-
Zawartość
3487 -
Rejestracja
-
Ostatnio
-
Wygrane dni
1
Posty napisane przez KougatKnave3
-
-
Biorę pióro, kartkę i kałamarz i piszę...
"Droga Twilight, moja żono.
Dowiedziałem się co się stało po tym jak on cię... nawet nie chce o tym myśleć. Czynem tym uwolnił coś co sprawi że będzie żałował tego czynu. Kiedy się obudzisz nie będzie mnie tutaj... nie dlatego że idę się pociąć że znów nie udało mi się tobie pomóc, ale dla tego by "porozmawiać" z tym kucem który sprawił tobie ten ból... załatwię mu Rozrywkę 25C. Do czasu aż nie rozprawie się z nim, będę musiał was opuścić. Nie uciekam od was jak pewnie twoi rodzice by zasugerowali, ale idę się rozprawić z tym gwałcicielem.
Na zawszę twój oddany mąż...
Allan Johnson"
... po napisaniu odkładam pióro i Kałamarz i kładę list tam gdzie Twilight będzie wiedzieć... następnie podchodzę do Spika.
- Gdyby się Twilight obudziła powiedz jej że wyszedłem - powiedziałem po czym idę w ustronne miejsce by się teleportować do Mojego brata... potrzebuje sprzętu.
-
No to niosę ją do łóżka i kładę ją na nim a następnie przykrywam ją. Całuję ją... na pożegnanie. Nie pozwolę by ten koleś teraz stąpał po ziemi z świadomością że zgwałcił moją żonę... nie ma takiego wała. Idę szukać kartki, pióra i kałamarza i Spika.
-
Trzeba się jakoś pozbyć tych wrót... sprawdzam jaki jest jej stan i mam nadzieje że nie jest taki by znowu szła do szpitala. Za dużo już razy tam była i tym bardziej bym zabił tego który spowodował jej ten kurs.
-
Kładę ją na grzbiet i razem z swoimi bachorami wychodzę z tego kompleksu, by szykować swoją zemstę... zapłaci mi za to co zrobił mojej żonie... zniszczę go i sprawie mu śmierć w agonii.
-
Znowu wpadam w wściekłość, wyciągam włócznie i uwalniam Twilight i przy okazji sprawdzam czy ona nie jest... w ciąży. Jak by była to kuc zarobił sobie dodatkowe dwie godziny śmierci w agonii.
-
No to wchodzę do środka i sprawdzam czy jest w nim Twilight... mam nadziej że tak i że nie jest za późno. Jeśli tak, to będzie dla tego kuca ostatni błąd w jego i tak już skończonym życiu.
-
Niechętnie wchodzę niosąc dalej bolta. Gdzie ona mnie prowadzi? Czemu jedziemy pod ziemie? Jeśli wie gdzie jest Twi, skądś, to idę za nią cały czas bez chwili wytchnienia. Twilight, odnajdę cię choć by mi to miało zająć całe życie.
-
- O co ci chodzi skarbie - spytałem się córki nie rozumiejąc o co może jej chodzić... serio, muszę serio być zdesperowany skoro wyczekuje kompletnej odpowiedzi od córki która umie tylko "Mój" i "Tata"
-
No to niechętnie idę za nią... raczej ona mnie ciągnęła... sporo ma siły nie ma co. Niechętnie daje się ciągnąc bo wolę się teraz użalać nad sobą że dałem im uciec. Teraz ten debil gwałci moją żonę, i nic na to nie mogę poradzić.
-
Biorę Bolta i idę do niej... lecz z bólem na sercu. Zabrali mi ją, jak mam być spokojny jak odebrali mi jedyną rzecz którą kochałem od tak dawna? Wszystko to wyłącznie moja wina, na sto procent...
-
Patrzę w tamto miejsce gdzie był wózek z Twi... po chwili do oczu mi napłynęły łzy... Ja... zawiodłem... oni ją zabrali... wypuszczam dzieciaki by potem oddać się rozpaczy i cierpieniu... zabrali mi ją.
-
Za pomocą magii wykoksowanej za pomocą wkurwienia spotęgowanej Epogeum Włóczni, łapie je magią i odkładam, potem zabijam brutalnie tego kuca nie mając kszty litości. Wyzwolili demona, teraz będą cierpieć.
