-
Zawartość
1986 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Wszystko napisane przez Posealor zwany Pose
-
- Ja... Chciałabym... Wrócić i... Porozmawiać z Lore... Jak już... Trochę się uspokoi... I... Wyjaśnić, przeprosić... Czy mogłabyś... Pójść ze mną?
-
Wstałam i ruszyłam powoli za Applejack. Po kilku chwilach przyśpieszyłam, doganiając ją. - Applejack... Nie wiem, czy powinnam... Ale... Chciałabym... Prosić cię o coś... Jeszcze...
-
Uśmiechnęłam się niepewnie. - Ja... Dziękuję... Jesteś dla mnie... Taka dobra... A... Znamy się dopiero... Od wczoraj...
-
Spojrzałam na nią wilgotnymi oczami. - N-naprawdę? Ale... Nie wiem... Nie chciałabym robić... K-kłopotu...
-
- O... Ona... K-kazała mi... Się wynosić... Upadłam na ziemię i rozpłakałam się, zakrywając twarz kopytami.
-
- Ja... Nie wiem... - w moich oczach znów pojawiły się łzy. - Ja... Nie mówiłam Lore... Dokąd idę... Była... Taka wściekła... Nie wiem co mam teraz zrobić...
-
Przez ten czas zdążyłam się uspokoić, ale nie do końca. Gdy dostrzegłam Applejack w pierwszej chwili chciałam uciec, ale po krótkim wahaniu zmieniłam zdanie. Ruszyłam powoli w jej kierunku i zatrzymałam się kilka metrów od niej. - Cześć... Applejack... - powiedziałam smutno.
-
Szybko odwróciłam się i z płaczem wybiegłam z domu. Nie byłam pewna, czy naprawdę wyrzuciła mnie z domu, czy po prostu teraz nie chce mnie widzieć. Biegłam przed siebie, przez łzy nawet wie widziałam dokąd.
-
Cofnęłam się się o krok, jeszcze nigdy nie widziałam jej takiej wściekłej. Ze strachu nie mogłam się już nawet odezwać. Gdybym tylko umiała się teleportować, to już byłabym daleko stąd.
-
*Podąża za głosem tłumu.* Hedzio...
-
Miałam ochotę uciec i schować się gdzieś, ale zmusiłam się do pozostania w miejscu. - J-ja... Przepraszam... Nie chciałam cię martwić... Po prostu... Tak wyszło... Ja... Pomagałam Fluttershy i Applejack...
-
Stanęłam w wejściu do kuchni. Nie wiedziałam co zrobić, lub powiedzieć. Lore na ogół była przyjazna i radosna, ale teraz nie wyglądała tak, jak zwykle. W końcu postanowiłam nie odwlekać dalej nieuniknionego. Zamknęłam oczy. - Cześć, Lore...
-
Przekręciłam się na drugi bok. Najchętniej nie wstawałabym i znów zasnęła, ale głód mi na to nie pozwalał. W końcu zwlekłam się z łóżka i ruszyłam powoli w kierunku kuchni.
-
Kiedy już byłam na górze skierowałam się w stronę swojego pokoju. Zatrzymałam się tuż przed drzwiami, zawahałam się na chwilę, po czym pchnęłam je i weszłam do środka. Położyłam się na łóżku i niemal natychmiast zasnęłam.
-
Weszłam ostrożnie do domu. Lore już spała, więc po cichu ruszyłam w stronę schodów. Wspinając się na górę miałam nadzieję, że żaden ze stopni nie zaskrzypi.
-
Pomimo zmęczenia uśmiechnęłam się szeroko. - Cieszę się, że mogłam pomóc. Nie wiem, czy dałabym radę codziennie tak pracować, ale... Na pewno czasem wpadnę. Chętnie jeszcze trochę bym została, ale muszę iść do domu... Lore na pewno się niepokoi... Do zobaczenia. Ruszyłam nieśpiesznie w kierunku Ponyville. Wychodząc z sadu odwróciłam się i pomachałam kopytkiem do Applejack.
-
Chwyciłam magią kilka koszy i przeniosłam je pod drzewo. - Myślę... Że dam radę.
-
Uśmiechnęłam się, starając się wyglądać na pewniejszą niż w rzeczywistości. - Oczywiście. Więc... Co mam robić?
-
> Usiadłam pod jabłonią, przy której wcześniej spała Applejack. Czekając na nią rozmyślałam o... Czymkolwiek. W pewnym momencie poczułam głód, uświadamiając sobie, że nie jadłam dzisiaj śniadania. Spojrzałam do góry. Tuż nad moją głową wisiało spore jabłko. Zerwałam je magią i zaczęłam jeść. Miałam nadzieję, że Applejack nie będzie o to zła.
-
Uśmiechnęłam się, zaszurałam kopytkiem po ziemi. - Tak, masz rację... Wiesz... Może... Pójdziesz już do siebie? Dokończysz oprowadzanie mnie później, jak skończę pomagać tutaj... Albo jutro...
-
(Fałsz. W odcinku czwartym Applejack wozi się wózkiem.) Zarumieniłam się i poczułam strasznie głupio. - Och... Przepraszam, ja... Myślałam o czymś... Innym... Zajmę się... Koszykami...
-
- No... Nie wiem, czy dam radę zbijać jabłka, do tego potrzeba chyba dużo siły... Ale myślę, że będę w stanie pociągnąć wózek.
-
- No tak... Ja... Dziękuję. Może... Mogłabym jakoś pomóc? Proszę, ja tak lubię pomagać...
-
Część kolejna gotowa... Niestety, nie udało mi się wstawić zapowiadanej niespodzianki... :
-
Podałam jej swoje kopytko. - To... Miłe, ale... - spojrzałam niepewnie na Twilight. - Nie wiem, czy... Mogę się nazywać waszą przyjaciółką... Ja... Dopiero dzisiaj się poznałyśmy i... Właściwie, to nic o mnie... Eee... Nieważne, przepraszam...