-
Zawartość
3487 -
Rejestracja
-
Ostatnio
-
Wygrane dni
1
Wszystko napisane przez KougatKnave3
-
Spoglądam na nią... wiem, że coś do jej łebka przyszło. - Gdybym cię nie znał, to myślałbym, że coś kręcisz - spytałem się. Ona ma na coś ochotę.
-
- Co robimy? - spytałem się jej. Ja chętnie bym nie psuł tej chwili. Jednak wiem, że koniec kiedyś nadejdzie... a wtedy będzie smutno.
-
NIEEEE! Jej nie chce tu widzieć. Jak ona do mnie tutaj kurwa wpadnie, to nie ręczę za swoje kopyta. Jednak korzystam z chwili.
-
Ile konkretnie to ma celów upatrzonych? Tak szczerze się pytam. Tak czy siak spoglądam na Rarity. Pięknie wygląda w nocy.
-
Odwzajemniam uśmiech. Więc siedzimy w tuleni w siebie. Ach... jak mi tak przyjemnie. Móz ma teraz oko na Twi i Rarity zgadłem?
-
Mocniej obejmuje ją i... całuje w polik. Nie tylko by się pożywić, ale by ją jakoś pocieszyć. - Nie przejmuj się. Nie umrzesz samotna - powiedziałem do niej z uśmiechem.
-
- Wiem, że jestem ciekawski... ale masz kogoś na oku? - spytałem się Rarity, spoglądając na nią. Czekam cierpliwie na odpowiedź.
-
Więc jeszcze pięć lat. Pięć lat i będę się musiał zająć Rarity. Ah. Tak czy siak, siedzimy tak wtuleni. Dziwnie to wygląda. Ale ważne, że znów ją czuje (W dzieciństwie to była moja ulubiona część znajomości z nią).
-
- To był twój pomysł. Chyba jeszcze aktualny, nie? - spytałem się jej z ukrywaną... ale lekką nadzieją. Wiem, że w tym kraju taki stan rzeczy... nie jest zabroniony. Czekam na odpowiedź.
-
- Ja pamiętam co do słowa - powiedziałem do niej z uśmiechem. To była wręcz przysięga. - Jeśli jedno z nas nie znajdzie drugiej połówki do 30, przeciwna strona, zaopiekuje się przeciwną.
-
Wiem... i tego się boje. Sprawdzam jej loki, czy są gotowe do zdjęcia, czy jeszcze muszą trochę pobyć. - Wiesz... pamiętasz co sobie wtedy mówiliśmy?
-
- Całe szczęście - powiedziałem do niej z uśmiechem, obejmując ją kopytem. Mózgu... czujesz coś jeszcze do niej? Bo jakoś nie chce jej puścić.
-
Chyba, mocniej, bo jesteśmy już maksymalnie wtuleni w siebie. Więc tak siedzim i spoglądamy w dal. Mózg: DO WYRA! DO WYRA! Normalny: Zamknij się. Psujesz chwilę. Uśmiechnąłem się. - Cieszę się, że się pogodziliśmy.
-
Leżymy tak wtuleni. Zupełnie jak wtedy, patrząc na księżyc. - W więzieniu myślałem. Nie raz myślałem, że z tego powodu mnie tak potraktowałaś. Wkońcu następnego dnia po powrocie, zostałaś porwana. Ale... coś mi mówiło, że jednak nie byłaś taka okrutna.
-
- Pamiętasz naszą noc w Everfree? - powiedziałem zainteresowany. Wystraszony... ją wtedy pocałowałem. Bałem się, że umrzemy, a wtedy wyznałem jej miłość... tym pocałunkiem.
-
Więc obejmuje ją dłużej, tak by nasze ciała były całe zetknięte, tak jak byliśmy mali. - Wiesz... zastanawia mnie jedna rzecz - powiedziałem...
-
- Spokojnie. Będzie dobrze. Co robimy? Spędzamy czas, bo widzę, że na razie nie zaśniesz - powiedziałem sprawdzając jej stan. Ah... sam na sam z przyjaciółką... stare czasy.
-
Obejmuje ją... uważając na Pedicure. - Spokojnie. Na pewno nie jest taka głupia by zapuszczać się tam jak my w wieku 10 lat. Prawda?
-
Więc sam na sam. Dokańczam zakładanie lokówek i siadam koło niej. - Jaki miałaś sen? Słyszałem tam sporo o twojej siostrze i jakimś lesie.
-
Spoglądam na nią. - Bez obrazy... wciąż źle wyglądasz. Chodź. Zajmę się tobą w domu - powiedziałem i prowadzę ją do domu. No... kiedyś jak byłem mały to trochę po niej wziąłem. Babskie rzeczy, Pedicure, włosy itp. Tata kiedyś nawet zażartował, że zostanę w Spa zatrudniony.
-
- W lesie. 6 Km od mojego domu. Lunatykowałaś i przyznam, że masz twardy sen. Wpadłaś w 3 kadzie błota, przeszłaś przez mrowisko, o dziwo koło niedźwiedzia... respekt.
-
Koniec... budzę ją tak ŻE NA PEWNO SIĘ OBUDZI. Poza tym błoto z Spa a błoto z lasu się różnią. Każdy to wie. Tak czy siak, budzę ją...
-
Śmieje się lekko. Wyciągam ją stamtąd. BŁOTO NA 100% JĄ OBUDZI. Inaczej to nie Rarcia. Za dobrze ją znam... chyba, że coś pominąłem.
-
Więc lecę za nią by nie wpadła w tarapaty. Wciąż staram się ją wybudzić... Dokąd ona w ogóle idzie? No cóż... zaraz się przekonam.
-
Więc kiedy jesteśmy poza domem ląduje, zmieniając się w siebie i ją jakoś "Bezpiecznie" budzę. Jeszcze sobie coś zrobi. Dawny ja miałby satysfakcje, ale ja obecny taki nie jestem.