-
Zawartość
3487 -
Rejestracja
-
Ostatnio
-
Wygrane dni
1
Posty napisane przez KougatKnave3
-
-
No to idę poustawiać stoliki, krzesła, piedestał itp. Allan Restaurante mogę namalować nad drzwiami... bo mnie nie stać na szyld. Nad menu to układam w głowie.
-
- Dobrze... jak co to o tej porze za dwa dni. To na razie - powiedziałem na do widzenia po czym idę do restauracji sprawdzić czy wszystko jest gotowe na otwarcie lokalu...
-
- Prawda... Jest dobry w tej dziedzinie więc powinien sobie bez problemu dawać radę - powiedziałem po czym spojrzałem na suknie.
- Piękna sukienka - powiedziałem z podziwem.
-
- Cześć, Rarity. Słuchaj, ja przychodzę w sprawę restauracji. Otwarcie jest za dwa dni o tej porze. Jako szef sali, zgłosił się Capo - powiedziałem patrząc na nią. Ciekawe jak na to zareaguje...
-
No to ja spadam bo jeszcze każe mi to zmywać.
- To na razie. Idę przekazać wieści Rarity - powiedziałem i poszedłem do jej domu by poinformować ją. Kiedy już będę przy drzwiach to uprzejmie pukam.
-
- Oczywiście że procent. Nie jestem jak mój wujek który za "Prace w kopalni przez 24 godziny bez przerwy" daje tylko Batonik Roger i satysfakcje z dobrze wykonanej roboty. Czyli dobrze. Restauracje otwieram za dwa dni... teraz powiedz dlaczego się zgodziłeś, tak dla ciekawości i nikomu nie powiem.
-
- 20 na Rarcię, 20 na capo, 20 dla ciebie, 20 na restauracje, 20 dla Twi, Bolta i Lily bo wiesz co moje dzieciaki potrafią, a Lily sobie upodobała na moim XBOXie który... mam... w... domu. Nie ważne. Bierzesz posadę?
-
Westchnąłem.
- Stoisz przy zajebistym postumencie gdzie przyjmujesz gości i wybierasz dla nich miejsce... ewentualnie zapisujesz rezerwacje na kiedy i o której ma być stolik wynajęty. Poza tym można się opierdalać w robocie. Coś w sam raz na ciebie, bo wiem że lubisz niekiedy szefować, a wtedy miałbyś poniekąd władzę w sali.
-
- Wiem że znasz się na szefostwie sali. Chcę ci zaoferować tą posadę - powiedziałem. Teraz argument który powinien go przekonać.
- Rarity się zgodziła zostać Kelnerką - powiedziałem i patrzę na jego reakcje...
-
- Mam dla ciebie ofertę pracy jeśli cię to interesuje - powiedziałem mu w prost. Początkowo będzie trudno, ale on będzie to robić dla jaj. Załatwię mu pracę taką gdzie nie nagrabi sobie u połowy miasta.
-
- Panie Szlachcic... pobudka - powiedziałem go takim tonem by go obudzić. Jebie że bogaty, ma pracować... oj już widzę jak będzie harował po godzinach na kromkę chleba... bez piętki...
-
No to więc wychodzę do tego zjeba... sprawdzam przy okazji co robi. Mam dla niego propozycje nie do odrzucenia, będzie jako szef sali i będzie musiał się zachować dobrze... wiem że to niemożliwe przy ładnych klaczach ale musi wytrzymać...
-
Moja córka... widać że takie zapędy ma po mnie... niekiedy z dystansem a niekiedy na maczetę. Oglądam do końca film z Boltem potem idę do Capo wcześniej informując Twilight o tym zamiarze.
-
Hehe... wampiry śpiewają... ciekawy motyw. Oglądam z nim bajkę do samiutkiego końca jednocześnie pilnując Lily. Może ojcem roku nie zostanę, ale postaram się być jak najlepszym ojcem na jakiego mogę wyjść...
-
No nic... proszę wsiadać i drzwi zamykać. Niosę Lily do Xboxa a Bolta do Laptopa... a następnie oglądam z nim jakąś bajkę. Zacieśnianie więzi ojciec-syn musi być budowane od początku istnienia synka.
-
Zjadam swoje ciasteczka analizując smak... mmm nie mogę się doczekać tych łakoci mojej żony... to niebo w gębie... ta słodycz... aż mi ślinka cieknie na samą myśl. Więc co mi pozostaje niż zajadanie się tymi ciachami?
-
CIACHA!!!! Nareszcie, kurwa głodny jestem... biorę bolta i oczekujemy na swoją porcję. Porcje Lily i Bolta oczywiście cza pokruszyć by mogły to przejeść bez konsekwencji dla nich samych...
-
Spoglądam na niego.
- Co mały... też chcesz chrupki? Postaram ci się je znaleźć - powiedziałem z uśmiechem przyglądając się maluchowi... mam nadzieje że uda mi się je znaleźć, bo nie mam ochoty zawieść mego dzieciaka.
-
Nawet nie próbuje go zrozumieć... Capo powiedział kiedyś "Nie zrozumiesz bobasa, a jak go jednak zrozumiesz... to sam nim jesteś" Siedzę z nim i oglądam z nim bajkę... powiem że jestem Infantylny i niekiedy rzeczy dla dzieci i mnie odpowiadają... możecie mnie nazwać jak nie wiem, ale to prawda.
-
Biorę go na kopyta i zaczynam uspokajać. Matko, coś czuje że jak Lily będzie władać, to czuje że ostra dyktatura się tworzy. Jeśli nie zdołam go uspokoić to włączę mu jakąś bajkę na laptopie.
-
Zatykam uszy i staram się zrobić cokolwiek by przestał wrzeszczeć... wsadzam gryzak, co kolwiek... AŁA MOJE USZY KRWAWIĄ! A MYŚLAŁEM ŻE GORSZY DŹWIĘK DLA USZU TO KIEDY CAPO ŚPIEWA PIOSENKĘ "Odę do lasek"... Luno... całe życie wtedy przeleciało mi przed oczyma.
-
Zatrzymuje blachę, i spoglądam na Lily.
- Nie, skarbie... poczekaj jeszcze chwilkę. Zaraz będą gotowe - powiedziałem po czym sam spoglądałem z oczekiwaniem na piekarnik...
-
Uśmiechnąłem się widząc dzieciaki... ścierkę zmieniam na obojętnie jaki gryzak. Mam nadzieje że nie rozpocznie się tu jakaś walka o ciastka naszej kochanej Twi. Ciekawa była by scena gdyby podczas zajadania się ciastkami, wpadła cała familia Twi... znając życie zostałbym otoczony i możliwe że zmasakrowany... psychicznie oczywiście.
-
- To dobrze... - powiedziałem z uśmiechem... mam nadzieje że szybko te siniaki zejdą...
- Po powrocie ze szpitala wstąpiłem na chwilę do brata - powiedziałem... to mogę powiedzieć ale co tam dostałem to już nie za specjalnie... nie wiem jaka będzie reakcja.
[Grimdark]Equestria_Battlefield3: Co się stało? (by peros81)
w Nightmare
Napisano
No to idę do domu, jutro mam cały dzień na stworzenie menu... Mam nadzieje że dzieciaki nie rozniosły domu pod moją obecność... i nie wpierdolił mi bolt laptopa, tableta i smartfona razem.