Skocz do zawartości

KLGDiamond

Brony
  • Zawartość

    128
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    17

Wszystko napisane przez KLGDiamond

  1. Zacznijmy od podziękowań za komentarze. A teraz odpowiadając: To jest dokładnie ten sam rozdział. Tylko z wyciętymi niepotrzebnymi scenami i próbą przyśpieszenia nadawania postacią charakteru (nie mam pojęcia czy wyszło, czy nie za bardzo) Um.... Masz tutaj rację i wypada mi się przyznać: Wtedy nawet nie pomyślałem o opisaniu tego. Oczywiście staram się reflektować i chyba mi idzie coraz lepiej. Więc im dalej w las powinno to lepiej wyglądać (chyba). Alikorny są uznawane za pełnoletnie w wieku stu lat (ponieważ to wtedy rozwija się u nich pełen potencjał magiczny. Teoretycznie zgodnie z moimi zasadami świata Luna i Celestia nie mogłyby wznosić słońca i księżyca bez osiągnięcia tego wieku. Zwyczajnie byłyby za słabe), kuce ziemskie w wieku dwunastu , jednorożce siedemnastu, a pegazy po pokonaniu silnego przeciwnika typu niedźwiedź w przypadku ogierów, a po osiągnięciu czternastu lat u klaczy. Wszystko z powodu różnic kulturowych (kuce nadal nie żyją w zintegrowanym społeczeństwie). Huh... W sumie racja... Moe to zwlaić na "długowieczność alikornów", ale to chyba cos co zwyczajnie uwaliłem. In progress od dłuższego czasu (książki historyczne wcale nie są takie złe, polecam). Tutaj istnieje problem którego wyjaśnienie jest trudne... Kultura jednorożców. Na razie tyle powiem (bo nadal to ogarniam... I mi nie idzie). Uwaga spoilery! A wiem, że Cahan miała by ochotę wiedzieć. To... Kości którymi przytwierdzone są skrzydła do ciała pegaza. Połączone z kręgosłupem, bo nie widzę innego miejsca, aby je umiejscowić. Wyrwanie ich z kręgosłupem jest problemem . Są połączone chrząstkami i trudno je utrzymać razem bez mięśni (i magii, ale to w sequelu) więc trzeba na żywca rozciąć grzbiet jednorożca i chwycić dokładnie tam gdzie się łączą... Podchodzi to pod gore, lub jak kto woli operację chirurgiczną (to też w planowanym sequelu). Ogólnie to będzie robione później, więc wtedy zobaczysz. Co do komentarza kolejnego rozdziału... Tak. Mogę się tylko kłaniać na klęczkach i błagać o przebaczenie. Postaram się go naprawić... Kiedyś. Problem jest w tym, że... Sam sie pogubiłem... Myślałem że ludzie to kupią, ale chyba się przeliczyłem. Teraz wiem, że powinienem wtedy usunąć ten i poprzedni rozdział i napisać je od początku. (Ale można uznać, że część oddziału podmieńców ruszyła wgłąb terenu wroga czy coś. Tak naciągane, ale zanim nie zacznę poprawiać tego po zkaończeniu nei ma sensu się nad tym rozwodzić. Jednak mam plan jak to naprawić i tak naprawię to). Trafiłaś w sedno (prawie, bo wcześniejszy spoiler nieco wyjaśnia, ale nawet z tym trochę mało tu sensu...) Aktualnie nieco to poprawiłem i sądzę, że nie wyczaruje tu magicznie spójnej w 100% fabuły, ale zamierzam to dopiąć jako tako. Bo projektu za nic nie porzucę! Tu był timelapse (może źle to zaznaczyłem?) Wracając i pomijając moje zmęczenie. Cahan ma rację. TO tu to tam. I powiem tak: nie podoba mi się, że ma rację, ale ma rację. Zresztą dziękuje za komentarze. Na koniec ogłoszenie: Fanfik nie nadaje się do czytania (znaczy nadaje, ale nie nadaje). Zawieszam wypuszczanie rozdziałów do sierpnia, póki nie zaszedłem za daleko wyłączam z użytku rozdziały od 4 do 7. Reszte zostawiam jak jest. Postaram się jak najszybciej odblokować rozdziały. Nie tak, że robię remake, tylko naprawiam dziury fabularne. Myślałem nad tym wcześniej, więc się za bardzo nie przejmujcie, ale komentarze Cahan przeważyły szalę. Widzimy się w czerwcu kiedy wznowie wypuszczanie serii. W końcu fabuła nie może umrzeć przed postaciami.
