-
Zawartość
3487 -
Rejestracja
-
Ostatnio
-
Wygrane dni
1
Posty napisane przez KougatKnave3
-
-
- Jak ja się cieszę, że nie słuchasz rodziców... czyli mnie i Twi. Może Bolt się wyżywi jagodami i grzybami, ale dla mnie i Lily... będzie potrzebna grubsza zwierzyna... dosłownie zwierzyna - powiedziałem i sprawdzam czy mamy materiały na wędkę...
-
- Jaskinia... możemy tam zrobić tymczasowy obóz - powiedziałem i sprawdzam czy wszystko gra. - Lily, zakładam, że nie posłuchałaś mnie i mamy i wzięłaś ten pistolet. Prawda?
-
Odchodzę od tego... z obrzydzeniem. Jestem wszystkożercą jak Lily, ale nie rozumiem jak można zjeść kuca/człowieka. Pewnie jakieś zwierze. Biorę te rzeczy i idziemy jak najdalej od samolotu w poszukiwaniu schronienia i przede wszystkim rodziny.
-
- Wpierw jednak musimy sprawdzić czy w samolocie nie ma czegoś przydatnego. Musimy poszukać, potem przejdziemy w teren... oby reszcie rodziny nic się nie stało.
-
Nieprzytomna... bo jak połamana... to bym już to dawno czół. Więc budzę dzieciaki, trzeba ustalić co dalej i poszukać jedzenia i wody... i rodziny.
-
Staram się Wykryć Lucy. Musi być gdzieś, na razie, to szukam bezpiecznego miejsca by założyć Obóz... znając Lily... na pewno ma ten pistolet co jej dałem...
-
Więc staram się je jakoś odpiąć i biorąc je na ręce, wychodzę z wraku. Przy okazji szukam czy ktoś jeszcze przeżył i szukam reszty rodziny... OSTATNI raz latam samolotem...
-
Sprawdzam czy są wszyscy z mojej rodziny. Po sprawdzeniu czy są wszyscy i czy dookoła jest bezpiecznie, wstaję. Potem idę uwalniać resztę rodziny...
-
Więc przygotowuje się na uderzenie... błagam Lunę... w modlitwie... byśmy to przeżyli... a Lucy? Też pewnie przerażona... jak będzie spać to chyba padnę...
-
Biorę taki worek i po założeniu na twarz... zaczynam dmuchać... może mnie uspokoi... MOŻE... wiedziałem, że wakacje się spierdolą.
-
Mnie nie uspokoją... tulę Twi z całej siły... wszyscy w Federacji BARDZO dobrze wiedzą o moim lęku wysokości... więc raczej... dziwić się nie powinni.
-
- To nic... nie oznacza to... że się rozbijemy... wcale... nie zmienimy się w kulę ognia która spada na ziemię z prędkością 100 km/h... i nie zginiemy...
-
Turbulencje? Turbulencje... aha... JA KURWA NIE CHCE UMIERAĆ! ZARAZ ZGINIEMY A NASZE ZWŁOKI ZNAJDZIE NAPALONY BI-SEKSUALNY NEKROFIL I BĘDZIEMY JEGO ZABAWKAMI DO KOŃCA NASZEGO... ROZKŁADU.
-
Więc obejmuje Twi... Lucy dam pospać. - Dzieciaki będą chodzić po stokach, my możemy chodzić po muzeach... - powiedziałem lekko ją całując...oczywiście klasycznie postraszymy dzieci, że je jednak weźmiemy...
-
- Nasze pierwsze wspólne wakacje... aż mnie ciekawi jak się zakończą... w tym przypadku jestem chyba w pokoju z tobą i Lucy, tak? - spytałem się jej.
-
- Nom... ja mam nadzieje, wreszcie rozstrzygnąć z Shiningiem kto z nas jest lepszy. Wcześniej Albo przerywano nam... albo się zmęczyliśmy i był remis.
-
Ja pije nie jem... tak czy siak, rozmawiam dalej z Twi. - Dzieciaki tam lecą głównie na narty, snowboard i sanki... Lily dostała by swojego słynnego focha jak byśmy poszli do jakiegoś muzeum... chyba że wojskowego.
-
Otwieram swoją Colę i zaczynam popijać... - W to nie wątpię. Ale coś mi się zdaje, że dzieciaki... większość nie będzie chciała słychać o historii... zwłaszcza w Wakacje.
-
Jeśli jest, to ja poproszę Colę. - Aha... słuchaj... a co my będziemy robić w Changei? - Spytałem się... jak badać ich kulturę... istot które mnie chciały zabić... to nie wiem co zrobię...
-
Nie zwracać uwagi na to...
- Do jakiego lasu? - spytałem się... na wszelki wypadek łapię Lucy i Twi za najbliższe kopyta... tak na wypadek... nie tylko dlatego, że mają skrzydła...
-
Boje się... ale nie pokazuje...
- Twi... co zamierzasz zrobić jak dolecimy do Kryształowego... królestwa? - spytałem się. Nie wycieczki naukowe... nie wycieczki naukowe... nie wycieczki naukowe... nie wycieczki naukowe... nie wycieczki naukowe...
-
Na zewnątrz ciała: Oaza spokoju, nie dając a się rozproszyć ani zdezorientować... kompletny spokój.
Wewnątrz ciała: SAMOLOT SPADNIE! ZGINIEMY WSZYSCY! JA NIE CHCĘ UMIERAĆ PRZEZ MAŁY BŁĄD PILOTA!!!
- Dziękuje wam - powiedziałem spokojnie... ale wciąż się nerwowo wiercąc.
-
Więc siadam pomiędzy Twi i Lucy, i biorę spokojne wdechy i wydechy... Teraz spokojnie czekam na start samolotu... spokojnie... będzie wszystko okey
-
Więc budzę Lunę jeśli jeszcze nie będzie na nogach. Następnie wspólnie idziemy na lotnisko, i odmawiam "Znieczulenia" przyjmę to na własną klatę...
[Grimdark]Equestria_Battlefield3: Co się stało? (by peros81)
w Nightmare
Napisano
Więc robimy obóz... jak już będzie gotowy to szykujemy wędkę i zaczynam łowić ryby dla mnie i dla Lily... ciekawe ile tu zabawimy...