-
Zawartość
3487 -
Rejestracja
-
Ostatnio
-
Wygrane dni
1
Wszystko napisane przez KougatKnave3
-
Podchodzę do Twilight. - Więc mamy nowy dzień. Ciekawe co dzisiaj się stanie.
-
Całuje Twilight i podchodzę do drzwi i je otwieram. - Dopiero co się obudziłem, Ghost. Zaraz będziemy schodzić.
-
- Wręcz wybornie - odwzajemniłem uścisk.
-
- Dzień dobry, kochana. Jak się spało? - spytałem się jej z uśmiechem.
-
Więc mój pierwszy raz w tym ciele udany. Czekam aż Twi się obudzi.
-
Uśmiecham się i podchodzę do Twi by po chwili zacząć ją namiętnie całować w usta.
-
- Czyli... chcesz? - spytałem się zdenerwowany.
-
Kiwam głową potwierdzając. - Tak... - odpowiadam zdenerwowany. - Jeśli, nie chcesz to mogę poczekać... ważne byś ty była szczęśliwa.
-
Ryzyk fizyk. - Wiesz... wydaje mi się że jestem gotów pójść troszkę dalej.
-
Zaproponować czy nie... oto jest pytanie na które kurwa mam ochotę. Zaryzykować i powiedzieć?
-
Obejmuje ją i odwzajemniam pocałunek. Jesteśmy sami, i nikt nam nie przeszkadza. Cholera, zbyt dużo czasu przebywania z Capo, gdyż pół znajomości zasypywał mnie zboczonymi tematami.
-
- Było, tylko chciałem mieć pewność że zatrzymam najpiękniejszą klacz w Equestrii przy sobie.
-
- Czyli oficjalnie staliśmy się parą - pocałowałem w usta.
-
- ... jest kurwa na odwrót - dokończył Fasster.
-
- A ty czego pragniesz? - spytałem się wkońcu.
-
- Jedyne czego obecnie pragnę, to być z tobą.
-
Odwzajemniam uścisk. Po chwili szepcze. - To co robimy?
-
Odwzajemniam pocałunek, i dwa lata znajomości Capo chyba odcisnęły się na mnie. Ona mnie chyba chciała mnie tutaj zwabić.
-
Twoi towarzyszę podnieśli kieliszki ku górze by po chwili opróżnić ich zawartość. Po chwili Fasster się rozsiadł. - Zajebiście się czuje w Krwawej Hordzie. Nie ma przy głupich Admirałów, którzy myślą że nie wiadomo co.
-
No to idę za nią do wyznaczonego pomieszczenia.
-
- Mają pięć palców. Do tego posturą poniżej głowy, podobni do Batarian. Na ich planecie którą nazwali "Shanxi" udowodnili że walczą mieszanką Krogan i Salarian. W dodatku mają futro na czubku głowy.
-
- Jeśli chodzi o te fajki, to on się nimi zajmuje. Szef mówił że lepszych nie palił nigdy - odeszła i wróciła za barek.
-
Biorę od niej połowę książek w telekinezę. - Gdzie je zanieść, kochanie?
-
- Pomóc? - spytałem się jej. Nudzi mi się strasznie, i muszę po prostu coś zrobić.
-
- Co za leń - idę szukać czegoś do roboty.