-
Zawartość
3487 -
Rejestracja
-
Ostatnio
-
Wygrane dni
1
Wszystko napisane przez KougatKnave3
-
Więc czytam gdyż to pomoże mi zapomnieć o porażce mojej w udziale w tej wojnie. Kurwa, czemu mnie nikt nie obudził? Ja pierdole... jeszcze jedna wpadka, a odbiorą mi przywileje polityczne.
-
"Nie... już wiem co ty tam będziesz wyrabiał. Znam cię niemal od dziecka i wiem co ty masz w zwyczaju". Nie będę nawet sprawdzał jak idzie atak, pewnie już nie mam dostępu, ale ok. Płacę rachunki i przedłużenie działalności restauracji, a następnie idę czytać książkę.
-
Kopiuj, wklej "Nie zdradzę Twilight" Następnie idę na komputer pracować i zamawiać nowe meble. Faruk mi nie daruje... tym razem nie przesadzam. Ja jestem głównodowodzącym Atakiem. JA MIAŁEM DOWODZIĆ PIERWSZYM ATAKIEM. Ale zawiodłem... i pewnie wszystko poszło w pizdu.
-
Ale każą mi ją jeszcze przedstawić. A ja owej strategi nie mam. Co tu się oszukiwać. Już jest po mnie. Mam nadzieje, że to tylko sen. No nic, idę coś robić... cokolwiek, bo raczej walczyć już nie będę.
-
Eee jak ona się tam zmieściła? E tam, nie ważne. Zanoszę ją delikatnie do jej łóżka nie budząc jej, a następnie odmrażam sobie makaron. Jak ja wytłumaczę swoją nie obecność? Zaspałem? Wyśmieją mnie, a potem wywalą.
-
Czyli dobra. W wojnie już nie wezmę udziału, przez mój zasrany duży sen. Po ciężkim westchnięciu wstaje delikatnie i idę sobie coś zjeść. - Cześć- powiedziałem przybity. Moja kariera jest na cienkiej lince.
-
Zajebiście... no to będę miał w sztabie przesrane. Dosłownie przesrane. Ciekawe co zrobiłem, życiu, że tak mnie ukarało. No to teraz nie mam co liczyć na dołączenie do frontu. Pewnie Capo i Ghost tam już się bawią w najlepsze, bo właśnie w pracy chwalili jak oni i ich oddziały wezmą udział w ataku. Kurwa, nienawidzę tego kto prowadzi mój sen.
-
Więc czekam te nieszczęsne pół godziny by wrócić do spania. Ciekawe jak sobie poradziły dziewczyny dzisiaj. Mam nadzieje, że jednak sobie dały radę z Kibolami. Jak nie... to jeszcze jedna wpadka, a będę musiał ich zwolnić. Taki jest koszt, jak jest się jedynym barem w Ponyville gdzie jest TV.
-
Więc idę coś wpierdolić i wracam do łóżka. Jutro muszę być wypoczęty. Atak na Gryfy musi być perfekcyjny i miażdżący. Nie mogą już mieć suwerenności. Za dużo to kosztuje świat.
-
Więc wracam do domu i wysyłam do wszystkich tych co nie przyszli, że i tak jednak muszą przyjść dzisiaj do pracy. Ci co byli w nocy nie będą przez resztę sezonu. Mam nadzije, że mnie zrozumieją. Po poinformowaniu Bolta, że ma u mnie tymczasową robotę na wakacje, idę spać. Do jutra rana.
-
Teraz czekać na odpis Gildy i informacje z Bazy czy atakujemy dzisiaj czy raczej jutro. Jak jutro to wracam do domu i śpię do rana. Lucy też miała obawy przed kibolami, ale wkońcu nic się nie stało... poza połową sali gdzie były Teheran Lions. Ja pierdole, przegrali dwoma punktami i od razu zrobili rozróbę. Dlatego dni z meczem przenoszę na dzień... kiedy to straż chodzi po ulicach. Wysyłam do Cloudi SMS "Wiem, że miałaś obawy. Gdyby Gilda raczyła przyjść, to nie straciliśmy by połowy lokalu... rozumiem cię w całości, ale proszę by to było ostatni raz" Następnie wysyłam do Rarity "O swoją piękną cerę nie musisz się martwić. To co się stało w barze, z powodu braku ochrony, którzy się wszyscy tak bali, sprawiło, że prócz wymiany połowy lokalu na nowy, to przeniosłem mecze na 18. Rozumiem cię w całości, ale proszę by to był ostatni raz"
-
Używam zaklęcia na Energie. Powinno mi dać sporo energii i będę zmęczony dopiero po 19. Następnie sprawdzam co odpisała. Aż ciekawe jak się wytłumaczy.
-
Wciąż czekając na Odpowiedzi personelu żeńskiego sprawdzam czy wojsko gotowe do ataku. Mam nadzieje, że wszystko jest gotowe. Ja w początkowej fazie wojny raczej w namiocie i przy mapie bitewnej spędzę czas niż na polu bitwy.
