Skocz do zawartości

KougatKnave3

Brony
  • Zawartość

    3487
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    1

Wszystko napisane przez KougatKnave3

  1. - Nienawidzę nikogo prosić o karmienie mnie... czuje się wtedy jak Pasożyt. Za jakiś czas powinna przylecieć Twilight, do tego czasu muszę wytrzymać - powiedziałem do niej z uśmiechem, aż tak nie głoduje by mi mowę odjęło. - Szczerze... to tak mnie znalazłaś, tak?
  2. Inni już się pewnie rozeszli... - Czujesz ten "zapach" prawda? - spytałem się Meri. Ona wszędzie wyczuje głodne... tak mnie znalazła...
  3. Spoglądam na mamę czy skończyła. Jak nawet się nie wzięła to piszę do Twilight, że teraz przenieśliśmy się do Zamku w Everfree. Tutaj zawsze mówiłem o niej Twilight... ciekawe jaka będzie checa jak się dowiedzą, że to księżniczka (bo nie słuchali opowieści)
  4. - Spokojnie... nikogo nie skrzywdzi... ona pomogła mi i Knifowi w walce z tamtymi stworami. Gwarantuje, że nie będzie od niej problemów.
  5. - Pełnej nazwy nie wymówię... powiem tylko, że pomogłem tej tutaj... klaczy... w pewnym momencie i teraz jestem jakby ich sprzymierzeńcem... - powiedziałem. KAWALERIA KURWA!
  6. Więc im wszystko wytłumaczam. Proszę też w międzyczasie Mamę by napisała za mnie list o zmianie lokacji dla Twilght. Po wytłumaczeniu słucham ilu chce mnie zabić... mówię im całą historie. Podmieniec, "Uratowanie" księżniczki Twilight od jej ślubu z Bluebloodem (która w 80% zaczęła wojnę domową)
  7. BO PO RAZ PIERWSZY LATAM NA DWIE PARY SKRZYDEŁ! Kiedy wylądujemy, zmieniam się w siebie... - Co robiłaś w Ponyville? Bo od waszego leża do miasteczka trochę drogi jest.
  8. - Widzę, że awansowałaś... jeśli u was skrzydła oznaczają rangę - powiedziałem z uśmiechem... dziwnie się czuje jako to stworzenie...
  9. - Reszta ekipy jest w Zamku Everfree - powiedziałem się i... dla szybkości tam dostania... zmieniam się w rasę Meri - Sry jeśli cię tym obraziłem... po prostu będzie szybciej...
  10. - Długo się nie widzieliśmy... no raz przyszedłem, ale mnie samice odciągnęły. Rzekomo byłaś w ciąży - powiedziałem starając się ocucić Knifa.
  11. - MERI! - Krzyknąłem i wybiegłem i już miałem ją przytulić kiedy sobie przypomniałem, że może mi za to odrąbać łeb (chyba) i się powstrzymałem. Tak czy siak - Cieszę się, że cię widzę.
  12. - DOBRZE! - powiedziałem. - Czyli jednak się zwróciło - powiedziąłem z uśmiechem. Następnie sprawdzam czy (tak na serio to na pewno) ona ich wybiła.
  13. - Jednorożce... liczba cztery. Możliwe bariery... - powiedziałem... zaraz... sprawdzam czy mam moją wyrzutnie strzał. Jeśli tak to też liczę ile mam bełtów.
  14. Więc wyciągam Ostrza. - Gotowy? - spytałem się Knifa. Następnie sprawdzamy ilu ich jest... jeśli poniżej 10... to powinniśmy dać radę.
  15. - Dobra... Knife, ja i ty odciągniemy uwagę ich. Fluttershy, Orange, wy bierzecie resztę i biegniecie do Zamku w Everfree. Shy zna drogę. JAZDA!
  16. Mam pewien pomysł... - Stary Zamek w Everfree... tam na sto procent będziemy mieli spokój - powiedziałem do mamy. Pewnie dostane od większości ekipy opieprz...
  17. Więc pomagam w przenoszeniu dzieci, sprawdzając co robi Fluttershy. Nie chce jej stracić, bo pewnie Twilight przedłuży żałobę... a nie lubię jej smutnej. Po drugie, Lubę Fluttershy i ja też bym płakał... a po trzecie, to ona rozumie tutejsze zwierzaki.
  18. Będziemy musieli się przebić przez miasto, i za mało kucy na to mamy. Ale jak co to plan B. Podbiegam do mamy i sprawdzam czy ma dla mnie jakieś specjalne rozkazy... jak nie to pomagam bronić budynku.
  19. Więc jeśli są tam nasi to ich ratuje tylu ilu się da... jeśli nie to ja sam uciekam. Budzę wszystkich potem - ATAKUJĄ NAS! - wrzasnąłem na całe gardło.
  20. KURWA! Wywalam ją jeśli to taka kula o której myślę... jeśli to Twi zapięczętowała tą bramę to ona nam pomoże w wydostaniu się z miasta.
  21. Twilight... ciekawe kiedy przyjdzie. Tak więc, wstaje, przykrywam mamę i idę do okna warować. Sprawdzam czy Shy, albo Xylyn się już obudziły... pogadać z kimś chce...
  22. I morderczynie... tak czy siak, gdyby była taka możliwość... to bym chciał by to Orange była moją biologiczną matką... a nie tamta Para Szlachciców z Canterlotu. Chcieli mnie Prawnikiem zrobić a potem miałem im oddawać 75% kasy jaką zarobię... dla nich byłem tylko inwestycją... marną...
  23. Uśmiecham się - Śpij... zasłużyłaś na odpoczynek - powiedziałem i staram się ją uśpić. Znając Twi i jej poczucie prędkości jeśli chodzi o takie sprawy... pewnie już brutalnie obudziła Langa i "przekonała"* go do dania transportu do Ponyville. * - Brutalnie zmusiła przy użyciu siły.
  24. - Jedna kropla... tylko tyle poszło - powiedziałem z uśmiechem. - A co ja gadam, w końcu to ja na drugim roku palnąłem całemu więzieniu, że chodzisz z Knifem - powiedziałem rozbawiony. Często razem bywali, więc myślałem że to jej nowy chłopak... a tak naprawdę mieli plan ucieczki dla naszej czwórki ale złapali Knifa z łyżkami. Oni nie lubią swojego towarzystwa, ale są przyjaciółmi.
  25. - Nigdy ci nie podziękowałem za to, że wychowałaś mnie. Dałaś mi więcej miłości niż cała moja rodzina razem wzięta... pieprzeni arystokraci - powiedziałem cicho. - Co nie znaczy, że niekiedy potrafisz przegiąć... jak przy sytuacji "Skaleczenia Widelcem i od razu do szpitala"
×
×
  • Utwórz nowe...