-
Zawartość
3487 -
Rejestracja
-
Ostatnio
-
Wygrane dni
1
Wszystko napisane przez KougatKnave3
-
- Będą tam gryfy? - spytałem się lekko przerażony. Nie ma co... ale wiem, że będzie trzeba uważać. JA odjechałem jako ostatni, więc równie dobrze można mnie oskarżyć.
-
Razem z Xylyn. - Wiadomo, po co lecimy do Canterlotu? W sprawie tego zabójstwa, tak? - spytałem się spoglądając na Twilight. Mam lekką nadzieje, że nie obwinią mnie za całą masakrę.
-
- Aha... więc jest coś w planach? - spytałem się spoglądając na nią zaciekawiony. Jeśli nie... to może ma ochotę na spacer? Jak co uratuje ją...
-
Idę za nią, tam gdzie ją poniesie. - O czym gadaliście? - spytałem się Twilight zaciekawiony. Dobrze, że nie błękitni. Ciekawe czy mi powie o tym co tam robili.
-
Czekam przed salą. Są tu jacyś wartownicy. Jeśli W złotych zbrojach to Celestia tutaj. Czarne, To luna. Jeśli błękitne... to pewnie przydupasy Blueblooda. Jeśli jakieś inne... to staram się rozpoznać po rasie jaki to kraj. A jeśli Fioletowe to nasza straż.
-
Więc idę do roboty. Idę poszukać Twilight... mam nadzieje, że dzisiaj będzie jakaś inna książka. Ciekawe kiedy są jej urodziny... ach... nie mogę się doczekać, kolejnego dnia pilnowania Księżniczki.
-
Czuje się jak koń... ale nie ważne. Idę do więc do roboty. Z kalendarza wynika, że za jakiś czas będzie "Przyprowadź członka rodziny do szkoły". Szkoda, że nie mam dziecka... chciałbym opowiedzieć o tym jaką mam robotę...
-
Więc czekam, aż skończy... następnie spoglądam na Xylyn. - Zostaniesz i dokończysz malowanie, czy tak bardzo kodeks zmusza cię do towarzyszenia mi wszędzie?
-
Więc pomogę jej w robocie zanim pójdę do roboty. - Jak ci się tutaj podoba? - spytałem się jej. Mam nadzieje, że nie jest tutaj trzymana na siłę.
-
Ja też zasypiam. Rano muszę rozplątać swoją grzywę. Więc kiedy się obudzę... jak zwykle pierwszy, to robię śniadanie dla Night i ciastka dla Xylyn.
-
Więc ją przykrywam do łóżeczka a następnie idę do łózka mojego i Night. Więc kiedy się położę i Night już tam będzie, to ją obejmuję. Następnie ją całuje czule.
-
- Jedyny znany mi taki las, jest właśnie w Królestwie Wiśni... no to daleko... więc lubisz podróżować, czy jakoś nie mogłaś znaleźć tam miejsca dla siebie.
-
Ja je przymocowuje do miejsca gdzie ma wyjście i balkon jednocześnie. - Ale miejsce w którym się narodziłaś... wiesz. Rodzina, pierwsi przyjaciele itp.
-
Kiedy już będę pomagać jej tworzyć to muszę się o coś spytać. - Pytanie... skąd pochodzisz? BO na pewno nie z Equestrii. Są przypuszczenia, że Ostatni z twojej rasy mieszkają w ukryciu na Terenie Królestwa Wiśni.
-
Pięknie ci to wyszło... - powiedziałem z uśmiechem wpatruje się w to. Następnie pokazuje jej, możliwość zamykania drziczek od wewnątrz. - Jak byś, dajmy na to, miała focha albo coś ci groziło... drzwiczki powinny wytrzymać.
-
Więc ja patrzę... i staram się nauczyć trochę o dekorowaniu wnętrz. Może czegoś się nauczę. Zobaczmy jak udekorowała sobie pokoik. Jak co dorabiam mini meble itp.
-
Więc tym samym odwzajemniam. - Wiesz... jak ktoś jeszcze ci będzie zawracał głowę w tym znaczeniu... to zawsze jestem do usług. Dobrej nocy - powiedziałem. Mam teraz kilka godzinek wolnego. Pomagam Xylyn w noszeniu jej "skarbów".
-
Więc spędzamy czas na rozmowie. Potem sprawdzę jak Xylyn udekorowała sobie domek. Potem spoglądam na Twilight kiedy będzie koniec zmiany mojej. - Wiesz... powiem tyle, że byłaś wyśmienitą Udawaną Dziewczyną.
-
Zaśmiałem się. - Szkoda, że nie widziałem jego twarzy. Pewnie był BARDZO wkurzony... kochanie - śmiałem się coraz ciszej i spojrzałem na nią z uśmiechem. - No... więc chyba już niedługo skończymy z tą zabawą...
-
- Ciekawy Easter Egg. W ogóle to co z Bluebloodem? Wie o naszym "związku", że tak to ujmę - spytałem się z uśmiechem. Ciekawe jak zareagował.
-
- C... co? - powiedziałem już praktycznie dotykając ją całym ciałem. To już się kurwa robi nie zdrowe... chyba. Nie wiem czemu ona tak strasznie polubiła tą książkę. Wcześniej widziałem inne, a teraz tylko z tą.
-
Przewracam oczyma - Który raz już czytasz tą książkę? - spytałem siadając koło niej. I tak jak kiedyś... Ciche przybliżanie do niej. Spoglądam na nią oczekując odpowiedzi.
-
Chyba BARDZO prywatna. Ale... trochę długo to trwa... puszczam ją zakłopotany... - No... dobrze... więc... co dzisiaj w... planie? - spytałem się Twilight.
-
Spoglądam na nią. - Możesz już nawet własny sklep se otworzyć - powiedziałem chichocząc... a ja tak tu wtulony w księżniczkę. W tym momencie złamałem z 30 zasad straży.
-
- Mam nadzieje... że masz rację - powiedziałem odwzajemniając jej uścisk. Następnie spoglądam na nią. - Dzięki... - powiedziałem, już z uśmiechem.