  2. Altruistka to tekst który gdy zaczynasz czytać wydaje ci się niepotrzebny. Chcesz wiedzieć co u Fenrira, Gleipnira, zapomnianej Gelgii, albo w ogóle u naszego kochanego ojczulka, który jak nam już po części uświadomił Gleipek wcale nie jest taki zły. Nagle jednak pojawia się nowa postać, bez absolutnie żadnych powiązań z poznaną przez nas dotychczas rodzinką. Na początku więc zupełnie obojętnie próbujesz przebrnąć przez te kilkanaście stron byle jak najszybciej wrócić do swoich ulubionych postaci. Nagle jednak poznajesz nowe postacie, sytuację rodzinną naszej klaczy, staruszkę Harpstrings, przechodzisz przez kolejne spotkania, sytuacje, zwykłe rozmowy, poznajesz realia życia w Manehattanie. Nagle jak za dotykiem czarodziejskiej różdżki w którymś momencie zapomina się o tym, że czyta się kresy. To już nie są kresy, to osobne opowiadanie specjalnie dla Silkflake i pani Harpstrings, które kradną niczym te wszystkie ekipy w filmach i serialach o napadach na bank, czy inny przybytek posiadający niezliczone dobra materialne. W pewnym momencie widzisz tylko Silkflake chcącą wszystkim pomóc, chodzącą na zajęcia z szycia dla samorozwoju i miłą aż do przesady. Widząc jej matkę, której zachowanie zakraja o patologię chce się aż przywalić Vibrant i przytulić nasza bohaterkę tak mocno, aby już nigdy nie potrzebowała więcej przytulasów. Oczywiście takich "przytulasów" dostanie trochę od otoczenia. Wspomoże ją przyjaciółka zapraszając do siebie i pozwalając się wygadać, nauczycielka nie wykonująca poleceń matki jak kolejny trybik w zegarku, a konsultująca wszystko z Silk, sama Pani Harpstrings oferująca ciastka i słodycze, a także rozmowę w zamian za proste zrobienie zakupów, nawet sam ojciec który z jakiegoś powodu w pewny momencie zmienia płytę i stara się nagrać nową. Teoretycznie wszystko kręci się wokół konfliktu z matką i pomaganiu staruszce z sąsiedztwa, ale całość rozciąga się na tyle stron przy tym nie rozlewając fabuły za nadto, że zamiast kolejnego fanfika, dostaje się doświadczenie, które trudno znaleźć. Aby to dokładnie przedstawić muszę jednak niestety zejść na teren spoilerów. Tych co nie czytali, nie zapraszam do rozwijania tego co jest poniżej. Podsumowując Altruistka to według mnie najlepsze dotąd kresy, a gdyby wydać tego Sola osobno absolutnie nic by to nie zmieniło. Jedyny powód dla którego nie mogę nadać temu fanfikowi tytułu Sola numer jeden (według mnie) jest "Sercem będę przy tobie" Midday Shine. Zresztą po samej lekturze atmosferę przyrównywałem między innymi do tego fanfika, chociaż według mnie nadal czegoś tutaj brakowało. W każdym razie jestem pewny, że kiedyś sobie to przeczytam raz jeszcze i raz jeszcze i raz jeszcze, aż nasyce się i będę mógł pójść spać pewnej bezsennnej nocy. Amiligios i miłego dnia.
  3. Kuźdebeczka! Pomyliłem tytuły! Faktycznie! No nic. A więc jednak nie mam zastrzeżeń do tytułu. Bo faktycznie Spicy rzuca Fenrira a głęboką wodę. Ale jak już jesteśmy w temacie to po kolei: Na głęboką wodę to część historii w której poznajemy już świat Equestrii głębiej i to bynajmniej nie z tej lepszej strony. Kraj Celestii ma ogromne problemy z przestępczością, ale między innymi dlatego Fenrir jakkolwiek jest w stanie znaleźć sobie jakieś zajęcie. Powiedzmy sobie szczerze, że raczej z noszenia belek nie byłby zadowolony, a do pracy intelektualnej zbytnio się nie nadaje, więc praca najemnika wydaje się niczym spełnienie marzeń niestety im głębiej w las, a odwołując się do tytułu, im głębiej w wodę tym bardziej praca ta wydaje się najgorszym pomysłem wszechczasów. Opiekun naszego bohatera bowiem ciągle tylko trenuje Fenrira i to w podstawach. Nie pokazuje mu żadnych fajnych taktyk, ani kombinacji których można użyć, aby zdominować przeciwnika. W tym momencie na "szczęście" naszego bohatera na sceną wkracza Spicy. Ta klacz której z jakiegoś powodu nikt nie lubi, a przecież każdy wie, że waśnie takie kobiety są najlepsze. Ekhem... Znaczy w fikcji. Wracając. Spicy pomaga Fenrirowi ucząc go właściwej walki i organizuje mu przeciwników, z którymi w przeciwieństwie do tych których sobie wybierał, autentycznie wygrywa. Okazuje się jednak, że nie wszystko jest kolorowe, na ringach nie walczą kucyki bez problemów, a Spicy nie jest do końca tym za kogo się podaje. To jednak musicie przeczytać sami. Ponieważ opisy, styl i dialogi są nie tyle zwyczajnie warte tego, a wręcz TRZEBA je przeczytać. Polecam, polecam i jeszcze raz polecam. Tymczasem ja idę poczytać o kucu altruistce. Pocieszna klaczka. Kapablanka! Ps: Dołączam Ps'a aby pogratulować sobie ponad stu postów na forum. Czasami przecież trza się nacieszyć z osiągnięć!
