-
Zawartość
3487 -
Rejestracja
-
Ostatnio
-
Wygrane dni
1
Wszystko napisane przez KougatKnave3
-
Wstaję i podchodzę do Lily sprawdzić co się dzieje... dobrze że cicho płacze, Twi musi odpocząć po porodzie...
-
Strzelałeś co pięć sekund. Zaopatrzeniowcy nawet się nie kryli, tylko latali w te i we wte podając amunicje, lecz z Dowódcami było już ciężej. Mieli dobre osłony i równie dobre Tarcze Kinetyczne. Nat się wkurwiła. - Osłaniajcie mnie - powiedziała i z pięści walnęła swój plecak który wyrzucił ją w powietrze. Tak wisząc w powietrzu, użyła swojego karabinu szturmowego, zabijając nieprzyjaciół. Po dwóch pochłaniaczach ciepła, zaczęła pikować w dowódce i wymierzyła w niego lewą ręką, z której wystrzelił się pocisk. Kiedy trafił w cel, cała osłona i gość za nią przestały istnieć. W sumie za jednym takim manewrem zabiła z 13 gości w tym czterech krogan. Wylądowała koło ciebie i schowała się za osłoną, i prowadziła ostrzał, raz na ślepo, raz się wychylając.
-
Wtulam się w nią, i zasypiam... proszę Allahu, niech sen przejdzie pomyślnie.
-
Allahu... prosiłem by nie dwójka... Czekam na Twilight, by przekazać, że następną "Nocną wartę" biorę ja.
-
Siadam na łóżku. Jak mówiłem... zaczynają się cudy ojcostwa... Wstaję, podchodzę do małego i staram się dowiedzieć co się dzieje, Głodny... zesrał się... prosił bym o to pierwsze, błagam.
-
Przyglądam się jeszcze przez chwilę dzieciom, by po dwóch minutach też się położyć. Niezłą będzie Spike miał niespodziankę rano.
-
Też ziewam gdyż nie dokończyłem spania. Przytulam się do niej i sprawdzam czy Spike jeszcze śpi... nie miałbym serca by mu przeszkadzać.
-
- Jasne... nie ma problemu - powiedziałem z uśmiechem i biorę się za przenoszenie...
-
Wystarczy dokupić jeszcze łóżeczko dla małej i będzie wszystko gites. Idę Pokazać Twilight pokój dzieciaków, jeśli go wcześniej nie widziała. Ja, Spike i Crystalianie odwaliliśmy kawał zajebistej że tak powiem, roboty.
-
- Dziękuje wam wszystkim... naprawdę...
-
- Mamy z Twi, zdrowe Bliźniaki, z czego jedno jest alikornem... z moim ubarwieniem - odparłem z uśmiechem.
-
- To wyśmienicie... - powiedziałem całując ją... - Idę ich powiadomić że wszystko zdrowe, bo niektórzy tam po suficie chodzą - powiedziałem wychodząc i stając przed ekipą.
-
Spoglądam na nią zaciekawiony. - Jaką? Wracasz do domu?
-
Uśmiecham się. - To ja idę poinformować resztę ekipy że wszystko gra - powiedziałem i całuję ją.
-
Jeszcze chwilkę delikatnie go potrzymam. - Jakoś dobrze poszło - powiedziałem do Twilight.
-
Cholera moje uszy... gorzej niż ten dzwon... podchodzę i zaczynam uspokajać dziecko, najlepiej jak tyko potrafi ojciec. - Ciii, spokojnie - powiedziałem spokojnie do małego powoli go kołysając
-
Uśmiecham się gdyż może oni przestaną mnie wyzywać... głównie od Gwałciciela.
-
- Nie jestem gwałcicielem... mordercą też... nawet nie wiem skąd taki pomysł. Może damy Twi dojść do słowa.
-
Westchnąłem... - Przepraszam, ale Twi też może by coś powiedziała... i kto to Flash Sentry?
-
- No to się nie dziwię - powiedziałem po czym przekazałem lekarzom info o dwóch nieprzytomnych kucach w sali...
-
Patrze na to... - Pytanie... informowałaś ich o ślubie?
-
- Może się pan spytać Twi. Ja ją kocham, a ona mnie.
-
- Za przeproszeniem, ja i Twilight się kochamy... - powiedziałem, ale znając życie przerwie mi Ciągiem Dalszym Polskich Przekleństw
-
Patrze się na niego zdezorientowany, wstaje jeśli mogę i patrze się spokojnie na niego oczekując dalszej wypowiedzi...
-
Patrze się na nich... - Dzień dobry - uśmiecham się głupio. No to mam przejebane... zaraz zaczną się słowa typu... POMOŻECIE MI TEŚCIOWIE!?