-
Odsyłam ich do domu mówiąc - Dzięki... że przyszliście. Do końca sezonu macie wolne. Ci co nie przyszli będą jednak robić dalej. Sam im to przekaże - powiedziałem i po tym jak odejdą to wysyłam SMS do żeńskiej części (Prócz Lucy). "Dziękuje za przyjście. Bez ochrony połowa mebli poszła do kosza, Lucy sama nie nadrabiała z klientelą więc po tym dniu, kiedy męska cześć i Lucy pracowaliśmy, mamy do końca sezonu Wolne, Wy GIldo, Rarity i Cloudi jednak go nie dostaniecie. Prosiłem was o przyjście, a wiecie jak tutejsza społeczność zakochała się w Koszykówce. Visari, Capo, Lucy i Ghost mają wolne, a w kuchni chętnie będzie robił Bolt, bo nawet się pytał o staż. Z poważaniem, wasz Szef i Przyjaciel. Allan" wciskam wyślij. Następnie idę po wzięciu DUŻEJ dawki wszystkiego co da mi na dziś siłę, informuje Bolta, że zastąpi na 14 dni mnie i Visariego (Jest szybszy niż ja i Visari razem wzięci), i będzie pracował z żeńską częścią personelu. Wysyłam SMS do bazy sprawdzając czy wszystko gotowe, czekając na treści odpisania żeńskiego personelu.
-
Matko... Lucy, wybacz, że musisz przez to przechodzić. Po jutrze, będę musiał poważnie zamienić słówko z Żeńską Częścią Personelu. Nic nie było o tak zwanym Nieobowiązkowym dniu pracy, więc dzisiaj mieli się stawić, w zamian, mieli by wolne. No cóż, Ghost, Capo, Lucy i Visari dostaną, a Cloudi Rarity i Gilda będą musieli zapierdalać przez te resztę dni bez nich, w dzień.
-
Dzięki Rarity, Cloudi i Gilda... będzie niemożliwie dzisiaj przetrwać. No cóż, z Visarim gotuje, Lucy zanosi, a Capo z Ghostem robią swoje rzeczy. Nie ma ochrony (Gilda) i dwóch pozostałych Kelnerek więc będzie problem z utrzymaniem wystarczającej średniej.
-
Będzie cięższa noc, ze względu na natłok klienteli bo robiliśmy zapisy na ten dzień i... trochę nam papieru zeszło. Najwyżej będzie klapa po całego. No nic... zaczynajmy dzień.
-
Więc mówię wszystkim dobranoc i wychodzę do Restauracji mając nadzieje, że już ekipa się tam zlazła. Z tego co Capo mówił... choć w sumie, mógł sobie jaja robić... cały personel też lubi ten sport... wiec chyba Rarity też... choć trochę nie wieże.
-
Schodzę z drogi. Następnie idę spędzić trochę czasu z Twi i Boltem, by następnie o godzinie 22 wyjść do pracy. Mam nadzieje, że Los Santos Sharks wygrają z Teheran Lions... BO ZAPIERDOLE WTEDY FARUKA... bo wykrakał.
-
Ważne by nie robiła co pięć sekund gaf. Kiedy już skończymy, to chwalę ją za postępy. Następnie sprawdzam która godzina. Dzisiaj mamy tak zwany "Nocny Wieczór" Czyli, cała ekipa przychodzi w nocy i wtedy obsługujemy Kibiców. Tak... w Federacji rozpoczęły się mistrzostwa Koszykówki, która jest też chętnie oglądana przez inne narody świata.
-
Więc teraz idę ją nauczyać poprawnej wymowy, składania zdań i zachowania. Mówię, ze w domu może mówić jak chce, ale na zewnątrz by mieć dużo przyjaciół, może być sobą, lecz trzeba się umieć zachować, wymawiać odpowiednie do sytuacji zdania itp. Więc naukę cza zacząć.
-
Głaskam ją po głowie. - Tych ptaków się nie musisz bać, skarbie. Pamiętaj, jak ci ktoś zrobi krzywdę to mi powiedz... a ja już się delikwentem zajmę, oki? - spytałem się z uśmiechem. Zajmę się nim tak, że będą go nazywać Ser Szwajcarski.
-
Raczej wciąż. Wciąż boje się wampirów. Kiwnąłem do niej głową a następnie udałem się z nią do domu. Następnie sprawdzam czy dostałem wiadomość, że mam się wstawić do Fortu Zancudo gdzie ma się zacząć atak.
-
Przytulam ją - Spokojnie... póki tu jestem nie zrobią ci krzywdy - powiedziałem uspokajając ją. Gryfy zapłacą za to co zrobiły mojej córeczce... ja im to kurwa obiecuje.
-
Spoglądam na nią a potem na to czego się wystraszyła. Muszę szybko ocenić co to takiego bym mógł ustalić jak to coś zabrać jak najdalej od mojej córki kochanej.