Skocz do zawartości

KougatKnave3

Brony
  • Zawartość

    3487
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    1

Wszystko napisane przez KougatKnave3

  1. Mam nadzieje, że nie okaże się największym fiaskiem w Histori... to też poniekąd impreza polityczna więc oprócz Equestriańskich szych... będą jeszcze Szychy z Federacji... by zacieśnić przyjazne więzi.
  2. (Sry...) Więc wstaję i idę coś zjeść na śniadanie... potem idę się przyszykować na Imprezę. Mam nadzieje, że sobie poradzą dzisiaj beze mnie.
  3. Głaskam ją z uśmiechem... - Dzień dobry, córeczko... - Powiedziałem po czym jak pozwoli, wstaję z łóżka i patrzę która godzinka. Za niedługo cza będzie pojechać do Tego Canterlotu. Moja Mama będzie, i Faruk z kimś... nie powiedział z kim. Będzie poniekąd problem, bo rodzice Twi też tam będą... takie moje szczęście.
  4. Po zjedzeniu kolacji idę spać i ustawiam sobie budzik tak by zdążyć rano na Otwarcie Restauracji... mam nadzieje, że się uda ten dzień...
  5. Kolacja będzie w ciszy... Lucjan... znając życie, Lily jest na mnie zła... zgadłem? Zasłużyła sobie, mogła się zapytać jeśli o to chodzi.
  6. Usuwam pożar... i wychodzę z domu... kurwa, przegieła tym razem. Może sobie zapomnieć o tym obozie...
  7. - Uspokój się. Ale i tak się mogłaś zapytać... wiesz co... mam dość. Starałem się być dobrym ojcem... ale jednak to się nie udało... rodzice Twi, mieli racje - powiedziałem i wychodzę z pomieszczenia.
  8. - Nie tym tonem... Może dla tego, że na NIEJ JEST NAPISANE "WŁASNOŚĆ FEDERACJI"! NA GRANATOWEJ JEJ NIE MA, WIĘC MOŻNA SIĘ BYŁO DOMYŚLEĆ!
  9. - Nie masz się za co wściekać młoda panno. Po pierwsze... całe dnie siedzisz przed komputerem i konsolą... Ja w twoim wieku... wciąż piłem mleko matki... ale to nie ma znaczenia bo u Ludzi inaczej jest ustawiony rozwój... tak czy siak, twój wiek odpowiada do 12 latki... ja już w twoim wieku pracowałem. Prócz siedzenia, użyłaś służbowej karty w celach prywatnych, za co mogę najprawdopodobniej wylecieć z roboty. Nie dałaś mi innej drogi. Co masz do powiedzenia.
  10. - Dosyć tego dobrego - powiedziałem i poszedłem do Lily i odłączyłem prąd. - Lekceważenie czegoś takiego to nie był dobry wybór... po czymś takim na pewno ci nie dam jechać na ten kurs - powiedziałem do niej wyraźnie niezadowolony...
  11. Chywtam się za klatkę piersiową... - Służbowa Karta... na potrzeby państwa i Restauracji... tysiak... tysiąc... - usiadłem wciąż chwytając się za klatkę... Faruk mnie zajebie... Rada mnie zajebie... PAŃSTWO MNIE ZAJEBIE!
  12. - Po pierwsze... takie sprawy się załatwia ZANIM się coś takiego zrobi... Po drugie, to była Złota czy ta granatowa? PO trzecie, ile ona kosztowała... - jak usłyszę odpowiedzi... to się chyba załamie.
  13. - Ok... zaraz, CO? Lily... choć no tu na moment - powiedziałem. Teraz to ja się już wkurwiłem. BY moją kartę brać bez powiadomienia mnie? Nie no, teraz ja jej nie daruje.
  14. - Kochanie... PaintBall jest bezpieczny, tam się nic nie stanie puki wszyscy mają Maskę i ochraniacze... ale ty w domu decydujesz o zajęciach pozaszkolnych dla dzieciaków... jestem po niczyjej. Zrobisz co uznasz za stosowne, ale to dobry sposób by Lily się oderwała od Komputera i Konsoli... dobrze wiesz, że ona spędza przy nim większość dnia, nie licząc Szkoły i spania.
  15. Idę do niej. - Lily dała mi tą ulotkę - powiedziałem pokazując ją. PaintBall jest całkowicie bezpieczny... nikomu się nic nie stanie... o ile będą nosić maski i ochraniacze...
  16. - A... o PaintBall. To nie groźne, jeśli się ma sprzęt... TWILIGHT! - powiedziałem by zawołać żonę... mam nadzieje, że nie robi nic ważnego.
  17. Jasne... ale i tak 60% Equestrii nie lubi ludzi... z rodzicami Twi na czele. - Wiesz, że mógłbym cię uczyć strzelać... ale pewnie chcesz tam chodzić by zawrzeć nowe znajomości... - Lucek... tam jest używana broń ćwiczebna? Jak tak, to nie ma powodu do Obaw...
  18. - W sumie... trochę prawda. Ale gdzie ten kurs... w Equestrii czy w Federacji... bo Equestria używa swoich broni palnych... które ni przypominają...
  19. - A co na to Twilight? - spytałem się córki. Mam przeczucie, że się nie zgodziła... no trochę to będzie opłacalne, lecz To zależy też od Decyzji Twi... w sumie nie wiem...
  20. Sprawdzam co to za ulotka i co na niej jest zawarte... mam przeczucie, że to co tam się znajduje jest... bardzo złe...
  21. Wchodzę do domu... - Już jestem - i szykuje się na lanie... lub/i męczenie Lily. Ciekawe czego ona tak chce, że męczy o to Twilight. Znając, życie to pewnie jakaś gra której flaki wiją się strumieniami...
  22. No to spierdalam spowrotem do domu, bo nie widzi mi się dostać patelnią w łep od Lily za to, że: 1) nie wziąłem ją na akcje 2) Jak się zepsuł jej komputer... znowu... to musiała czekać na mnie cały dzień...
  23. Dokładnie... odwracam się do Ekipy... - Powiem... zaskoczyliście mnie. Teraz czekać dwa tygodnie... i można wypuścić na światło dzienne istnienie Projektu Łazarz... wraz z dowodami na to, że Federacja Nowej Persji... pokonała śmierć - powiedziałem. Jeśli moje obliczenia są poprawne, nanity sprawią, że dusza automatycznie wróci do ciała. Więc nie będzie trzeba zapieprzać do tartaru... znowu... po ciało cały czas.
  24. - Dobra... spierdalamy, zanim ktokolwiek nas zobaczy - powiedziałem po czym przenoszę się z ekipą do Sekcji Projektu Łazarz. Po chwili przekazuje ciała Naukowcom. - Jeśli moje obliczenia są sprawne, uda nam się je wskrzesić... uważajcie na ciała... a szczególnie na TO - powiedziałem wskazując na mojego ojca, Abdula Al-Bashira... każdy rodowity Irańczyk-Lunarny zna jego historie i poświęcenie.
  25. Ja siebie nie liczę bo w ogóle nie strzelałem... - Dobra... teraz po obiekt B - powiedziałem wracam do terażniejszej Equestrii i idę do Kraju podmieńców po ciało Chrysalis... nie wiem czemu, ale mimo, że to moja ciocia... wciąż mam ochotę ją zabić... ale tego nie zrobię. Te dwa prezenty są dla mamy.
×
×
  • Utwórz nowe...