-
Epogeum nadeszło... Wkurwiłem się tak że moje oczy stają się krwisto czerwone... cały zaczynam się trząść, podobnie za pomocą mocy robiąc to z połową obiektów na tej sali. Wypuścili demona.
-
Jedynie czemu teraz nie wpadłem w furie to dlatego że moja córka właśnie molestuje jednego z porywaczy... jak się stąd kurwa uwolnię to wam pokaże dziadygi jedne. Szukam jakiegoś sposobu na ucieczkę...
-
Patrze się na owego kuca bez strachu, a z spokojem gdyż spowodować u mnie strach to rzecz która nie łatwo może komuś przyjść. I to mówi człowiek zmieniony w kuca... staram się rozpoznać więcej z twarzy tego kuca.
-
Zaczynam się szarpać, lecz wiem że bez skutecznie to robię. Czego oni od nas kurwa chcą? Co moglibyśmy im zrobić że nas teraz traktują... to potworne i wielce nie praktyczne. Staram się coś mówić ale knebel mi to uniemożliwia.
-
Gniew zaczyna przejmować kontrole. Używam wszystkich możliwych sposobów do zniszczenia owych cieni... WSZYSTKIEGO! Nie pozwolę by coś się stało mojej rodzinie nie oddam im mojej rodziny. Muszą mnie najpierw zabić...
-
Gniew jest niemal natychmiastowy. Wyciągam włócznie z atakuje ich za jej pomocą. Ja wam kurwa dam atakować nas, w biały dzień... w naszym domu. Pożałują tej decyzji... nie będę miał dla nich litości...
-
Odwzajemniam. Kochająca rodzinka to wszystko czego na razie potrzebuje prawdziwy ogier... na prawdę byłbym zły gdyby mi to odebrano... żądza zemsty była by tak duża... że ja pierdole.
-
Podchodzę do Bolta i zaczynam go uspokajać... odwracam głowę do Twilight.
- Jutro otwiera się nasza Restauracja... Jesteś pewna że poradzisz sobie 8 godzin? Nie to że nie mówię że nie umiesz się opiekować, ale rozumiesz moją troskę?
-
No to biorę moje malce i niosę je do kuchni by nakarmić je kaszką. Dzieciaki za niedlugo do szkoły... jeśli owa jest tutaj taka sama jak na ziemi... to współczuje dzieciakom. Za pyskowanie, linijka w rę... kopyto. Biedaki.
-
Uśmiecham się patrząc na moje dzieciaczki... jeśli Twilight skończyła już jeść, to sprzątam pozostałości, a jeśli nie to czekam dalej cierpliwie. No jutro jest otwarcie mojej restauracji, i naprawdę mnie ciekawi jak ona będzie funkcjonować.
-
Głupi ja głupi ja...
- Najmocniej przepraszam... - powiedziałem wciąż się czerwieniąc. Czyli można zaprzyjaźnić się z zwierzętami, a sądziłem że już wszystko widziałem w życiu, a najwidoczniej się myliłem. Przez to zrobiłem z siebie idiotę przy ładnej klaczy... jestem naprawdę żałosny...
-
Cierpliwie i bez pośpiechu czekam aż skończy jeść... w między czasie sprawdzam co u maluchów. Widać że jej ze mną dobrze, w takim razie się cieszę... nie muszę się przejmować niektórymi słowami jej rodziców...
[Grimdark]Equestria_Battlefield3: Co się stało? (by peros81)
w Nightmare
Napisano
- I masz w stu procentach jebaną rację. Porwał nas, potem na moich oczach zabrał ją, kiedy ją znalazłem była już zgwałcona... daj mi mój stary sprzęt, moje dwa desert eagle... muszę kurwa porozmawiać z nim, i przygotuj się że go tu przyprowadzę, będzie go trzeba zabawić Torturą numer 25C - powiedziałem mu. Ta tortura to jest kara za cudzołóstwo. Porywamy partnera, i przypinamy go do krzesła uniemożliwiając mu jakikolwiek ruch, potem bierzemy mu duży klucz francuski i miażdżymy jego godność, następnie szczypcami wyrywamy zęby, potem podpinamy do niego aparature i razimy prądem, a na sam koniec podlewamy go benzyną i podpalamy...