-
Zawartość
3487 -
Rejestracja
-
Ostatnio
-
Wygrane dni
1
Wszystko napisane przez KougatKnave3
-
Też idę spać, trzeba mieć siłę by się przekraść w nocy...
-
Więc trzeba czekać do tego wieczora, jednocześnie starając się by dzieci były wystarczająco cicho. To będzie utrudnienie, dzieci. Możliwe że podczas przekradania, Bolt pomysli że to zajebisty moment na płacz, a wtedy... we are Dead.
-
Podchodzę i przytulam ją. - Ustaliliśmy że wieczorem idziemy do Canterlotu... dasz radę, czy cię ponieść?
-
- Cholera - powiedziałem po czym zlazłem na dół by go uciszyć zanim znajdą nas.
-
Tak jak cztery lata temu... wojska Rosyjskie na przełęczy, więcej niż FEAR tutaj, przedostaliśmy się w 10 niezauważeni. Powtórzmy to, pod osłoną nocy. Przy szczęściu, uda nam się przedostać poza obóz.
-
Przyglądam się tej klaczy. - Trzeba będzie jakoś się przedostać... nie możemy tu siedzieć wieki.
-
- Trzeba będzie go znaleźć jak będziemy iść do Canterlotu... Kiedy możecie ruszać?
-
- Cholera, trzeba powiadomić Celestie. A Spike? Udało mu się?
-
Podchodzę do Ghosta. - Czy te domki to...?
-
Przyglądam się im bardziej, sprawdzić czy są tam jakieś kuce.
-
- Zapamiętam następnym razem - powiedziałem. Potem sobie przypomniałem co się stało. - Będzie trzeba udać się do Canterlotu...
-
- Dzięki wam wielkie... - powiedziałem podchodząc do nich.
-
Ciężko wstaję, i idę do tego wyjścia sprawdzając czy mam swoją broń.
-
- Canterlot, to nasza jedyna szansa - powiedziałem do Twi, trzeba znaleźć sposób jak się tam dostać.
-
Znajdę cię i zabiję... przyrzekam ci to. Idę do mojej rodziny. - Trzeba uciekać... Będąc tutaj nie mamy szans na przeżycie - powiedziałem.
-
Szukam go, zapłaci za wszystko, za tyle śmierci, za tyle cierpienia. przy okazji pomagam paru kucom.
-
Idę tam czym prędzej... zapłaci mi za to... odebrał życie jednemu z moich dzieci, więc ja odbiorę mu jego życie.
-
- Gdzie! - spytałem pełen gniewu, przeładowuje pistolet.
-
- Co widziałeś - spytałem zaciekawiony. To musi być coś naprawdę ważnego.
-
Opuszczam pistolet i podchodzę i przeciągam Ghosta w bezpieczne miejsce. - Też to czułeś?
-
Wstaję szybko z łóżka i wyciągam pistolet z pod poduszki. Wsadziłem go tam dla pewności, bo ostatnio problemy z Rainbow. Celuje w stronę kształtu sprawdzając jakie ma zamiary.
-
- Nie podoba mi się to - powiedziałem
-
Wstaję delikatnie by nie obudzić rodzinki... co się dzieje? Błagam nie mówcie że to jest to trzęsienie co mnie tu przeniosło...
-
Po posprzątaniu, talerzy pozmywaniu idę spać.
-
Westchnąłem na wieść że córka może mnie nie kochać... no nic wstaję i resztki jedzenia daje do lodówki, na jutro się przyda.