Skocz do zawartości

Maklak2

Brony
  • Zawartość

    489
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    4

Wszystko napisane przez Maklak2

  1. Dzięki Cessator, ale jednak nie poszedłem. Spotkanie w sobotę było dosyć udane. Przyszło dużo ludzi i poszlismy do KFC na placy MDM. Niecałe 10 osób grało w RPG takie bez kart postaci. Prowadziła jedna z dziewczyn i towarzystwo wyglądało na zadowolone. Apregius i Plothorse grali w karty kucykowe od Hasbro, a Szanias grał a kilkoma osobami w MtM. Nawet fuksem z nim wygrałem, bo miałem rękę z której na początek wystawiłem dużo słabych kreatur a na koniec nie miał mi czym zablokowac instanta. W mojego munchkina i Parasprite Panic jakoś nikt nie chciał grać. Zastanawiam się po co ja to w ogóle przynoszę. Zresztą po tym jak Arpegius i Plothorse zmyli się na jakąś imprezę nawet nie miałem z kim porozmawiać. Jakoś tak przed 18 przyszła Olga. Wczesniej ktoś mi pokazał, że załatwiła mu karty do gry (takie 2,3,4,..., król, as, ale z 6 kolorami). Ma dziewczyna niezłe dojścia. Poprzednio załatwiła nam salę kinową. Około 19 Olga i Asia musiały iść, to jakoś tak poszli wyszscy i po pożegnaniach w centrum została mała grupa która poszła na spacer. Ja wróciłem do domu, bo mnie od dwóch miesięcy boli noga i nie moge chodzić.
  2. Szyujecie się na spotkanie? 7 września ma być jakiś festiwal kawalerii, ale nie mogę znaleźć linka.
  3. Poszedłem sobie na ten konwent na PW. Okazało się, że część w Gmachu Głównym była dostępna za darmo. Byli tam sprzedawcy, oraz odbywały się wykłady. U sprzedawców widziałem "Lancre", grę w Świecie Dysku gdzie chodzi się czarownicami po planszy i rozwiążuje problemy takie jak ciąża, złamana ręka, król elfów, itp. W odróżnieniu od Ankh-morpork tam się raczej współpracuje. Gra kosztowała 150 PLN, więc nie kupiłem. Widziałem też "Casserone" czy jak to tam się nazywa, ale ma to już jeden z naszych, więc też nie kupiłem. Była też cyberpunkowa bizuteria, kości (tylko jakieś udziwnione) i nawet filcowy pokrowiec na telefon z Rainbow Dash. Niestety prawie nigdzie nie było cen, a mi do niskiej charyzmy doszedł jeszcze debuff za wczoraj, więc prawie nie rozmawiałem ze sprzedawcami. Na wykładach z ciekawych rzeczy jakiś Metalowiec prowadził pogadankę o wierzeniach i zwyczajach członków zorganizowanej przetępczości w róznych krajach i w różnych czasach. Trafiła mi się też końcówka wykładu o algorytmach oraz o inżynierii genetycznej i jej zastosowaniu np. do produkcji żywych czujników. Kiedy już trafiłem na te wykłady, to już tam zostałem. Niestety nie zwiedziłem tego co było na MiNI i IŚ, bo odstraszył mnie płatny wstęp za te kilka godzin. Gdybym jednak wcześniej doczytał się, że wykłady w Gmachu Głównym są bezpłatne, to poszedłbym tam wczesniej, np. wczoraj. Lindsa ani dziewczyny przebranej za Linę Inwerse nie widziałem. Zresztą nie widziałem żadnych Cospleyowców, a trafiłem na samych nerdów i w ogóle było jakoś mało ludzi. Może byli w tej płatnej części? Tylko na odchodnym, już w metrze, widziałem jakiegoś Metala z dziwną torbą i dwoma mieczami.
  4. Jeszcze nie przejrzałem dokładnie planu tego konwentu, ale może pójde w niedzielę. Około 15 spotkałem towarzystwo w KFC na placu MDM. Przyszło ze 20 osób i było głośno. Ekipa od RPG zagrała jedną partię Munchkin Cthulu, a większa część reszty siedziała na czacie Omgele i trolowała ludzi. Wyszedłem jakoś po 17 kiedy stwierdziłem, że nie mam nawet z kim porozmawiać :(
  5. To co ze spotkaniem w tą sobotę? Idziemy na jakieś targi fantastyki na PW?
