-
Zawartość
3487 -
Rejestracja
-
Ostatnio
-
Wygrane dni
1
Wszystko napisane przez KougatKnave3
-
Spoglądam na nią przepraszająco... - Mało... bez obrazy... - powiedziałem do niej smutno. Cholera... jeśli jest czas NA TO... to kurwa za dużo oczu... nie zrobię tutaj pornola.
-
Więc spoglądam na klacze... i głupi uśmiech... i śmiech. Następnie czekam, jaki dostanę "Posiłek". Kurwa... dziwne jest, pożywianie się, jeśli twoja dziewczyna wie o Całusach od innych.
-
- Aha... więc z książki wynika, że mieliście kiedyś wyznawców... aż tak byliście "Potężni", że pozwolę użyć tego słowa? - spytałem się zaciekawiony. Inni też słuchają?
-
- Na początek... ile możecie żyć i czy od zawsze byliście tak nieufni, czyli jeszcze przed "Incydentem z Elementami" - spytałem się spoglądając na nią i słuchając uważnie.
-
- Więc cieszę się, że ci się układa... - powiedziałem i teraz staram się dowiedzieć troszeczkę więcej na temat ich rasy. - Opowiesz troszkę o waszej rasie? Bo to co napisali w książce... jakoś nie pogłębia się z tym jak się was głębiej pozna.
-
- Aha... więc... jak ci się powodzi od czasu ucieczki? Widzę, że na pierwszy rzut oka, nie narzekasz - powiedziałem spoglądając na nią. Kątem oka sprawdzam co robi Xylyn...
-
- To normalne? - spoglądam na maluchy. Albo szkolą się w walce... albo kurwa chcą serio się zabić. Tak więc czekam na wypowiedź klaczy...
-
- Może być... Materi? - spytałem się, spoglądając na nią. Od nazwy jej rasy. Czekam na jej opinnie, a potem czekamy na powrót Samca i/lub Fluttershy.
-
Kiwnąłem głową i rozmawiamy z Twi, Night, Xylyn i... - To jak mamy cię nazywać... - spytałem spoglądając na dziwną klacz. Kurwa, jak mam ją nazywać do kurwy nędzy?
-
Westchnąłem... - Czasu się nie cofnie... obiecałem, że ją zabiorę to zabrałem... - spoglądam na Fluttershy... już z uśmiechem. - Gdyby ktoś mi dał wybór... usunięcie mojej przeszłości "Kryminalnej" albo uratowanie kogoś, nawet obcego, wybrałbym to drugie.
-
Zero emocji. Trudziłem się... tyrałem jak ból, by za moją pomoc 30 niewolnicą, usłyszeć, że jestem Bezdusznym Potworem... dobrze kurwa wiedzieć. Westchnąłem... chyba skończę z pomaganiem innym...
-
Wciąż brak emocji... Uratowałem niewolnice od wiecznej niewoli i śmierci... a więc jestem bezduszny... dobrze wiedzieć, że to co zrobiłem było OKROPNIE bezduszne...
-
Pewnie odporne... fuknąłem... Jak podobają ci się jej babeczki to do niej idź... siadam na ziemi i czekamy na powrót Samca Alfa. Wciąż brak jakiekolwiek wyrazu twarzy... po prostu jak by pustka.
-
- One są chore... wolisz je tak zostawić? Ona... - wskazałem kopytem na Fluttershy znów z złym grymasem... - Jest Elementem Dobroci i nie zrobi nic złego... - po czym spojrzałem wrogo na Fluttershy - No chyba, że zrobi się coś co uważałeś za Dobre - dodałem po chwili i spoglądam znów na Klacz... - Poza tym... jak się nazywasz?
-
Podnoszę kopyta w kwestii poddania - Spoko... rozumiem - powiedziałem po czym czekam, aż poleci... jeśli on poleciał to mówię do klaczy. - Twoja młodsza rodzina potrzebuje szczepienia i są zmarznięte. Ta... klacz... - wskazałem na Fluttershy z wyraźną niechęcią... - ... Może im pomóc.
-
Spoglądam na nią... z gniewnym wyrazem twarzy... - Zaraz do tego dojdziemy - warknąłem. Odwracam się do Samca Alfa. - Jeśli nie wierzysz, mogę cię tam zaprowadzić...
-
Więc tłumaczę mu wszelkie korzyści. Tamtejsza zwierzyna jest bardziej syta, mają ponadto bliżej tam gdzie proponuje. A jeśli nie zmienią, to bardziej się narażają na wkroczenie wojsk Equestrii.
-
Więc przekazuje mu to co mówiłem... - Witaj... jestem Feather Wing i chciałbym was poinformować o lepszych polach niemal bliżej niż te które korzystacie... na północy stąd.
-
Więc czekam. Spoglądam w krzaki a potem w Xylyn, sprawdzić czy jeszcze jest. Następnie słucham uważnie tego "Najwyższego Rangą"
-
Mi tam nie przeszkadzają. - To jak... mamy umowę? - spytałem się wyciągając kopyto by mogła wiadomo co zrobić... ALE NIE UGRYŹĆ. Ja chcę pomóc obydwu stronom.
-
- Małymi kroczkami Xyl... małymi kroczkami - szepnąłem do niej - Elementy już nie są takie jak dawniej. Z tego co mówiłaś, byłaś niewolnicą od dziecka... one nie są jak ich poprzedni właściciel. Nie osądzają na podstawie rodzaju spożywanego jedzenia. Daj szansę... a zobaczysz.
-
- Nie chodzi mi o to. Chodzi o to, że na północy są lepsze tereny ŁOWNE... nie mówię, że macie się przenieść... możecie tu żyć i mieszkać, ale proszę o chociaż tyle...
-
- Ta tutaj Klacz... Fluttershy. Ona jest opiekunką zwierząt z części lasu koło PonyVille. Zanotowała, że JEDNEGO dnia przybyło do niej więcej Rannych zwierząt niż cała populacja Equestrii i Królestwa Gryfów łącznie. Chciałbym cię poprosić, że w tej samej odległości są inne pola, ale na północy...
-
- Fluttershy... cofnij się... bez gwałtownych ruchów - powiedziałem do niej spoglądając na nią karcąco. Jak ktoś mnie tak traktuje, to się odwzajemniam tym samym. Spoglądam znów na Klacz. - Możemy... pogadać?
-
- To za pozwoleniem Twilight cię wypuściłem. Gdyby się nie zgodziłą na moją operacje to bym wrócił wtedy z nią do Ponyville z smutkiem co prawda. Nie chcemy kłopotów... nie chcemy walki... chcemy tylko pogadać... może to się skończyć pokojowo...