Skocz do zawartości

KougatKnave3

Brony
  • Zawartość

    3487
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    1

Wszystko napisane przez KougatKnave3

  1. - To dobrze. Nie wiem kiedy wrócę z wojny, bo jutro muszę na nią wrócić... najprawpodobniej za kilka miesięcy. Wytrzymasz do tego czasu, jak co, moja oferta 4000 bitów, wciąż obecna - powiedziałem biorąc herbatę i mieszając ją, dodaje łyżeczkę cukru.
  2. - Bardzo chętnie - powiedziałem po czym siadam w kuchni gdzie zazwyczaj pijemy. - Jak ci się powodzi... mam nadzieje, że zamknięcie restauracji nie zrobiło... poważnego kryzysu finansowego u ciebie - spytałem się zmartwiony. Razem z Twi, wiemy jaki ma ostatnio stan... Zaczęliśmy podejrzewać przez te wiele prac.
  3. - Witaj, Rarity... przyszedłem sprawdzić, jak się mają przygotowania, i tak w odwiedziny - powiedziałem patrząc na nią z uśmiechem. Miło mi się spędza z nią czas...
  4. Pukam w drzwi, i czekam aż gospodyni je otworzy. No, dawno nie spędzałem czasu z Rarity... ostatnio przed incydentem z Galaxem, a potem, to już mnie Fobia przed nią z wiadomych przyczyn, powstrzymywała.
  5. Więc przenoszę ją do mojej sypialni, puszczam jej bajki na lapku, a sam wychodzę do Rarity mając nadzieje, że ma czas. Prócz sprawdzenia, jak się czuje, to przy okazji w odwiedziny pójdę.
  6. Westchnąłem. - Jak byś chciał spotkać się po raz ostatni z tatą... powiedz. Nigdzie się dziś nie ruszam, ale zaraz idę do koleżanki, ale wrócę do godzinki. Jak byś czegoś potrzebował to... pójdź do Lucy, albo Twilight... na pewno pomogą.
  7. - Przykro mi... nie mogłem nic zrobić. To stało się za szybko. Ledwo zdążyłem ciebie uratować... - powiedziałem patrząc przy okazji na obrazek. On zaczyna rysować, mnie, Deli i Lucy?
  8. Robię kwaśną minę... nie można go już niestety uratować... głównie dlatego, że już nie mam dostępu do Replikatora... po chwili siadam. - U mnie było podobnie do ciebie. Mój tata też walczył... lecz ja musiałem zacząć walczyć jak byłem mniej więcej w twoim wieku. Byłem młody, nie widziałem jaka jest wojna. Ten kucyk którego narysowałeś... pozbawił mnie funkcji. Też go nie lubię. Wiesz, ta biała klacz która cię przedwczoraj oprowadzała po tym domu, Lucy. Zna zaklęcie które pozwala, porozmawiać z zmarłymi... może chcesz porozmawiać z ojcem?
  9. - Jaki był? Jeśli mogę się oczywiście zapytać - spytałem się go. Nie wiem czy u gryfów są dobrzy ojcowie, nie mogę polegać na tatuśku Gildy który był wypisz wymaluj, mój stary.
  10. Więc... już wiem kto zabił jego ojca... podchodzę do niego i siadam koło niego. - Wiem co czujesz... - powiedziałem. W końcu... też straciłem ojca... ciekawe jaki był dla niego.
  11. Więc oglądam bajkę z Deli do końca przez tą godzinę, a potem przenoszę ją do laptopa w moim pokoju. Niech sobie tam ogląda w ciszy i spokoju. Sprawdzam co Robi Beak.
  12. Westchnąłem wyraźnie - Przez ciebie zbankrutujemy... teraz już nie jesteśmy wstanie kupić nowego Telewizora dla ciebie. Wytrzymaj godzinkę. Wtedy się bajka skończy, a ona przeniesie się na Laptopa. O ile też wciąż istnieje - powiedziałem patrząc na nią. Przez nią, tyle sprzętu idzie... chyba ją zapiszę do Psychologa... za dużo agresji.
  13. - Eeee, wiesz, że one się zapisują na konsoli, a nie na TV? Mogę ci przenieść konsole do twojego pokoju. O ile Telewizor ciągle działa... nie tak jak ostatnie dwa - powiedziałem patrząc na nią podnosząc brew.
  14. Spoglądam na nią. - Wydawało mi się, że masz własny do tego Telewizor... kupiony parę miesięcy temu. Co się z nim stało? - spytałem się nagle zaciekawiony.
  15. Na pocieszenie puszczam jej bajki by mogła sobie obejrzeć. W międzyczasie robię śniadanie, dla rodzinki. Mam nadzieje, że wyzdrowieje... a ja jutro muszę wracać do woja...
  16. Niska odporność, co? Więc robię wszystko co potrzebne by wróciła do zdrowia. Jak Twi wstanie to informuje ją o stanie Delicate. Więc zacznie się problem.
  17. Więc biorę komórkę i umawiam nas dzisiaj do lekarza. Następnie, idę z nią na określoną godzinę. Mam nadzieje, że to nic poważnego... w sumie, tylko za wysoka temperatura.
  18. Tak czy siak, robię tak by Deli było cieplutko. Następnie sprawdzam jej temperaturę. Może jest chora? Sprawdzam czy to prawda, że ona jest chora.
  19. Spojrzałem na nią - TO chodź... ogrzeje cię - powiedziałem po czym w PDA sprawdzam ile jest Stopni na dworze. Po chwili zostawiam owiniętą w kołdrę Deli i idę napalić w piecu.
  20. Więc idę do sypialni i kładę się na łóżku. Potem obejmuje Twi, by mogła się we mnie wtulić. Następnie zasypiam. Jutro jest ostatni dzień... po jutrze już będę musiał jechać na wojnę z Lucy.
  21. Więc teraz czas na mycie. Zajmuje się więc twi, zaczynając od góry a kończąc na dole, a ona pewnie zajmie się mną. Po skończonej kąpieli, wychodzimy i zaczynam ją wycierać.
  22. Więc przyśpieszam ruchy macek i w pewnym momencie, wystrzeliwują i mój członek też. Dosłownie niech macki wypełnią ją sokami... do pełna. Oczywiście te w pochwie... a ten w Analu standardową ilość.
  23. Więc uważam by anal nie wszedł za głęboko. Poruszam mackami, a jednym kopytem chwytam głowę Twi, by lekko przyśpieszyć ruchy. Drugim kopytem wciąż ją masuje po grzbiecie.
  24. Mruknąłem. Uśmiecham się w jej stronę. Niech macki, zaczną lekko przyśpieszać swoje ruchy. Czekam co dalej Twi, zrobi w tej sytuacji. Ach... jak mi tego brakowało.
  25. Niech dwójka macek się zmniejszy na tyle, by mogły wejść do środka, tak samo z macką od analu. Ja układam się tak, by pokazać swój członek, i czekam, aż moja przyszła ponownie żona się nim zajmie.
×
×
  • Utwórz nowe...