-
Zawartość
3487 -
Rejestracja
-
Ostatnio
-
Wygrane dni
1
Wszystko napisane przez KougatKnave3
-
- To zależy jak pójdzie zadanie. Oczywiście, jeśli chcesz to możesz nam towarzyszyć - powiedział Kaidan. Joker Parsknął. - Drugi Shepard się znalazł - powiedział. Alenko westchnął i spojrzał na ciebie. - Komandor przyjmował każdą pomoc... i chętnie pomagał, co nie zawsze kończyło się dobrze, jak z jedną z Asarii na Ilium. To gotowa? Czy czegoś jeszcze potrzebujesz? - spytał się.
-
Sprawdzam czy w domu jest jeszcze Faruk. Powinien być, bo mamy przysięgę, że jesteśmy przy sobie nawet jak mamy inne ważne rzeczy do roboty. No chyba, że z tej przysięgi też mnie rozwalił.
-
Więc czekam na wyniki... w międzyczasie puszczam nam jakiś film. Ciekawe kiedy będę mógł się znów ruszać... może za tydzień... albo jutro.. zobaczymy
-
Spoglądam na Klacz... - Jedz jak chcesz... i tak nie pobijesz Big Piga, który na raz, wpierdala cztery takie talerze... razem z talerzami - powiedziałem i wskazuje kciukiem na wspomnianego Mechanika. Pewnie opycha się w kącie.
-
- Ale na wszelki wypadek, niech ją przebadają... normalnie by się na mnie nie rzuciła. W końcu to Rarity... nasza Rarity, dama z klasą. NIE zrobiła by tego, nawet jeśli chodziło by o życie kogokolwiek.
-
- Ah... stary poczciwy Carl. Może nie wygląda zachęcająco... ale wież mi, nigdzie indziej, nie dostaniesz lepszego jedzenia - powiedziałem z uśmiechem i zacząłem się zajadać. Mmm.
-
- Pomarańcza... ale coś mi tu nie pasuje. Kiedy ona mnie więziła... to nie była Rarity. Znaczy, to była ona, lecz nie ona sterowała tym ciałem. W jej oczach, było to samo, co u ciebie podczas Nimfomanizmu...
-
Spoglądam smutno na bańkę... ciekawe kiedy się wybudzi... - Co tam u reszty dzieciaków... i u Beak'a? - spytałem się. Ciekawe czy przez moją nieobecność, znaleźli mu dom... dobrze by było gdyby nawet został.
-
Chyba.... CHYBA? Z takim podejściem, to raczej nie...stryj pewnie mnie pewnie porwie, będzie torturować do śmierci. To prawdziwe Realistyczne podejście. Czekam na to co nadejdzie...
-
W sumie... można na jednym, tylko Rodzice Twi, będą problemem... ale oni chyba wiedzą o tym systemie, że w Federacji jest legalna Poligamia, lecz nie zbyt rozpowszechniona...
-
Uśmiecham się... - Nawet nie wiecie jak się ciesze... - powiedziałem i obejmując je, opieram się na łóżko. - A jak dzieciakom... to przekażemy? - spytałem się... tu będzie problem. Prawda, znając Lucy... ale chyba nie spodziewają się jej na funkcji Twi.
-
- Ja sądziłem... że nie będzie ci to grało, że będzie wielki kryzys jak się dowiesz, że czuję to do Lucy... po prostu... jestem zaskoczony - powiedziałem spoglądając na nią.
-
- Serio... powiedzcie coś... ja... - kładę głowę na poduszce. Wciąż jestem wyczerpany... wciąż te 4 miechy na mnie działają... matko... czemu to zrobiła, wciąż nie wiem.
-
- Czy wy... w tym śnie... - powiedziałem do nich... pewnie wiedzą, że chodzi mi o to wyznanie... że Kocham Twi i Lucy... jeśli to inaczej... to teraz będę miał problem od Twi.
-
Eeee... mózg rozjebany. Zakrywam nowy nabytek... bo jak matka zobaczy, to zaczną się pytania... i dziękując Crystalianowi, jem śniadanie z moimi dziewczynkami jak nie śpią.
-
- JAK!? CO? JAKIM CUDEM?! TY! - zadawałem pytania. Ona tu jest... całuje mnie... mam podwójnego... MATKO BOSKA, JA SIĘ ZAPIERDOLĘ! TERAZ DWA RAZY CZĘŚCIEJ BĘDĘ MUSIAŁ ŁAZIĆ DO KIBLA!
-
Patrzę na to przerażony, potem na Lunę, znów na członek... członki. Znów na Lunę, i tak przez najbliższe pięć minut z przerażoną miną. CO SIĘ KURWA STAŁO!?
-
- ... - patrzę na nią zdziwieniem. Nie pierdolcie, że ona TO mi zrobiła w realu. Na wszelki wypadek... patrzę na swoje krocze... jeśli będzie tam cokolwiek białego... wyjdę z siebie.
-
Więc się wybudzam posyłając oczko do Luny. Ah... ja Wtulony w Lucy i Twi, która pewnie nie posłuchała zakazu... żyć nie umierać. Dwie kochane klacze, i później wysłuchiwanie się pierdół od ojca, że nie można współżyć z bronią... wtedy ja mu przypomnę jego pierwszego RPG i noc kawalerską.
-
Hardkor kurwa... więc przyśpieszam i po jakimś czasie wypełnam Lunę swoimi płynami. Następnie patrzę na Lunę z uśmiechem... w sumie... cieszę się, że tutaj jest.
-
Ale zaraz będzie trzeba się wybudzić bo rano. Ostatni raz. Rozpoczynam Posuw u Luny i Twi... leciutko i powoli, i z uśmiechem je obejmuje. No... to do dzieła, nie?
-
WUT!? JAK!? Eee no dobra... niech już będzie... więc poruszam członkami by po parunastu chwilach wystrzelić wypełniając je swoimi sokami. Spoglądam na Twi i Lunę.
-
Oł... Ja przyśpieszam ruchy obejmując Twi i Lucy. Tylko powiem tak. Jak dzieciaki zareagują że będą mieli dwie mamusie... na pewno nie będzie entuzjazmu...
-
Hue Hue... więc spawnuje sobie drugiego i Wsadzam na niego Lucy. Jak ja kocham sny... wszystko w nich możliwe, i wszystko można w nich zrobić. Zaczynam poruszać nimi.
-
Więc kładę się, i wciskam w członek w wejście Twi, i zaczynam lizać wejście Lucy. Moje dwie kochane klacze... moje słodkie klacze... nie przeszkadza jej to. Do zastanowienia...