądać... jeśli dobrze pamiętam. Sprawdzam po sobie czy są jakieś zmiany które na to wskazują.
-
Taki mam zamiar... więc daje znak Lucy, że ja jestem gotowy. Czekam teraz na znak, Twi i możemy zaczynać. No... to się zaraz zacznie.
-
Więc szykuje się emocjonalnie do tego... następnie informuje Lucy, że już czas... no, znów będę kobietą. Raz nią byłem, po epizodzie z Nightmare Moon... NUMER 13. Matko, ta baba miała więcej powrotów niż Doktor Bulgot... wracając... szykuje się.
-
Raczej nie zauważą. One przez większość czasu zajmują się sobą, prócz Deli, która lubi przebywać ze mną i Twi. Tu Twi nie powinna mieć problemu. Najwyżej kto przyjdzie, to Lily... ale po kasę na Hamburgera.
-
Pocieszam jakoś Rarcie mówiąc... że poniekąd z nią będę... ciałem... czy jakoś tak. Do Luny mówię natomiast... na ucho, że robię to, by nie znosiła aż tak wielkiego bólu... a poza tym, szybciej się wtedy wyleczy. A co pozostałe myślą?
-
No to trochę już uśmiechnięty. Wstaję i podaje Twi rękę. Następnie pomagam jej wstać i resztę dnia się bawimy... w międzyczasie informujemy każdą żonę o tym co planuje zrobić dla Twi. ILE HEJTU DOSTANĘ!?
-
- Zapewne by się zgodziliby... tutaj chodzi o twoje dobro... a Luna na własne oczy raz widziała, jakie tortury w życiu znosiłem. Problem będzie z Deli... o ile reszta dzieciaków, mogła by nie wygadać, to z Deli będzie ciężko.
-
- Nic mi nie będzie... wytrzymywałem gorsze rzeczy. Przeżyłem sporo bólu w dzieciństwie. Epizod z Trzema Arabami, nienawiść od ojca, miałem sporo bólu, że jeszcze jeden, nie zrobi na mnie wrażenia...
-
- Mówiłem... nie masz za co. Nie wiem co mi przyszło z tym głupim pomysłem... lepiej byłoby gdybym w ogóle na niego nie wpadał...
-
- Wiem... od dzieciństwa przygotowywano mnie do tego, że ból jest nierozłączną częścią nas... umiemy go przezwyciężyć... umiemy się poświęcić za naszych bliskich... chciałem pomóc... a zawsze tak mam, jak ktoś odrzuci moją pomoc...
-
- Nie masz za co - powiedziałem do niej, jeśli te słowa były do mnie kierowane. Wciąż przyglądam się rodzince jak się im poprawia stopniowo humor...
-
Nie ja... więc dołączam ją do konfy i spoglądam na reakcje innych. Choć ja się nie ugnę... smutny pozostanę. Taki już jestem... nie za bardzo mi wesoło po tym, jak ktoś odrzuca moją pomoc.
-
- Nie no... tak nie może być - powiedziałem cicho... znajduje nam jakieś zajęcie które zniszczy ponurość tego spotkania... chociaż ja jestem ponury, to nie oznacza, że inni muszą być...
-
Więc podłączam całą rodzinkę... jeśli się da to i Twilight... i razem staramy się spędzić czas... choć ja za wesoły to nie będę...
[Grimdark]Equestria_Battlefield3: Co się stało? (by peros81)
w Nightmare
Napisano
Jak wyjdą spoglądam na Lily - Jak mocno mnie pobijesz, jak wrócę do siebie? - spytałem się jej, niewzruszony... na zewnątrz. Wewnątrz...
POMOCY! RATUNKU ONA MNIE ZABIJE! WEŹCIE TĄ UZALEŻNIONĄ OD WAR SOURCE'A KLACZ!!!