  4. Zacznijmy od tego, że nie do końca podoba mi się tytuł. Po pierwsze spodziewałem się, że wracamy do Fenrira, który znalazł się jakimś sposobem na oceanie, a tak oczywiście nie jest. Po drugie akcja w ogóle nie dzieje się na wodzie. No i po trzecie rozumiem, że miało to być te... No to takie... No że nie chodzi o dosłowne znaczenie, ale ukryte. Oczywiście możemy uznać, że Gleipnir znalazł się na głębokich wodach, jednak czuję, że można by to opisać lepiej, chociażby "Na głębokie wody" według mnie już trafniej opisuję akcję, ponieważ zanim nasz bohater zacznie naukę na serio zostajemy właściwie wyrzuceni z tej historii. To taka moja mała dygresja na początek. Wracając do fanfika i zostawiając w spokoju biedny tytuł. Akcja dzieje się parę lat po opuszczeniu przez Fenrira Neighfordu. Gleipnir jak to było wspomniane już w poprzednim opowiadaniu praktycznie do niczego się nie nadaje, ale sam wolałby uczyć się magii, niż próbować udowodnić, że jednak się do czegoś nadaje. Jego mama wiedząc o tym aż za dobrze pociąga za parę sznurków i zapewnia swojemu synkowi miejsce w szkole magii. Tutaj wszystko wydaje się iść łatwiutko. Ojciec mówiący tylko, że Gleipnir lepiej by się handlu uczył, albo jakiś inny interes ogarnął się zgadza, a wszyscy inni dają mu poparcie (znaczy z rodziny, bo reszta miasta ma to gdzieś). Ostatecznie nasz ogier trafia do szkoły, ale nie jest to bynajmniej opowieść niczym z Hogwartu, a coś bardziej przyjemnego. Ośmielę się nawet powiedzieć, że nasze oczekiwania są zdeptane, pogniecione, zmielone przez psa i wydalone z jego drugiej strony. Spodziewajcie się raczej opowieści rodem z polskich, czy innych, ale nadal dających w kość szkół. Pomijając fabułę fanfik cały czas trzyma poziom. Czyta się przeprzyjemnie i nie ma powodu by się wściekać na tę parę błędów (których z jakiegoś powodu nie mogłem zaznaczyć, pewnie problem z czytaniem na fonie). Postacie i świat przechodzą ewolucje i są tak wiarygodne jak tylko się da, czyli w tej kwesti 10/9. A więc co? Tylko czytać? Właśnie tak! Zapraszam!
  5. Nie wiem jak to się stało, że tego jeszcze nie skomentowałem. (Chyba że to zrobiłem a nie pamiętam...). W każdym razie dziwie się sobie, bo autentycznie wracam do fanfika regularnie. Fabuła i założenia są proste. Pinkie podczas rozmowy z pewnym jegomościem uczy się pewnego słowa i nie jest to bynajmniej słowo na "k", ale wciąż to z kategorii wymienionego wcześniej. I powiem, że szczerze wykorzystanie tego jest genialne. Zwyczajnie nasza różowa klaczka używa go zamiast... Co piątego, lub nawet co drugiego słowa. Pomijając fakt, że słowa i w polskim i angielskim zaczynają się na inną literę, to ogólnie znaczą to samo. To jest jedna z rzeczy, które czynią tłumaczenie kompetentnym i zabawnym czytadłem. Żarty są zwyczajnie dobrze przetłumaczone i dają uciechy jak w oryginale, a przy niektórych nawet bardziej. Zaraz ty myślałeś, że to recenzja fanfika? Nie nie nie! To recenzja tłumaczenia, bo oryginał jest przecież po angielsku! Omawianie fabuły szczerze nie ma sensu z jednego powodu: Zepsułbym wam zabawę. A więc sio i czytać, albo grzywy wam będzie trzeba powyrywać!
  6. A więc nie zdziwcie się... Bo wracam do komentowania na "potęgę" i pisania z większą werwą! Zacząłem bowiem nadrabiać kresy, gdyż, iż, aż, ponieważ na kąciku lektorskim mamy aktualnie premiery najnowszych, napisanych na zapas fików z serii "Kresy". To oznacza również tyle, że jako głos muszę czytać, a jestem niestety całe... Raz, dwa, trzy... Trzynaście opowiadań w plecy, nie licząc ich części. Jednak pomijając kwestia które nikogo nie obchodzą, przejdźmy do opowiadań. Pierwsze i otwierające Kresy opowiadanie jest... Niekomfortowe, a jednak miło się je czyta. Pozwólcie mi wyjaśnić. Znacie to uczucie, kiedy jakaś postać ma przerąbane i inne jej pomagają cały czas, a kiedy ona dostaje tą pomoc to wam się tak ciepło robi na serduszku, więc na przekór wszystkiemu (czyli człowieczeństwu i zdrowemu rozsądkowi) chcecie, aby bohater miał przerąbane jak najdłużej, by cały czas było wam ciepło na serduszku? Jeżeli nie to jesteście bardziej ludzcy niż ja, ale jeżeli tak, to tu macie coś takiego. Biedny Fenrir rodzi się na jakimś zadupiu co nikt o nim nie słyszał, jedzenia nie ma, ubrań też nie, a matka odchodzi za nim ją w ogóle zapamięta. Jednak miła ciocia i kuzynka z kuzynem jak to w każdej powieści familijnej