-
Zawartość
3487 -
Rejestracja
-
Ostatnio
-
Wygrane dni
1
Wszystko napisane przez KougatKnave3
-
- Nie ma trupów. Otworzyć Wrota! - powiedział Kapitan Po tych słowach wrota się otworzyły i wyszliście na puste ulice miasta. Były takie jak pierwszego dnia, stragany zniszczone, wozy także a niektórymi momentami były zniszczone, niekiedy czuliście się obserwowani przez kogoś ale nie wiedziałeś jak. Po "Spokojnej" drodze dostaliście do wozu. - Ani jednego zombiaka? Nie podoba mi się to - powiedział Kapitan - Co o tym sądzisz Dark - dodał kapitan
-
Było miło, nawet nawet ja zacząłem coś czuć. Już przestałem się bać powrotu Shoba, który poprzysiągł że mnie rozszarpie, i to ma się rzekomo stać za pięć dni, teraz to widzę że całe życie bałem się smoków na daremno, przecież to nie możliwe żeby mnie znalazł tutaj, a nawet jeśli to przyjaciele mi pomogą. Kiedy tylko mnie puści, odwzajemnię jej tym samym, czyli pocałunkiem prosto w usta.
-
- I to właśnie chciałem usłyszeć - powiedział już z uśmiechem, po czym oddalił się od ciebie tam gdzie stał najpierw - Ok, przedostańmy się do tego wozu i weźmy go tutaj. Do dzieła - krzyknął Kapitan po czym wszyscy wybiegliście na dziedziniec. Tam zatrzymała was fioletowa pegazica o blond włosach, podeszła do Kapitana - Ojcze, też chce iść - powiedziała - Wykluczone, to nie jest zajęcie dla ciebie. Idź pomóż wolontariuszką - powiedział rozkazującym tonem Kapitan. Pegazica była wkurzona, podeszła do ciebie i szepnęła szybko na ucho - Spotkajmy się za szpitalem polowym kiedy wrócisz, muszę z tobą porozmawiać - po czym pobiegła kłusem w stronę szpitala polowego
-
Kapitan popatrzył się na ciebie, w jego oczach widać było że się wkurzył tą odpowiedzią. Podszedł do ciebie - Jeśli ci się to nie podoba to zostań i kuj dalej bronie, to misja dla prawdziwych twardzieli, pokaż im że istnieją odważne kuce. A tego debila który zadzwonił w dzwony osobiście dorwę bo wtedy ściągnął na cytadele trochę zainfekowanych. Poza tym ty lepiej znasz zakamarki tego miasta, więc potrzebujemy cię w tej misji - powiedział Kapitan, w jego oczach widać że bardzo chce byś został, ale ma rozkazy. Wybór należy do ciebie
-
Kapitan Greenpir od zawsze był surowy dla nowych którzy byli w gwardii mniej niż rok. Połowa rekrutów szanowała go równie jak go nie lubiła, ale no cóż trudne czasy nastały. - Dobra, księżniczki kazały nam zdobyć tamten wóz z zaopatrzeniem. Przyda się nam, gdyż zapasy się kończą. Jakieś pytanie - Spytał się Kapitan z ostrym spojrzeniem
-
Już od dłuższego czasu poszukujesz swojej siostry której nie widziałeś od czasu tajemniczego pożaru w twoim rodzimym domu. Sądzisz że to krasnoludy spowodowały z powodu robota bojowego jakiego tam znalazłeś, ale to nie może znaczyć że to oni to zrobili. Tak czy inaczej, musisz znaleźć siostrę, tyko to się teraz liczy. ------------------------------------------------------------------------- Jesteś w swoim rodzinnym miasteczku Monterfall, ze względu na najpiękniejszy wodospad w całym kraju, stąd też wywodzą się ludzcy kowale. Obecnie, parę tropów prowadzi cię do Tawerny "Pod zbitym psem", urocza nazwa, mogą być i "uroczy" klienci, na wszelki wypadek bądź ostrożny.
-
- Wiesz, nie sądziłem że kiedyś będę w takiej sytuacji. Te co mnie zawsze interesowały zazwyczaj robiły ze mnie kurę, i to dosłownie, ale widzę że nie wszystkie NAJPIĘKNIEJSZE klacze są takie wredne - Powiedziałem, mam nadzieje że znajdzie ukrytą wiadomość która mówi "Jesteś najpiękniejsza", a jeśli nie to to co wywnioskowałem m z listów AJ to czeka mnie nie lada "bolesny" występ.
