Pomimo zmęczenia uśmiechnęłam się szeroko.
- Cieszę się, że mogłam pomóc. Nie wiem, czy dałabym radę codziennie tak pracować, ale... Na pewno czasem wpadnę. Chętnie jeszcze trochę bym została, ale muszę iść do domu... Lore na pewno się niepokoi... Do zobaczenia.
Ruszyłam nieśpiesznie w kierunku Ponyville. Wychodząc z sadu odwróciłam się i pomachałam kopytkiem do Applejack.