i w ogóle przynoszą jeść, ubrań i nawet zabawkami się podzielą. Jest tylko jedno ale... Pojawia się na horyzoncie "zły" ojciec kuzynostwa i mąż ciotki, który nie chce mieć absolutnie żadnego doczynienia z bratem i jego synem. Mimo wszystko Gelgia i Gleipnir cały czas wspomagają swojego kuzyna, raz po raz będąc ruganymi przez ojca i ciąganymi za uszy. Problem polega jednak nie na tym, że ojciec troszczy się o rodzinę i nie odda jedzenia bo sam nie ma. Jest on bowiem hersztem Neighfordu (miejsca akcji, czyli miasta na zadupiu) i mimo posiadanych funduszy nie ma zamiaru nawet myśleć o przygarnięciu brata z bratankiem. Wracając jednak do tego co się dzieje w fiku. Opowieść jest raczej ciągnięta retrospekcjami, aniżeli jakąś z góry ustaloną akcją. Raz poznajemy wspomnienie Gleipnira, raz Gelgii, a raz dostajemy opis jakiś przełomowych dla bohaterów wydarzeń. Najważniejszą postacią jest oczywiście Fenrir. Mały pegaz który mimo bycia dzieckiem, chcącym wszystkim pomóc, został przez życie mocno skrzywdzony. Zresztą każde ze wspomnień dotyczy albo pomocy Fenrirowi, albo wspólnej zabawy, albo jakiegoś wylegiwania się razem. Pomijając aspekt fabularny bardzo podoba mi się sposób prowadzenia narracji. Język jest bardziej złożony niż zazwyczaj, a jednak nadal lekki i zrozumiały jakby autor płynął, czy szybował po słowach tworząc zdania złożone, a jednak proste. Po prostu to jest to co czyni ten fik czytalnym, inaczej byłby to kolejny nic nie znaczący fik o jakimś ocku. Tutaj jednak w akapitach i dialogach czuć emocje, widać wręcz otoczenie i to uderza w czytelnika jak pociąg w GTA. Umm... Mógłbym się wymyśłić na lepsze porównanie. Ale mi się nie chce. Zwyczajnie czuć klimat, czuć postacie i czuć świat. To jest przykład dobrego Sola i coś takiego powinniśmy przerabiać w szkole. Nie jakiegoś Kordiana z którego nikt nic nie rozumie. Czytać leniuchy to może zrozumiecie co nabazgroliłem w tym komentarzu! Kabalankala!
  7. KLGDiamond

    Witajcie

    Hej! Ummm... Nie jestem najlepszy w pocieszaniu. Nie jestem najlepszy w motywowaniu więc mogę tylko powiedzieć, ze miło widzieć nową duszę. No oczywiście...Ankieta powitalna! Jaki jest twój ulubiony kuc? A jaki jest twój ulubiony fanfik? Jak długo zamierzasz zostać? Jakie jest twoje hobby (pomijając gry)? Czytasz coś poza fikami? Jak tak to co? Jaki jest twój ulubiony autor? A ulubione uniwersum? Widziałeś EG? Podobało ci się? Jaki jest twój ulubiony dinozaur?
  8. Here I am!!! Tym razem coś krótszego. Dosłownie trzy strony rozdziału, jednak kolejny jest już w produkcji. Szczerze mam nadzieję ukończyć go w w ciągu tygodnia-dwóch, ale nic nie obiecuję. Według mnie jest dobry i nadaje się jako lektura podczas pobytu tam gdzie Celestia chodzi piechotą i wcale nie jest to lodówka, ani sklep z ciastami! Autor ~"Diamond" Korekta ~ @Zerrome (Właśnie się skapnąłem, że przecież mogę go pingnąć i możecie wtedy odwiedzić jego profil. Sorki za to że zapomniałem) Rozdział VIII!!! [niedostępny]
  9. Tym razem zacznę tak: Autor ~ "Diamond" Korekta ~ "Zerrome" Znaczy napisałem kolejny rozdział. Osobiście uważam, że wyszedł gorzej niż poprzednie, na pewno popadłem tutaj w pułapkę chcięcia opisania dwudziestu stron bitwy (dobra miało być 50) i ucięcia tego co niepotrzebne, więc w rezultacie uciąłem nieco za dużo i teraz nie wiem jak bym miał coś dopisać... Więc nie zdziwcie się jak poczujecie, że coś tu nie gra. A ogółem to ja zostawiam wam ten rozdział [niedotępny] i idę pisać kolejne w 200% lepsze niż ten. Arivederchi!
  10. Jak się spodziewamy powrotu wielkiego koszmaru Equestrii, przedwiecznego zła, niegodziwej i przeraźliwej potworzycy, która nieomal nie sprowadziła na świat wiecznej nocy i potępienia? Spodziewamy się wybuchów! Furii! Złości i nienawiści do wszystkiego co żywe! Latających dookoła błyskawic, a także knucia planów od samego powrotu i bezpośredniego starcia z jedyną zdolną zagrozić jej istotą. I faktycznie. Na początku pożerająca dusze dzieciom, jeżeli te nie dostarczą jej cukierków zła alikornica pojawia się przed starym zamkiem razem z hukiem i błyskawicą. Ogarnięta jest furią, krzyczy ze złości, a wszystkie zwierzęta w lesie Everfree uciekają gdzie popadnie, płytki pod okutymi kopytami pękają, a złość w niej tylko narasta... Tylko... Skąd w tym wszystkim wzięły się łzy, przepełnione tak wielkim żalem że aż pęka pod nimi posadzka?
