-
Zawartość
3487 -
Rejestracja
-
Ostatnio
-
Wygrane dni
1
Posty napisane przez KougatKnave3
-
-
Ściągam hełm.
- Zaskoczony? Allan nie miał żadnych oporów oddając mi ciało. Prócz przeklinania na mnie, i bicia... i jebania mi kazań. Ja pierdole, wole już sobie pojeździć na Lucy. A właśnie. Jeśli do mnie dołączysz, to zapewnię ci, że Rarity zrobi TO z tobą.
-
- Nie zapali się... bo wie, że ktoś tutaj jest bliski dla niego - powiedziałem spoglądając na Fira. Jak teraz Spike nie zrozumiał... to też mało rozumie. Ja pierdole, jeśli nie zrozumie, to strzele.
-
- By sprawdzić kogo bardziej kocha. Delicate, jej telepatyczną córeczkę. Czy Spika, jej pierwsze dziecko. Bądźmy szczerzy, wszyscy to potwierdzą, iż Twilight w opini publicznej jest jak twoja matka. Sprawiła, że wyklułeś się na świat, nauczyłeś się wszystkiego od niej... w większości... jest twoją mamą.
-
Chowam pistolet i podchodzę do dzieciaka i zaczynam go uciszać, jestem jego ojcem więc mnie usłucha. Z dzieciakiem na rękach podchodzę do Spika.
- Nie zdajesz sobie pojęcia, czemu? Deli i tak by nie zginęła... ja nie zabijam dzieci... i wszyscy o tym doskonale wiedzą - powiedziałem wpatrując się w smoka.
-
Wyciągam pistolet... idę do Spika.
- Twoja mentorka cię opuściła... jakie to uczucie jak cię osoba, którą znałeś przez całe życie i traktowałeś jak najbliższego przyjaciela... cię porzuca - staje z nim twarzą w twarz.
-
Szeptam do Delicate kiedy ją biorę... - Mama się bawi, całyczas się będziemy bawić. Teraz idziesz do mamusi. Nie martw się, na tym polega zabawa - powiedziałem i podałem Twilight dziecko. Nastepnie niech AJ i Dron który przyszedł z Deli, mają dać jej obroże anty magiczną. Do drona ze Spikiem mówię...
- Czekaj tutaj... idźcie wszyscy upilnować by, Księżniczka trafiła tam gdzie jej miejsce. Dronie 3213-2, zostań tutaj i trzymaj mocno by ten smok się nie wyrywał - powiedziałem po czym czekam aż zostanę na sam z botem.
-
- Dlatego proponuje wymianę... - powiedziałem i wyciągnąłem Rewolwer, który Twilight z pewnością rozpozna. To Rewolwer Allana, jeden z dwóch. Drugi zostawiłem w zamku.
- Znajomy? A powinien, należał do twojego męż... byłego męża. To takie smutne, jak widział, że nie nic nie robiłaś w jego obronie. Układ taki... jest tylko jedna kula. A dwóch zakładników... wybierz mądrze, który ma pójść w niebiosa... jeśli będziesz zwlekać zbyt długo... AJ ich rozstrzela na twych oczach, NIE MYLĘ SIĘ? - spytałem się AJ. - Jednak jest do tego haczyk. Oddasz się w Ręce Nowego Imperium, i dołączysz do Candance... ona jakoś nie protestuje, widzisz swoje przyjaciółki? Są szczęśliwe, przy mnie.
-
- Myślisz, że ja tu przyszedłem cię zabić? O nie, moja droga... jesteś mi potrzebna do czegoś... innego. Bo widzisz... mam coś, co dawno zgubiłaś... konkretniej wyszło z ciebie jako trzecie... i zaczyna się na D - powiedziałem i włączyłem komunikator - Wprowadzić ich - wcześniej powiedziałem Delicate i zaryzykowałem przy tym. Że jak spotkamy mamę, to powiedziałem że ma udawać wystraszoną i że się boi... taka zabawa, tatuś i mamusia też będą się bawić. Po chwili powinna wejść dwójka Dronów z Delicate i Spikiem.
-
Wchodzę do pokoju... używam bariery magicznej by nie mogła stąd uciec. Na jej widok uśmiecham się, choć nie widać mojej miny przez maskę.
- Witaj ponownie, Księżniczko Twilight - powiedziałem, każąc zostać AJ i Rarity by pilnowały drzwi... wchodzę tam z Fluttershy, Lucy i Dashie, która pewnie idzie BARDZO blisko mnie.
-
Uśmiecham się... idę z nimi na wieże. Z tego co pamiętam, nie schwytaliśmy Rodziny Twi, czyli rodziców, brata, jej pozostałych dzieci i jej samej. Poza tym powinni być tam moi rodzice. Jedna tam osoba... sprawiła, że się narodziłem, więc odpowiednio... ODPOWIEDNIO jej podziękuje.
