-
Zawartość
3487 -
Rejestracja
-
Ostatnio
-
Wygrane dni
1
Posty napisane przez KougatKnave3
-
-
Patrze się zdezorientowany na bolta... on jest nie możliwy, on po prostu kurwa jest nie możliwy. Je grzywę księżniczki i bodajże "bóstwa" mojego ludu... ale nawet jeśli księżniczka mi mówi że nie ma się o co martwić, to i tak mam złe przeczucie... Staram się jakoś powstrzymać Bolta...
-
Staram się zignorować myśl że to mogło się rozprzestrzenić, ale dla pewności. Trzeba mieć miasta pod obserwacją...
- Księżniczko, a co jeśli jednak on wcześniej na nią chorował i tamte klacze też są...? - wzdrygnąłem się na samą myśl o tym. To by była epidemia...
-
- Moje obawy się potwierdziły... Luno, gdybyś mogła... - spytałem się patrząc się na nią. Jednak kurwa wiedziałem, wiedziałem kurwa, to zachowanie od początku było dla mnie dziwne...
-
- Zaufaj mi... - powiedziałem mu po czym zabieram go do rydwany zamykając drzwi i upewniając się czy wszystko jest cacy... trzeba mieć pewność że nie rzuci się nagle na Lunę...
-
- Jest problem... musisz mi zaufać. Chodzi o pewien seksualny incydent... - powiedziałem wyciągając opaskę, jeśli nie ma to używam czegokolwiek do zakrycia mu oczu.
- Zaufaj mi...
-
- Tak jest księżniczko - zasalutowałem i poszedłem zrobić jak mi kazano, lecz staram się być przy tym delikatnym... nie mam ochoty tego robić przyjacielowi ale niestety trzeba dla bezpieczeństwa...
-
- Wczoraj ona została z... wiecie. Przez nieświadomego Capo... a co jeśli on też jest na to chory? - spytałem się z przerażeniem patrząc na nią... a jeśli już wtedy był chory... to oznacza że...
- On nie tylko ją zaraził... ale parę innych klaczy też...
-
Przekazuje mu za pomocą badyla co się stało z Twilight, i że jedziemy do Canterlotu żeby to jakoś odkręcić. Do czasu powrotu dom jest pod jego kontrolom. Po przekazaniu wiadomości, wchodzę do rydwanu z dzieciakami. Nagle coś sobie kojarzę...
- Czekajcie... chwile
-
- Więc pojadę z wami... wezmę tylko dzieci i Spika, bo pewnie też by... poczekajcie chwilę, proszę - powiedziałem po czym poszedłem po dzieciaki. Za pomocą badyla wysyłam do powierniczek, Capo i Ghosta wiadomość o zdarzeniu, co się stało Twilight i że nie otworzę restauracji jutro ponieważ jadę do Canterlotu... proszę też By któryś z nich przychodził niekiedy do środka i sprawdzał czy wszystko jest w porządku.
-
- Nie wiem... nie chce by cierpiała... by robiła to wbrew swej woli... wiedz że jeśli nie uda się jej wyleczyć... i będzie trzeba ją zabić... - spojrzałem jej w oczy, i szczerze mówię...
- Ja podzielę ten los razem z nią...
-
Otwieram drzwi spoglądając się z rozpaczą na Twilight... nie mogę uwierzyć... że mogę ją stracić... aż nie chce o tym myśleć. Może gdybym z nią się nigdy nie związał, nie było by tego problemu... nie była by wtedy tyle razy w szpitalu...
-
Sprawdzam co się dzieje za pomocą włóczni, robię podgląd do środka by mieć pełny podgląd na sytuacje wewnątrz. Nie mogę tak siedzieć i patrzeć... tylko siedzieć. Poza tym coś tam za cicho...
-
Leże tak przez chwilę i niechętnie wstaję ustępując jej miejsca a następnie z bezpiecznego miejsca otwieram drzwi by mnie nie zobaczyła i Luna mogła wejść... następnie za nią za mykam drzwi i idę dalej płakać, mając nadzieje że to się wesoło zakończy...
-
- To się... się dzieje... ona... - powiedziałem po czym znów zapadłem w szał niekontrolowanego płaczu. - Wszystko zaczyna się psuć... znowu... kiedy myślałem że życie mi się ułoży, będę spokojnie żyć z rodziną, to zawsze się coś musi spierdolić... ja nie chce... jej stracić... ja nie chce by jej zabili... Obiecaj mi... obiecaj mi że... uda się...
