-
Zawartość
3487 -
Rejestracja
-
Ostatnio
-
Wygrane dni
1
Posty napisane przez KougatKnave3
-
-
Może Gorąca Para? Jeśli będziemy odpowiednio jej używać to być może uda nam się oczyścić serce.
-
- Rozdzielmy się. Jeśli znajdziecie coś co pomoże nam w sprawie, to krzyczcie - powiedziałem i robię jak mówię.
-
- Więc jak możemy uwolnić to serce? - spytałem się Duszka. Musi być jakiś sposób by go odmrozić... ale jaki. Rozglądam się.
-
Spoglądam na stworka. - Możemy go stopić używając ognia? - spytałem się. On więcej wie na ten temat. Użyłbym, lecz nie wiem czy by to nie zaszkodziło sercu.
-
Damy radę. Jecimy w górę a po dotarciu na szczyt odpoczywamy chwilkę i jeśli będzie to spoglądamy na serce. Co jest z nim i jak można go wyleczyć itp.
-
Więc jeśli można, to używamy skrzydeł do unikania ich. Powinniśmy być już blisko tego wszystkiego. Spoglądam na Twi jak się czuje bo wywaleniu tych sekretów.
-
Więc idziemy i szukamy dalej tego serca. Musi się jakoś wyróżniać i pewnie będzie całe skute lodem, znając życie. Wtedy trzeba będzie użyć ognia by go odmrozić.
-
Patrzę na niego współczująco. - Przykro mi, że musisz to oglądać. Im szybciej naprawimy serce, tym szybciej zapewnimy im duszom spoczynek - powiedziałem podchodząc do niego. Patrzę na jego reakcje.
-
To jasne. Nikt nie przetrwa w takiej temperaturze. Więc jeśli bezpiecznie to lądujemy i szukamy tego co nam pomoże w naprawieniu serca. Nie możemy marnować ani sekundy.
-
Więc nie możemy pozostać tu długo na wszelki wypadek. Szukamy naszego celu i sprawdzamy jak możemy go odmrozić jeśli taka będzie potrzeba. Jeśli to te kwiaty to trza je jakoś rozmrozić.
-
- I to są moje ulubione klimaty. Od źrebaka uwielbiałem mróz - powiedziałem i ruszamy dalej. Szukamy czegoś co pozwoli nam oczyścić serce tej domeny... no... już prawie udało się.
-
Wstaje, a potem spoglądam na nią z uśmiechem lekkim. - Przynajmniej już nie mamy sekretów przed sobą... więc będzie nam lżej - powiedziałem i pocałowałem ją namiętnie na zgodę... i na posiłek bo pora obiadowa jest.
-
Spojrzałem na nią... to dlatego kiedy lecieliśmy w rydwanie traktowała mnie z dystansem. - Domyśliłem się kiedy lecieliśmy Rydwanem. Normalnie wtedy byś zrobiła co Night, lecz krócej z mniejszą ilością uczuć. A tak to wtedy stałaś dalej, a w rydwanie czułem tą dziwną atmosferę niechęci i obrzydzenia - obejmuje ją. - Nie gniewam się za to, gdyż Rarity powiedziała mi Historie Chrysalis i Ślubu twojego brata... i teraz wiesz czemu chciałem wtedy odejść. Bo skoro to czułaś, to po co maiłaś kogoś takiego trzymać jako straż?
-
Został jeden... Teraz Twilight. Po chwili ogarniam się. - Dobra... czyń powinność swoją - powiedziałem do niej i czekam, jaki to będzie sekret.
-
- Nie chcę rozwijać tego uczucia... ja chce być tylko z tobą i Night... jednak wiesz jak to jest... Succuby też tak mają podobno - powiedziąłem i schowałem twarz w kopytach.
- Mimo iż czuje się spokojny jako podmieniec... to też ma to swoje wady, o których ci teraz powiedziałem... - powiedziałem załamany na skraju łez.
-
- Kiedy byłem dzieckiem, moją jedyną przyjaciółką była Rarity. Po dniach spędzonych ze sobą, ja zacząłem do niej żywić uczucie. Powiedziałem jej o tym uczuciu kiedy spędziliśmy noc w Everfree, z powodu zgubienia się. Pocałowałem ją wtedy. Ona się wtedy kleiła do Blueblooda, więc przyżekliśmy sobie, że jak skończymy 30 lat, a żaden, albo jeden z nas nie znajdzie drugiej połówki, to się zaopiekujemy. Kiedy trafiłem do więzienia, to moje uczucie zniknęło... do dnia kiedy stałem się podmieńcem. W dniu trafienia do więzienia przestałem ją kochać... a po zmianie w podmieńca... - chwila ciszy... - Znów pojawiło się to uczucie...
-
- Spoko... teraz moja kolej... to mój najdłużej skrywany sekret... zginął w Więzieniu, a odrodził się po zmianie w Podmieńca... - powiedziałem smutno wpatrując się w ziemie.
-
Spojrzałem na nią... nie przerażony ani zadowolony... tylko współczująco. - Jak to...? - spytałem wpatrując się w nią... Twilight? Księżniczka Przyjaźni? Zabiła kogoś?
-
Wciąż leżąc mówię... - Nigdy nie żałowałem zmiany w podmieńca... po kilku minutach po obudzeniu i odkryciu kim jestem, i po szoku... uspokoiłem się i tyle... nie było strachu i obaw...
-
- Wiesz jak się czuje. Kiedy coś nadchodzi, a nie umiesz tego powstrzymać... - powiedziałem wpatrując się w przestrzeń, wciąż starając się przypomnieć jakiś sekret...
-
Spoko... Więc się nie dowiem, jakie ona ma przede mną mroczne sekrety. Szkoda. Nie komentuje tego, wciąż leże w tej samej pozycji jak wylądowałem... nie z żalu, za dostanie... a o dziwo ta ziemia jest miękka... siedzę cicho cały czas...
-
Więc zobaczmy JEJ mroczny sekret względem mnie. No słucham? Ciekawe czy będzie podobny do mojego. Ja leże tak jak wylądowałem, jakoś nie mam ochoty wstawać.
-
Biorę łyk napoju by nawilżyć gardło. Potem mówię. - U nas też. Nim Wielka Wojna wybuchła, jej preludium trwał koło 30 lat. Organizacja która trzymała porządek na świecie, się rozpadła, Zasoby zaczęły się kończyć, w tym Ropa. Nacje zaczęły walczyć o każdy pozostały jeszcze towar. Potem tak zwane Chiny rzuciły się na Stany Zjednoczone, by odebrać im Pola Naftowe. Rok potem, 23 października 2077 roku, 200 lat temu, nacje wystrzeliły swoje zapasy broni atomowej. Nikt nie wie kto pierwszy zaatakował. Wojna zakończyła się tego samego dnia. Z Siedmiu Miliardów Ludzi zostało jedynie około 742 tysięcy w samych stanach. Możliwe, że poza nimi nikt nie przeżył.
-
Myślałem, że inaczej zareaguje... ale spoko... zrozumiałem aluzje. Będę się trzymać od niej z daleka. Mogę wstać? Mam coś złamane? Jak tak to problem, bo walnąłem w ścianę z zapewne dużą prędkością... więc musi być coś złamane.
Equestria: Przyjaciel do grobowej deski (by peros81)
w Nightmare
Napisano
Ogień to załatwimy magią, a woda, to odłupimy kawałek lodu i go roztopimy. Więc pytam się stworka czy para wodna uszkodzi serce czy nie. Jak nie to bierzemy się do wykonywania planu.