-
Więc razem z Lucy łączymy moc i rozwalamy drzwi główne. Potem idę przodem, zabijając każdego kto stanie mi na drodze. CAŁY ŚWIAT BĘDZIE MÓJ! POZOSTAŁO TYLKO TO MIEJSCE! Nie ukryjesz się Twilight... znajdę cię...
-
Pobłogosławcie Lucy za ten chwalebny prezent. Tak czy siak, sprawdzam czy Powierniczki Po mojej stronie, które są w mojej Gwardii Przybocznej, są koło mnie... w tym Dashie. Czas wejść i wreszcie przechwycić, Twilight... Ostatniego Alicorna który nie podległ mi.
-
Więc zasypiam tuląc, Deli, Dash i Lucy. Jeszcze sporo pracy przed nami, jeśli znajdę Twi, ruszam tam z całą swoją świtą, łącznie z Powierniczkami, w Tym Dashie jak będzie chciała. Świat zjednoczy się pod mym sztandarem...
-
Biorę chusteczkę i wycieram jej nosek. Następnie przytulam...
- Będzie dobrze... zobaczysz, że spotkasz się z mamusią już za niedługo. Tylko muszę w pierw ją znaleźć. Znów będziemy kochającą rodziną - powiedziałem do niej z uśmiechem i objąłem ją skrzydłem.
-
- Szukam jej... nie martw się, czy ja cię kiedyś okłamałem czy nie dotrzymałem danego ci słowa? - spytałem się córeczki. Mam nadzieje, że szybko wpadnę na jej trop. Deli nie jest zbyt cierpliwa.
-
Hy hy hy hy... wstaję z wanny i się wycierem, podając też ręcznik Lucy. Kiedy wychodzę, niech ona się już kładzie, ja wysyłam do RADE, by wszystkie oddziały szukały małego zielonego smoka, zwanego Spike. Przyda się do pertraktacji z Twilight. Po powiadomieniu, kładę się i obejmuje Dashie, po lewej, i Lucy po prawej.
-
Mam w dupie twoje spełnienie. Ja robię tyle na ile dam rady, a to jest już ostatnie... za zmęczony jestem. Przyśpieszam posuw rogiem i przyśpieszam miętoszenie skrzydeł. Czas powoli to kończyć.
-
Niech mi liże mojego wielkiego... mam się czym teraz chwalić. Ja przyśpieszam leciutko, masując ją po skrzydłach. Mam nadzieje, że będę władał wiecznie. Uwielbiam taki stan rzeczy...
-
Więc wsadzam jej powoli róg, a potem zaczynam nim lekko poruszać. Lucy to klacz wyjęta prosto z marzeń... miałem szczęście, że trafiliśmy na siebie. Poprzez Allana, ale to tylko szczegół. Ważne, że teraz się czuje szczęśliwa, bo za jego panowania nad tym ciałem... strasznie się jej nudziło.
-
Przyśpieszam na maksymalne obroty, bo po kilku minutach wystrzelić. Nie wyjmując członka, spoglądam na nią z uśmiechem i lekko dysząc. Sporo dzisiaj się bawiłem... nie... ma co...
-
Więc przerywam masaż, i chwytam ja za biodra i wspomagam kopytami by przyśpieszyć lekko posuw. Zagłuszam pokój by nikogo już nie obudzić, jeśli obudziłem. Allan ma prezent od Lucy, w postaci powiększonego członka... możesz być z siebie dumny... choć i tak już go raczej nie użyjesz.
-
Z tego co mi mówiła, ma ten sam problem co Candance... ale ona go nie nazywa problemem. I poniekąd ma racje. W Formie Włóczni, dziwnie by wyglądała podczas ciąży, i raz mi to nawet pokazała jak by wyglądała. Po wepchnięciu, powoli poruszam swoim członkiem do góry i na dół.
-
Czyli próbuje wepchać, nie przerywając masażu i nie przeszkadzając jej w lizaniu mojego rogu. Powinien... zaraz... wejść... tak czy siak, jestem szczęśliwy, że robię to z nią. Jest Egzekwo z Dashie. One dwie, najbardziej mnie zadowoliły...
-
Lucy, czy może już taki zostać? Będzie lepsza zabawa w późniejszych czasach, i nie będziesz musiała się męczyć z powiększaniem. Niezależnie od odpowiedzi, trochę ją podnoszę, by móc, zacząć wpychać swojego członka do jej tuneliku.
[Grimdark]Equestria_Battlefield3: Co się stało? (by peros81)
w Nightmare
Napisano
- Heh... ja nie zabijam jeńców... poza tym nie błagałeś o litość, itp. Nie zabiłbym tylko zmieniłbym w Karbonit i postawił w ogródku w Galax Castle... czyli dawnym pałacu Celesti. Nawet kurwa nie wiesz, jakie wygodne ma wyro... tron też. I właśnie nie wiem, czemu miała cały czas ten bul dupy... nie ważne. TO jak? Akceptujesz? "Synku"? - podaje mu kopyto.