-
Zawartość
3487 -
Rejestracja
-
Ostatnio
-
Wygrane dni
1
Wszystko napisane przez KougatKnave3
-
Sprawdzam która godzina... a to dopiero początek.
-
Patrze na tą sytuacje i rozdzielając ich mówię. - Jutro trzeba dokupić nowy kojec... - powiedziałem gdyż nie chce by me dzieci zakopytowały się na śmierć.
-
Matko... współczuje jej. Idę z nią, być może przyda się asysta przy tym... allahu daj nam moc byśmy nie pomarli od tej bomby biologicznej.... przy okazji nauczę się przewijać.
-
- Aha... - powiedziałem zaciekawiony...
-
Patrze na niego... - On coś bardzo lubi rzuć. Nie wiem czy u was to dobrze świadczy - pytam się niepewnie...
-
- Możemy ich zaprosić na jutro... pasi?
-
Patrze na niego przez chwilę a potem podchodzę do Twi. - To może zaprosimy twoich rodziców na kawę? Jak zobaczą mnie w tym świetle jakim ty mnie, to może zmienią zdanie co do mnie.
-
Dobra, nie chcę by moje dziecko żuło co popadnie... staram się oddzielić go od tej kołdry, ewentualnie podając mu jakąś zabawkę... gumową.
-
Kurwa kanibal... aż ciekawy jestem po kim to ma. Już widzę te wywiadówki, odwiedziny u dyrektora, i inne. Mam nadzieje że Spike przyzwyczai się do takiego tłoku, i do Alikorna który lubi się przyssać do wszystkiego.
-
- Wszystko załatwione. Bolt próbował porzuć róg Lily, z czego dostał z kopyta... nic mu nie jest
-
miękka głowa. Biorę go do kojca i wracam do Twilight.
-
Upewniam się że wszystko jest cacy stuk stuk, potem wracam do Twi informując ją o zdarzeniu.
-
Ostra kobita... umie się bronić... Staram się ich rozdzielić jakoś by nie doszło do konfliktu. Coś czuje że jak dorosną nie będą się zbytnio lubić.
-
Patrze na Twilight przypuszczając co się mogło stać. kładę sałatkę i sprawdzam co się tam stało.
-
Niezły żuja, nie ma co. Idę do kuchni i robię nam sałatkę. Poza tym złamałem system. ZROBIŁEM FACETA ALICORNA BITCHIS!
-
Patrze na dzieci z dumom po chwili patrze na Twi. - Chcesz śnia... znaczy kolacje?
-
Odrywam po chwili usta... - Piękne nam wyszły - powiedziałem przyglądając się dzieciom.
-
Podchodzę do niej i ją całuje... nie wiem czy gryzienie kołdry to dobry znak, ale póki nie wpierdoli jej całej, wszystko gites.
-
- Dobry wieczór - powiedziałem do mojej żony... z uśmiechem.
-
Sprawdzam czy ja jestem wyspany... oczywiście że kurwa tak, bo inaczej już bym był pod kołdrom i chrapał na pół kraju. Wstaję leniwie z łóżka. Sprawdzam która godzina.
-
Tak jak ostatnio, wstaję i sprawdzam co się dzieje...
-
Uśmiecham się i wracam spać
-
No to kulturalnie zapierdalam do małej by nie obudzić mojej żony i ewentualnie Spika, następnie karmię cicho Lily.
-
Podgrzewam, po podgrzaniu nalewam, po nalaniu puszczam kropelkę by sprawdzić czy mleko jest odpowiednie dla maluszka.
-
Cholera... sprawdzam czy... oczywiście kurwa że nie, jak by to miała zrobić, ale dla pewności sprawdzam czy jest butelka z mlekiem, szybko by niezaczął się koncert na pół PonyVille.