  11. Tak... Oczywiście Luna przejęła kontrolę nad gwardią i sprawuje władzę księżycowym kopytem nad zadami gwardzistów. Oczywiście w mniej dosłownym i bardziej dosłownym sensie zapewne też, bo raczej nieco brakowało jej towarzystwa przez te tysiąc lat... W każdym razie rozumiem, że nasz Flash w końcu przydał się na coś poza EG i dostał swoje jedno zdanie w tym fiku... HMMM... Tak naprawdę zasłużył. Dobrze też wiedzieć, że bimber Moonshine'a to prawdziwy rarytas, skoro zadowala nawet królewskie podniebienie. Podoba mi się też pomysł tulaśnych manewrów. Jednak Ciastoluna to faktycznie nieco przesada. Nie wiem jednak czym jest Gryfex, a Google pokazał mi tylko wyniki jakiegoś sklepu z meblami. Ogółem nie czaję co tu sie stało, ale zamysł spoko i nieco śmieszy. Nie wiem jak to lepiej opisać. Odcinek 8
  12. Emmm jakby to powiedzieć.... Nieważne i tak nikt nie zorientuje się, że minęły dwa dni, a nie jeden. W końcu i tak nikt tego nie czyta Wracając do Antyprzygód... HMMM... Powiem wprost. Widać, że autor bardzo postarał się przy nawiązaniach, pogrubione zdania i słowa to pewnie fajny zabieg, a sam humor i wykonanie jak zwykle jest przynajmniej przyzwoite, tylko... Przyznam się jedyny mój kontakt z agentem 007 to parę memów, jakaś idiotyczna przeróbka na youtube i ten najnowszy film "Nie czas umierać". No i nie jestem zwyczajnie w stanie zacząć się rozwodzić nad nawiązaniami i ich celach orazt o tym jak wypadają. Dlatego pozostawię to komuś bardziej kompetentnemu. Kapalabananka! Odcinek 7
  13. (Żeby nie było święta nie liczą się jako kolejny dzień, bo święta trza spędzać z rodziną i inne rzeczy nie mogą w tym przeszkadzać.) Betele... Betle.... Betlele.... Betele.... Betelgeza! Niby takie proste, a jak się chce napisać, albo przeczytać to się tak łatwo myli... W każdym razie to zaskakująco długi fanfik jak na Antyprzygody. To ma 3 strony! Naprawdę! Na to potrzeba chociaż cukierka żeby nie zgłodnieć w trakcie czytania! Wręcz niemożliwe! Wracając jednak podoba mi się plan wprowadzenia do nauczania Twilight przez Celestię, co mam nadzieję, będzie wykorzystane również w przyszłych odcinkach, znaczy dostaniemy niejako jakąś kontynuację. Co do fabuły... To dowiadujemy się głównie, że Ceśka kradnie dziecko jego rodzicom, jakaś klacz na "B" napisała kucową wersję "Dzieci z Bulerbyn", a rasztę tekstów wywalała do kosza no i oczywiście że gwardziści są przewrażliwieni, a Celestia ukradła komuś pracę, którą on sam postanowił wyrzucić... Czyli totalny standardzik jeżeli chodzi o fiki gdzie Twi się uczy u Celestii. Autor skupił się tutaj głównie na opisach, postaciach i małych, ale dość zabawnych gagach, które sprawiają, że czytelnik ma się ochotę uśmiechnąć. Ogółem polecam, ale też twierdzę, że na razie to jedna ze słabszych antyprzygód pod względem przekazu, chociaż warsztat tutaj góruję nad pozostałymi. Pozostaje mi tylko czytać dalej i więcej komentować. KALABLANKA! oDCINEK 6
  14. Po czterech odcinkach o Celestii i Lunie przeskakujemy do innej, znanej większości fandomu (bo nie każdy dotrwał tak daleko w serialu, chociaż powinien ją kojarzyć z artów i z klasycznego mema o rzucaniu żoną) księżniczki miłości. Wspomniana powyżej Cadence zmaga się tutaj z ogromnymi trudnościami pełnienia przez siebie swojej funkcji, czyli parowania kucyków i sprawiania aby wydawały potomstwo i ogólnie powodowały raczej dodatni przyrost naturalny niż ujemny. Sprawy jednak są nieco skomplikowane, ponieważ kuce nie będące przynajmniej w szczątkowej relacji nie kwapią się jakoś do wspólnego obściskiwania i najlepiej od razu całowania i robienia pewnych rzeczy +18 na środku ulicy, nawet pomimo używania na nich magii. Dlatego Kredens posiada spory arsenał, którym sprawia, że nawet najbardziej oporni postanawiają jednak spędzić trochę czasu z druga połówką. Chwila... Powiedziałem "spędzić trochę czasu"? Nie, nie! Ja miałem na myśli: Pobrać się w trybie natychmiastowym i dzień później przynieść księżniczce pozytywny test ciążowy w ramach dowodu. No ale jaki jest ten arsenał i jak używa go księżniczka? Tego dowiedźcie się już sami! Odcinek 5
