-
Zawartość
3487 -
Rejestracja
-
Ostatnio
-
Wygrane dni
1
Posty napisane przez KougatKnave3
-
-
- Dobrze. Do domu. Muszę jeszcze załatwić sprawę szkoły u Lily, bo z Boltem Twilight poszła - powiedziałem i przenosimy się do domu. Następnie idę szukać Lily.
-
- Tylko spodziewałem się, że będziesz teraz bardziej... wesoła. Jak poza tym? Zrozumiał wszystko? Powiedziałaś mu co trzeba? - spytałem się patrząc w jej oczy.
-
- Aha... widzę, że nie za specjalnie się prezent spodobał - powiedziałem odchodząc od niej lekko. Nie jest szczęśliwa, to już dla mnie porażka jeśli chodzi o prezent.
-
Więc siadam i cierpliwie czekam... mam nadzieje, że dojdą do porozumienia, a nie, żeby tam doszło do do Luna wie czego. Cierpliwie czekam na ich wyjście.
-
Za dwa dni wyjazd... mam nadzieje, że u nich wszystko dobrze. Tak czy siak, na chwilkę sprawdzam podgląd z kamery gdyż muszę wiedzieć, jak tam jest...
-
Więc siadam na fotelu koło ochrony i czekam na to, co nadejdzie. Mam nadzieje, że wszystko będzie jednak dobrze... i nie będzie Nieprzewidzianych Konsekwencji.
-
- W końcu dla ciebie się zgodziłem... zostawić was samych? - spytałem się... mam nadzieje, że nie okaże się czymś ala Japoniec... wiemy jak oni traktują rodzinę... AZ ZA POWAŻNIE!
-
- W sąsiednim pokoju... zanim ją jednak zobaczysz, musisz wiedzieć, że przybyło trochę Ras o podobnej fazie co ludzie, czyli gadają, rozumieją i inne podobne rzeczy. Lucy... możesz wejść...
-
- Nazywa się Lucy... takie zresztą imię przyjęła. Początkowo była zwykłą przez przypadek ożywioną włócznią z mocą Boga. Jej następni właściciele, zauważyli pewną cechę związaną z nią. Jej wygląd, jej siła i jej zdolności nadprzyrodzone, są brane z ogólnego stanu włóczni... im się lepiej o nią dba, tym jest piękniejsza, silniejsza i potężniejsza. Jestem jej obecnym "Właścicielem", i tak o nią zadbałem, że mogła by położyć cały legion sama. Z resztą... jest niedaleko...
-
Więc mu tłumaczę co się stało, i inne tego typu rzeczy. Mówię mu to tak by mi jednocześnie nie przywalił... bo ma taką siłę, że nawet Asia Argento by mnie nie uleczyła.
-
- Bo ta włócznia wchłonęła jego moc... i stała się żywa. Można więc powiedzieć, że ma pan córkę, która sprawiła, że stał się pan obiektem do wskrzeszenia...
-
- Umarł pan 2000 lat temu. Jedna osoba wpisała pana na listę kandydatów do przejścia procesu odnowy życiowej i dostał się pan. Słyszał pan o zaszczycie w którym Pańska Włócznia zabiła "Domnimanego Boga" o imieniu Jezus, tak?
-
- W bezpiecznym miejscu... Federacja Nowej Persji. Został pan jednym z Obiektów Programu Łazarz... przywróciliśmy pana do życia.
-
- Jestem Książę Allan Al-Bashir. Witamy wśród żywych - powiedziałem stawiając go całkowicie na nogi i kładę go na siedzisku, a następnie wzywam dwóch naukowców od projektu, by podali mu Obowiązkowe Stymulanty.
-
Podchodzę i mu pomagam wstać... - Pan Galicjusz, tak? - spytałem się. Mój teść... który jest starszy od... od... kurwa, płenty nie mam. Tak czy siak, stary jest.
-
Sprawdzam czy żyje... jak tak to... przybliżam się do Lucy. - Jak się nazywał? - spytałem się jej cicho. Jesli nie... to trzeba będzie powtórzyć... ciało odbudowane, widać, że nad innymi cza popracować.
-
Uspokajam ją i daje znak naukowcom, że można wybudzać. Zobaczmy jak starsze od Lucy ciało, zniosło wskrzeszenie. W pewnym stopniu to też jest eksperyment... więc zobaczmy co się stało.
-
Westchnąłem do narratora który miał przestać odliczać. Okey, więc czekam aż ten kowal tutaj wejdzie... ciekawe jak wygląda... bo jedyne co widziałem to zgniłe ciało, a nie można poznać po tym człowieka.
-
"Nie ważne co się stanie... ja wciąż będę przy tobie" wysłałem jej i serio, przestań odliczać bo to serio robi się wkurzające. Czekam, aż wyjdzie.
-
Więc obejmuje ją... następnie wchodzę do Poczekalni i czekam... SKĄCZ ODLICZAĆ BO DOPROWADZASZ MNIE JUŻ DO SZAŁU. Czekam aż przyjdzie tutaj.
-
- Ja chciałem. Nikt nigdy nie wyskakiwał na mnie w TAKI sposób - powiedziałem lekko się uspokajając. Coś czuje, że towarzystwo tej klaczy... będzie nie lada wyzwaniem, jeśli taka jest cały czas.
-
- Wytłumaczymy mu sytuacje i wszystko się załagodzi... po za tym, dlatego ja pierwszy wchodzę, gdyż moim obowiązkiem jest rozmowa z każdym wskrzeszonym. Więc go powoli wprowadzę.
-
- Coś się stało? Mówiłaś, że jest dobrym człowiekiem... na pewno dojdziecie do porozumienia... - powiedziałem z uśmiechem i ją objąłem. Następnie czekamy aż się wybudzi.
-
Więc przez te dwie minuty...
- Kiedyś mówiłaś, że ci smutno bo każdy z nas do okoła ma rodziców... prócz ciebie. Kiedy mnie nie było miesiąc temu udałem się do Rzymu 19 roku naszej ery i wziąłem stamtąd pewnego człowieka... dobrze ci znanego. Mówiłaś że spędził nad tobą tyle czasu... jak z żadną inną bronią. Pomyślałem... że może go przyprowadzę - spoglądam na komorę.
[Grimdark]Equestria_Battlefield3: Co się stało? (by peros81)
w Nightmare
Napisano
Więc bawię się z Deli do czasu, aż Lily nie wróci. Potem biorę ją i idziemy do Fortu Zancudo który jest nieopodal i tam znajduje się jej ta szkoła wojskowa. Do tego czasu... czas z Deli.