-
Canterlot. Już ponad trzydzieści jeden dni jesteś w jedynym miejscu gdzie mieszkańcy nie chcą cię zjeść na śniadanie, a dokładniej w cytadeli. Całe miasto oprócz tego miejsca były opanowane przez hordy zainfekowanych. ------------------------------------------------------------------------- Zostałeś nagle wybudzony przez Kapitana Greenpira, twojego "tymczasowego" dowódcy. - Wstawać, mamy robotę - powiedział Kapitan Wszyscy już byli w szeregu, czekali tylko na ciebię.
-
Dźiwnie się poczułem. Ona NAPEWNO pomyślała że zgodziłem się na randkę, nawet jest miło i uroczo. Odwzajemniam uścisk
-
- Chętnie się tam wybiore - powiedziałem po czym przybrałem kierunek na staw.
-
Wyszłem zaraz za Twilight, po czym się spytałem - To w którą stronę idziemy? -
-
- No pewnie, mógłbym spacerować przez całą noc - powiedziałem po czym dałem znak żeby wyszła jako pierwsza - Panie przodem - dodałem z lekkim uśmieszkiem. ~ Poprawiam błędy Wizio
-
Pukam do drzwi - Twilight to ja LA - powiedziałem po czym powolnym ruchem otwieram drzwi biblioteki, mam nadzieje że unikne spotkania ze smokiem, wystarczająco że jeden smok obiecał mi że jak skończę 17 lat to mnie znajdzie i rozszarpie na strzępy. ~ Poprawiam błędy Wizio
-
- Do biblioteki, mam tam wpaść po Twilight bo zaprosiła mnie na spacer. I chyba zaraz się spóźnię, skoro jesteś przyjaciółką AJ to się jeszcze nie raz spotkamy.To ja lecę, bo się jeszcze spóźnie, narka - powiedziałem po czym przyszykowałem się do lotu w kierunku biblioteki. ~ Poprawiam błędy Wizio
-
- Tylko ja i mój ojciec, dbaliśmy tam o pogode czyli tylko deszcz. Raz mnie tata wziął na derby wonderbolts, bylem w siódmym niebie, od tamtej pory maże by spotkać jednego z nich, bo na dołączenie mam raczej mizerne szanse- powiedziałem ze smutną minką
-
- Miło mi Rainbow Dash, jestem Lightapple, ale znajomi mówią na mnie LA. Wybacz że tak na ciebię wpadłem, ale byłem zafascynowany panoramom Ponyville, o wiele lepsze od Apoleoosy - powiedziałem, rozmowa rozmową ale jak coś obiecam to musze dotrzymac, troche porozmawiam, a jak będzie czas to pędem do Twilight.
-
- Tylko na spacer z Twilight, właśnie wychodziłem by trochę pooglądać miasto z góry. Nie wiem kiedy wrócę, pa - powiedziałem po czym wyszłem na zewnątrz by rozprostować skrzydła by wzlecieć i pooglądać miasto z lotu ptaka, aż do czasu kiedy będę musiał wpaść po Twilight. Słowo Apple Bloom mnie zainteresowało, "randka". Możliwe ze kiedy się zgadzałem, ona mogła pomyśleć że zgadzam się iść na randkę. Musze uważać.
-
Postanawiam wsiąść banany, nie ma dla mnie nic lepszego.
-
Werdykt Wilk11 Historia mnie zaciekawiła, tak samo jak i postać. Myślę że dobrze się nam będzie pracowało. [TAK] Wizio Trochę mi to zajęło czytanie, wiem też co nieco na temat tematyki zombie ale nie bardzo by dobrą historie kontynuować. Akurat właśnie mi się instaluje gra o zombie więc się trochę podszkolę. [TAK] Postów spodziewajcie się najwcześniej jutro
-
Postanawiam podejść do lodówki, może tam coś będzie co mi będzie odpowiadało.
-
Idę do swojego pokoju by się przygotować jak radziła AJ, jeśli to prawda co mówiła kuzynka to spacer będzie dość ciekawy. ~ Poprawiam błędy. Wizio
-
- Oczywiście że nie, za nie całą godzinę idę na spacer z Twilight - odpowiedziałem z uśmieszkiem
-
- Dobrze, no to za godzinę spotkamy się tutaj. A teraz przepraszam bo się spieszę, muszę to z siebie ściągnąć - powiedziałem powstrzymując się od drapienia - To za godzinę, pa - powiedziałem machając kopytem na pożegnanie by później wrócić na farmę
-
- Chętnie pójdę na spacer, do poniedziałku mam wolne więc mogę nawet dzisiaj. To kiedy i o której mam wpaść? - spytałem się puszczając oczko jednocześnie. ~ Poprawiam błędy. Wizio
-
- Jasne, o co chodzi? - spytalem się