  15. Po pierwsze należy się szacun za napisanie nawet krótkiego wiersza. Po drugie ciekawy motyw. Właściwie bez kontekstu dostajemy jakiś zalążek fabuły o kryształowym imperium i jego upadku. Właściwie o tym jest cały fanfik i nie potrafię powiedzieć nic więcej. Pozostaje jednak pytanie: Czym, albo kim jest Dzienny dwór? Organizacją? Bandą mamisynków i polityków którzy zabiegają o względy Celestii? Śiwat się rozwija, fabuła się rozwija i kolejne tajemnice pokazują nam swoje wnętrze. A to dopiero czwarty odcinek! PS: Wrzucam dzisiaj, a nie wczoraj, bo mi prąd odłączyli i internet siadł, nie bijcie proszem. Odcinek 4
  16. Zaczyna się niewinnie, ot Celestia kładzie Lunę do snu, a jednak nawet temu wręcz zbyt prostemu i codziennemu momentowi towarzyszą silne emocje. Poznajemy myśli i uczucia księżniczek zaraz po powróceniu Luny z księżyca i wcale nie są to te dobre uczucia. Nie ma uścisków, nie ma całusów, nie ma objadania się ciastami i walk na poduszki, nie ma nawet wspólnego segregowania dokumentów, jest tylko smutek który dręczy Celestie i zagubienie Luny w nowym świecie po tym jak wszystko się zmieniło. Poza rozwojem postaci autor raczy nas odkryciem rąbka tajemnicy, tajemniczej natury alikornów. Jak to się stało, że Luna zamieniła się w Nightmare Moon? Dlaczego Celestia też może obawiać się podobnej przemiany? Nie dostaniecie bezpośredniej odpowiedzi, jednak na pewno jeżeli się wczytacie, to powinniście zrozumieć przekaz. Najważniejsze jest jednak zakończenie... Niepokojące, dające ulgę, zastanawiające, przerażające i jeszcze długo mógłbym wymieniać. No bo co ma na myśli Luna? Chciałaby raz jeszcze zostać tą złą wersją siebie? A może chce okazywać więcej emocji i ich nie zamykać? Może chodzi o coś zupełnie innego? Tyle pytań i brak odpowiedzi. A! No i fik ma ponad sto słów! Zróbcie sobie koniecznie filiżankę herbaty i weźcie chociaż dwa cukierki do lektury! odcinek 3
  17. EMMMMM... Więc tak... To nie tak że się poddałem. Po prostu forum mi nie działało, ok? Wracamy jednak i postaramy się komentować codziennie, bo w sumie czemu nie, skoro już mi działa? Tag [comedy] wytrąca tutaj nieco z zainteresowania. Zaczynamy bowiem od dość dramatycznej sceny i opisu nadkuczego wysiłku z którym mierzy się Celestia w tym fiku. Wprost powiedziane jest, że trzyma się na ostatkach sił i na granicy wytrzymałości tak fizycznej jak psychicznej. Spodziewamy się jednak śmiesznego zwrotu akcji, który pokaże nam, że właściwie to nic takiego sie nie dzieje, więc nie czuć napięcia. A wszystko przez jeden tag! Widzimy tutaj jednak naprawdę silną wolę i zmagania władczyni. Widać, że robi co może, walczy sama ze sobą i swoimi ograniczeniami wszystkimi możliwymi środkami i nie zamierza się poddać. Podoba mi się ukazanie Celestii z tej strony i pokazanie, że sama również musiała coś robić i nie we wszystkim mogła wysługiwać się Twilight. O jakiej misji, czy też walce mowa? To już powinniście sprawdzić sami, ponieważ napisanie tego byłoby ogromnym spoilerem do odcinka. Odcinek 2
  18. Khem, khem. Zamysł jest prosty: Jeden komentarz na jeden dzień. Tak więc tego... Historia zatacza koło, czy jakoś tak Podoba mi się budowa świata w pierwszym odcinku. Powoli, bez pośpiechu i własnym tempem. Świetnie tutaj wypada także budowanie napięcia od samego początku, aż do końcowej puenty. Świetne nawiązanie do prawdziwych wydarzeń w naszym świecie i przerobienie ich tragicznych skutków na komediową formę przekazu tylko sprawia, że chce się czytać dalej, a czytelnik śmieje się, bądź chociaż uśmiecha nad ciekawostką. Sama tajemnica, czyli główna fabuła rozdziału jest za to interesująca sama w sobie, bo co może się znajdować, bądź dziać w jednym pokoju, aby odizolowywać go całymi hektarami sześciennymi zaklęć? Dlaczego wstęp ma tam tylko jedna klacz poza samą mieszkanką i dlaczego tylko kiedy lokatorka akurat nie śpi? Co? Chcesz wiedzieć? TO ZAPITALAJ DO CZYTANIA! To nawet jednej strony nie ma gościu . PS: Jako że Antyprzygody mają... 148 odcinków, to dodam na końcu każdego komentarza numer odcinka, aby się nie domyślać o który konkretnie chodzi. Odcinek 1
