-
Zawartość
3487 -
Rejestracja
-
Ostatnio
-
Wygrane dni
1
Wszystko napisane przez KougatKnave3
-
Spoglądam na nią - Coś się stało? - spytałem się przestraszony. Omal mi serce nie stanęło... gdybym był na służbie, to byłby problem.
-
- Ciekawe kto będzie szefem tej zgrai. Dobrze, ja idę się przejść, bo już robotę skończyłem. No chyba, że mam ci pomóc. - spojrzałem na nią, stojąc koło drzwi. Jak chce to wracam i pomagam, a jak nie to idę do domu.
-
Posiedzę jeszcze. - Powoli... coś podobnego może zaatakować nawet jutro. Jeśli jest szansa, na powstrzymanie takich sytuacji, choć do minimum. Zgodzę się.
-
- Choć trochę pomogłem w tej sprawie. Większość Koboltów, jak nie całość, poszła razem z wybuchem. Więc na jakiś czas mamy z głowy te stworzenia. Tak czy siak, przydała by się tutaj lepiej zorganizowana Straż.
-
Kiedy kuję mówię do Nomi. - Jak tam sprzedaż? Podskoczyła ostatnio? - spytałem się szefowej której siła przeraża, choć po sobie tak nie wygląda.
-
Więc jak zwykle budzę wszystkich i podaje im śniadanie. Cza się przyzwyczaić do tutejszych warunków... ja muszę tym bardziej, bo do roboty w kuźni idę.
-
Boje się... dla tego już pewnie kurwa nie zasnę. Tak czy siak, jednak spróbuje, jak nie to czekam... czekam... i czekam aż nadejdzie godzinna poranna bym zrobił śniadanie.
-
Zabiłbym cię. Bliźniaki be, jedynak dobry. NIE ZROBISZ MI TEGO PRAWDA?! BŁAGAM! ZROBIĘ CO ZECHCESZ! TYLKO NIE DAWAJ MI BLIŹNIAKÓW!
-
Straciłbym przytomność. PROSZĘ O JEDNO! NIE CHCE BLIŹNIAKÓW! Jedno przestanie płakać, zacznie sekundę później drugie. I na odwrót. Chcę jedno dziecko... córkę...
-
Nie mam bladego pojęcia... i jakoś nie mam ochoty się dowiadywać. Nie chcę zniszczyć swojego obecnego życia. Tak czy siak, spędzam resztę nocy na rozmyślaniu.
-
Wiem. Tak czy siak, jak by się los potoczył, to jestem szczęśliwy, że dał mi szansę do poprawienia sobie życia. Gdybym nie zwrócił tego naszyjnika... to bym nie poznał Night.
-
Nie wkurwiaj mnie. Nie mam nic do dzieci, ale czwórka to już przesada. Ale dalej nadsyłaj... chce widzieć jeszcze. Przyznaje... mam jakieś tam uczucie do Twilight, ale jestem już zobowiązany z Night, i Twi kocha kogoś innego. Więc nie mam szans.
-
Posiedzę i pozwolę by mózg robił to co robi najlepiej. Czyli przesyłał obrazy nie istniejącego i nie mającego żadnych szans związku między mną a Twi.
-
Przepraszam bardzo, są tu pandy. Takie słodkie i puchate. Shy dostanie cukrzycy. Poza tym muszę się jej odwdzięczyć za mój foch do niej.
-
Więc leżę tuląc Night. Potem jeszcze Twi, Rarity i Shy przylecą i będzie totalny Playboy... że tak się wyrażę, za pozwoleniem.
-
Coś czuje, że jak by wyszło, to by były to jakieś diabły wcielone. Tak czy siak po posiłku obejmuje Night. W sumie... fajna dieta. Miłość i jest git.
-
Age of Awakening [NZ][Wiek Przebudzenia][War][Shipping][Violence][Random]
temat napisał nowy post w Opowiadania wszystkich bronies
Dobrze... dziękuje za tą krytykę. Ale i tak uważam, że jest zdecydowanie lepiej niż w Przepowiedni które dwa lata temu tutaj udostępniłem... tak czy siak, poćwiczę, i napiszę tutaj info n następnym rozdziale, który może być lepszy. Do tego czasu, fanfik będzie zawieszony... bo nie chcę by na pierwszym rozdziale większość forum mnie zbojkotowała. Może mi pomożesz? -
Więc idziemy się Pożywić nim ładne tutaj z głodu. Kocham ją i chętnie z nią zostanę do końca.
-
Podchodzę do niej i ją całuje.. - Tęskniłem... za tobą... - powiedziałem do niej z uśmiechem. Następnie całuje ją namiętniej. Głupio się czuje.
-
Więc powoli przyśpieszam, mając nadzieje, że obejdzie się bez jakiś latających stworów, które zjadają Podmieńce. Tak czy siak przyśpieszam lot.
-
Ja cały czerwony na twarzy, zmieniam się w orła i lecę. Po drodze informuje, Xylyn, że jak się zmęczy to może na mnie wylądować. Jakoś sobie dam radę.
-
Ja czerwony cofam się powoli i się jeszcze znając życie przewrócę. Tak czy siak, Głupio się śmiejąc staje na balkonie. - Będę... cię wyczekiwać...
-
Więc na dowidzenia ją obejmuje. - Do widzenia, Twilight. Mam nadzieje, że uda ci się przybyć za te dwa dni - powiedziałem i ją puszczam. Zaczerwieniony... powoli się cofam.
-
Z uśmiechem ją tulę. - Jak co przygotujemy pokój dla Ciebie, Rarity i Fluttershy. Dzięki, że mnie ugościłaś. Mam nadzieje, że spotkamy się za te dwa dni - powiedziałem pakując swoje rzeczy.
-
Więc jak się obudzi, to się spytam czy będzie miała czas na wycieczkę w najbliższym czasie. Jeśli nie to smutny spuszczam głowę z słowem "okey...". Jak się zgodzi to uradowanym spojrzeniem obejmuje ją lekko... po czym ją szybko puszczam.