-
Nie wstydzę się płaczu... myśl o tym że oni ją zabiją... nie wybaczę sobie... nie spocznę do puki nie znajdę czegoś co ją wyleczy... ZROBIĘ WSZYSTKO BY ONA ZOSTAŁA TYLKO WYLECZONA!!!
-
- Nie myśl tak... na pewno jest inne wyjście... a jeśli nie... pamiętasz jak mówiłem ci o jednej z ludzkich powieści kiedy byłaś w ciąży? "Romeo i Julia" jak umrzesz to zrobię to samo co Julia, wbije sobie sztylet w serce... NIE UMRZESZ, NIE DOPUSZCZĘ DO TEGO, ROZUMIESZ!?
-
- Nie mów tak... wiem z doświadczenia że rozwiązania nie zawsze są w książkach... będziesz wyleczona... rozumiesz to? Wszystko będzie jak dawniej... nie będzie potrzeby cię... zabić...
-
Więc czekam cierpliwie starając się jakoś pocieszyć Twilight, przekonać że wszystko będzie dobrze i żeby w takim kierunku myślała... nie podoba mi się że nie mogę teraz jej wypuścić, ale ona wciąż może...
-
- Słowo znam, ale znane mi przypadki nie rzucają się do takich czynów... nie mogę cię wypuścić. To jakaś choroba co zdziesiątkowała i czujesz popęd seksualny do każdej istoty jaką tylko zobaczysz... nawet rodzinę. Będziesz normalna jak tylko nikogo nie będziesz widzieć... wiem, dla mnie też to trudne, ale z innymi na pewno znajdziemy jakieś rozwiązanie...
-
SZLAK! SZLAK! WYSYŁAM WIADOMOŚĆ DO KSIĘŻNICZEK! PRZYJACIÓŁ! POWIERNICZEK! SPIKA! WSZYSTKICH KURWA! "TWILIGH COŚ SIĘ STAŁO! GONI MNIE Z LINĄ I JAKIMŚ DZIWNYM WYRAZEM TWARZY! POMOCY!!!" Staram się jakoś wytrzymać do czasu przybycia wsparcia...
-
Patrze się na nią z zdziwieniem... czy ona zamierza mnie... o matko księżyca przenajświętsza Luno.
- Eeee... cześć kochanie... - powiedziałem starając się jakoś... uciec? Tak...
-
- Nie musisz nic mówić. Ale na czas nieobecności, też będę musiał wyjechać. Pomóc moim ludziom w Persji na poukładanie i budowę naszego państwa. Wezmę dzieciaki, spokojnie, nie stanie się im nic podczas pobytu tam. Wiem że to może nie być odpowiedzialne, ale muszę pomóc moim ludziom... nie mogę patrzeć jak oni tam sami pracują.
-
- Chodzi o to że w Persji będę pewny że ona będzie w dobrych rękach. Mój lud jest troskliwy i umie się troszczyć o chorych. Poza tym nie będzie ryzyka że tam zostanie przez kogoś uprowadzona, ponownie zgwałcona czy coś, bo tam każdy obywatel jest uzbrojony, nawet kobiety i dzieci... o to ostatnie to nie mnie wiń tylko bunt dzieciaków dwadzieścia lat temu. Tak czy siak, każdy umie strzelać i na stówę nikt nie zrobi jej tam krzywdy...
-
- Jest taki sposób... mój Lud przeniósł się z całym dobytkiem więc pewnie też jest Komora Kwarantanny. Mógłbym się przenieść z Twilight do Persji, i umieścić ją w owej komorze, do czasu aż nie rozwiążemy tego problemu, albo nie zdiagnozujemy u niej owych oznak. Tak czy siak... będę potrzebował twojej pomocy, Księżniczko... po prostu... sam nie dam rady tego zrobić, a musi ktoś ze mną być...
[Grimdark]Equestria_Battlefield3: Co się stało? (by peros81)
w Nightmare
Napisano
Przytulam się bardziej do Lily... nie mogę się pozbyć myśli że to się wszystko źle skończy. Nie chce o tym myśleć, ale mój mózg wciąż mówi że ona umrze... a ja bym tego nie przeżył... naprawdę.