  19. Ok... Widziałem całość... Nie mogłem się po prostu oprzeć pokusie! Pozwólcie więc, że ocenie dotychczasową całość. Kruchość obsydianu to naprawdę świetny fik, ale wiele nawiązań i wątków pochodzi bezpośrednio z serialu, więc warto go obejrzeć przed lekturą. Nie znaczy to jednak, że ktoś nieznający przygód mane six nie może się tutaj dobrze bawić. Ba! Nieznajomość przeszłości bohaterek może nawet pomóc w zżyciu się z główną bohaterką, ponieważ ona sama przespała całe tysiąc lat, a nie tylko i wyłącznie wydarzenia z serialu. Łatwiej nie mają też weterani kuców, ponieważ autor olał oficjalne zakończenie i kontynuuje opowieść na własnych torach, gdzie mane six zostały alikornami, a Sombra jak się okazuje był potężniejszy niż się zdawało. Bo o to przyszłość Equestrii jakieś 36 lat (o ile dobrze pamiętam) po zakończeniu serialu, a także co ważniejsze opowieść o przyszłości Kryształowego Imperium, które nie dało się skruszyć w tym brutalnym świecie. Wszystko teoretycznie jest git, mamy demokrację (to w sumie subiektywna ocena, że to jest poprawa na lepsze, ale mniejsza o to), Imperium się rozwija, ptaszki ćwierkają, główne bohaterki mają własne potomstwo, a także coś w stylu terytoriów (byle to do rozbicia dzielnicowego nie doprowadziło...). Niestety ni z tąd, ni zowąd do Kryształowego miasta od tak wchodzi sobie jakiś minotaur. Prawie zabija parę kucy i ogółem sieje wpiernicz i zniszczenie. Na szczęście jednak nasza ulubiona wojowniczka, która otwiera wszystkim oczy, oraz podobno smakuje jak pewien rożek lodowy, pokonuje potwora i sielanka trwa dalej. Tyle że nie... Okazuje się, że takich gości jest więcej i teraz Cadence i Shining Armor nareszcie muszą zrobić coś poza magicznymi laserami miłości i polami ochronnymi, aby ocalić swoich poddanych. Co więcej jednym z tych – jak to nazwał autor – przebudzonych jest... Córka samego Sombry we własnej osobie. Tak. To jest Obsydian nasza główna bohaterka, która przez kolejne kilka godzin będzie jojczeć, że: "O Czcigodny Ojcze! Nikt mnie nie tytułuje jak należy! Łóżko jest za miękkie, pożywienie za dobre, a kuce zbyt miłe i nie chcą mnie bić! Szybko wracaj z grobu i pobij mnie, albo najlepiej zabij, abym odpokutowała za niezabicie tych księżniczek swoim jedynym ofensywnym czarem jaki znam przy osłabionych siłach i niedożywieniu!" Absolutnie tutaj nie wyolbrzymiam, ponieważ to właśnie z takimi problemami styka się główna bohaterka. Jedni mogą uznać to za żenujące, inni za męczące, ja natomiast uważam to za zabawne, ponieważ takie właśnie jest. Obsa rozbawia również, kiedy styka się z nowoczesnymi wymysłami cywilizacji, jak chociażby kod kreskowy który służy jej później do ciągłego porównywania czegoś, co jest posegregowane i ułożone. Ciekawe są również nowe postacie, a najbardziej podoba mi się chyba pewien filozof z Ponnyv... Ponytown, a także jedno z dzieci naszych bohaterek. O kim mowa? Oczywiście jak przeczytacie to się dowiecie! Trudno mówić dalej o Obsydiance bez spoilerów, a nawet spoilując dla tych, którzy lubią spoilery tutaj byłoby to zbyt niemiłe, abym się na to zdecydował. Czytanie o przygodach i problemach dziwnej nastolatki – która właściwie nie różni się za bardzo od tych dzisiejszych – jest zwyczajnie wciągające, a zabieranie możliwości poznania historii samemu wypada tu zbyt okrutnie. Pomijając jednak wątek głównej bohaterki, ciekawie wypada także historia o sługusach Sombry. Okazuje się bowiem, że pojawiają się co pewien czas i mimo że większość udaje się wyłapać, to nie wszyscy są tak skorzy do współpracy jakby się mogło wydawać. Poza tym nasze zdziwione tym z jakiegoś powodu kuce odkrywają, że oprócz drogi do krzyształowego serca, były także inne tajemne przejścia i teraz trza szukać tam wskazówek na temat przebudzonych, bo głupie kuce nie zrobiły tego wcześniej. No i Luna ma tutaj jakiś problem... Ale ona ma problemy w prawie każdym fiku, więc nie ma co narzekać. Werdykt jest jeden: Ghatorr ma pisać kolejne rozdziały, jak skończy trza mu dać rekomendację na epicki fanfik, a wy wszyscy którzy to czytają macie sami sięgnąć po ten tekst. Sayonara. Widzimy sie w komentarzach do wiedźmy!
  20. KLGDiamond

    Ave

    Nie planuje oczyścić jej z soli, tylko sprawić, aby była zdatna do picia. Zmienić dna człowieka, albo dodać składniki, które w kontakcie ze śliną wyeliminują sól. Mówię, faza wstępna, ale to jest jak najbardziej możliwe... Jakoś...
  21. KLGDiamond

    Ave

    No i super! Widzę człowiek o dobrym guście (znaczy każdy gust jest dobry, ale nie rozwodźmy się nad tym, bo wyjdzie nam 40 postowa dyskusja po 500 słów na post) co do piosenek. Poza tym potwierdziłeś moje myśli co do samookaleczania, a co do twojej teori w spoilerze... Co do pytań: 1. Piszę fanfik KPE, który możesz obczaić w moim opisie, a także ???, który także znajdziesz na moim profilu w zakładce "o mnie" jak i również serię Protectors z czego jeden fik jest już w połowie skończony! No i taki tajemny projekt wspomniany właśnie wyżej. + Moją własną książkę. I tak piszę to wszystko na raz. Raz tam napiszę 800 słów, raz tam z 1000. Zależy od dnia, ale dzięki temu zawsze coś dopiszę. Dumny... Zależy z czego dumny. Postacie? Chyba ??? ze względu na ich planowany rozwój. Fabuła? Na razie KPE, ale myślę, że Protectorsi przebiją je o całe mount everest pod tym względem. Pomysł? Moja własna książka, bo czegoś takiego (przynajmniej w takiej formie) nie było, chociaż korzystam też w dużej mierze ze sprawdzonych rozwiązań. Całokształt? Rzekłbym że właśnie Protectorsi, ale to tylko tymczasowo, bo książka powinna być odrobineczkę lepsza. 2. Hmmmm... Ciężkie, bo tak naprawdę strasznie mało ich jeszcze przeczytałem. Ale mogę chyba stwierdzić, że najbardziej poruszyła mnie na razie Wiedźma, chociaż żaden nie zmienił jeszcze mojego światopoglądu. Nie to co parę seriali i innych książek, ale to pewnie dlatego, że je czytałem jak jeszcze kompletnie nic nie wiedziałem o świecie. 3. Projekt w produkcji poza fikami? Podpiąłbym chyba pod to zrobienie audiobooka KO ale nie idę z tym do przodu ze względu na niedostępność plików. Czekam więc, aż Spidi coś z tym zrobi. A literatura... Właśnie zaczyna Diune... Ale wszyscy mi mówią, że wziąłem ciulowe tłumaczenie, więc nie wiem, czy to aby dobry plan. 4. Plany... O Luno jak tego dużo... Czekaj wybiorę największe... 1. Wydać książkę(tak wiem ten sam obrazek) 2. Zmodernizować polską policję 3. Wyciągnąć Polskę z długów 4. Skolonizować Układ Słoneczny 5. Napić się więcej melisy 6. Przestać pić melisę 7. Odstawić melisę bo się uzależniłem 8. Wypić melisę... O czym ja to? A tak! 9. Uzdatnić wodę morską do picia 10. Sklonować się Oczywiście to plany. Jak będę miał środki, żeby zrealizować jakiś z nich, to dopiero zajmę się większą analizą, ale według mnie są spoko zamysłami. No i tłumacz. Jak skończę czytać te wszystkie fiki, którymi mnie męczą na KKPF'e to zajrze może.
  22. KLGDiamond

    Ave

    HEJ! Widzę "nowy" i bardzo interesujący człowiek się pokazał! Niestety odpowiedziałeś już na większość mojej ankiety powitalnej... ALE MAM NADAL PARĘ PYTAŃ! 1. Czy widziałeś mlp i jak ci się podobało? 2. Czy widziałeś EG i czy ci się podobało? 3. Jaki jest twój ulubiony dinozaur? 4. Słuchasz bardziej konkretnie twórców muzyki, czy stylu utworów i raczej szperasz za nowymi nutami niż czekasz na coś nowego od konkretnego kompozytora? Pytania filozoficzne tak? HMMMM... Ostatnio mnie interesuje pewien temat. 5. Więc co sądzisz o samookaleczaniu się? Dlaczego ludzie to robią? Co im to daje? Poza tym cieszę się, że nie muszę zapraszać kolejnej osoby na kącik, bo szczerze to zaczyna mnie to troszku nudzić... No ale obowiązki (nawet narzucone przez siebie) to obowiązki... W każdym razie z niecierpliwością czekam na twoje tłumaczenia, oraz zapraszam do czytania większej ilości fikaczów! PS: Intersująca ciągłość chorób... Nie zazdroszczę, chociaż sam miałem parę słabych przypadków. Obyś już nie nabawiał się takich chorób i kontuzji! PPS: Oczywiście zadawaj pytania również nam! (Znaczy witającym.) (Powinienem to pisać każdemu nowemu w sumie...)
  23. Patrz jakie tatuaże se walnąłem! Ale o co chodzi? A, że dom mi się pali? Nieważne! Patrz na te dziary!
  24. To nie jest dobry fik. Jest najwyżej ok. Ale kto ci broni być masochistą i czytać? A więc czym jest ,,???" ? To oczywiste! Przeczytaj, a się dowiesz! Okładka! Sam robiłem! Rozdział pierwszy Rozdział drugi Rozdział trzeci Rozdział czwarty Autor ~~ Diamond Korekta ~~ Zerrome
×
×
  • Utwórz nowe...