  6. Ognisko się odbyło. Spotkaliśmy się przy wyjściu z Metra Kabaty, o 14:30 rozdzieliliśmy na tych co do Tesco i na tych co nie, podzieliliśmy się na jeszcze mniejsze grupy i poszliśmy na polanę. Byli tam już Donard i Olga, ale ogień rozpaliłem dopiero ja. Paliło się kiepskawo i dymiło, bo drewno było mokre. Donard miał siekierę, co sporo pomogło z tym drewnem. Było nas tak ze 20 osób i mieliśmy ławkę bez dachu, bo było dużo innych osób na polanie. Koło nas siedzeli jacyś buce, którzy mieli grilla, ale i tak nie pozwolili nam wziąść kijów na ognisko. Wystrugaliśmy swoje, ale były kiepskiej jakości i trochę kiełbas wylądowało w ogniu. Donard zabłysnął, bo przyciągnął okrągły pieniek do siedzenia, ale później niestety wrzucił go do ognia kiedy przyturlałem drugi. Co prawda pozwoliło to wygodnie opierać kiełbasy, więc niektórzy byli zadowoleni, ale generalnie to nie jest dobry pomysł. Arpegius przyniósł gitarę i było trochę muzyki. Ktoś namalował na ławce korektorem i moimi świecowymi kredkami głowę Rainbow Dash z dopiskiem "proud to be brony". Jak ktoś ma fotkę to niech wstawi. Niektórzy grali w berka, bo Chołon zapomniał Frissbie. Jedzenia było dość i ogólnie było fajnie. Rozeszliśmy się jakoś tak przed 20, jak jeszcze było jasno.
  7. Ja mogę przyjść, bo nie jadę teraz do domu, a ekipa od RPGów chyba robi co innego w sobotę.
  8. Teraz gramy znowu w "Only War", ale tym razem nową przygodę u Plothorsa. Jak na razie część drużyny jest w PDF i walczy z Orkami (tzn. siedzi w posterunku nasłuchowym i się obija wbrew rozkazom), a reszta leci statkiem na pomoc i walczy między sobą. Dostajemy jakoś mało expów. W każdym razie walczyliśmy z Orkiem i coś nie chciał zdechnąć (ma 8 DR), więc sobie policzyłem skuteczność naszej broni i wyszło na to, że M36 rzeczywiście jest prawie tak skuteczny jak latarka. Przy normalnych ustawieniach zadaje średnio 1.5 obrażeń a Ork na 12 HP. Przy wyższych ustawieniach to wzrasta do 2.1 na overcharge i 4.5 na overload, ale wciąż potrzeba wielu trafień na jednego Orka. Granat zadaje im średnio 3.56 obrażeń, więc też jakoś dobrze z tym nie jest. Najgorsze że bez ciążkich lub żadkich broni nie da się poprawić tych wyników i kilku Orków to prawie pewna śmierć. Zrobiłem też sobie obliczenia, kiedy opłaca się użyć jakiego typu ataku na dystans (Single, Burst, Fullauto) uwzględniając wyłącznie średnią liczbę trafień. Im więcej kul na atak, tym mniejsza szansa trafienia (+10% Single, -10% Full Auto), ale można mieć nadzieję na trafienie kilkoma strzałami. (Oczywiście to jest ryzykowanie nie trafienia w ogóle w zamian za potencjalni większe obrażenia, więc nie ma sensu jeśli przeciwnik jest ledwo żywy, mamy mało amunicji, itp.) Bez Fluid Action: * Poniżej 30% szansy na trafienie Single > Burst > Full Auto * Od 30% do 35% trafienia Burst > Single > Full Auto * Od 35% do 40% trafienia Burst > Full Auto > Single * Od 40% w górę Full Auto > Burst > Single Z Fluid Action (modyfikacja do broni przy której burst i full auto trafia o 1 pociskiem więcej) * Poniżej 10% szansy na trafienie Single > Burst > Full Auto * Od 10% do 25% trafienia Burst > Single > Full Auto * Od 25% do 45% trafienia Burst > Full Auto > Single * Od 45% w górę Full Auto > Burst > Single Poniżej 2 tabelki z obliczeniami, ale niestety to badziewne forum nie obsługuje tabel html ani nawet BBcode, więc wyglądają badziewnie. Tabela ze średnią liczbą trafień danym atakiem. Szansa trafienia jest z modyfikatorami, ale przed wyborem typu ataku. Ponadto podano wartości z oraz bez modyfikacji 'Fluid Action', która powoduje że jeśli seria trafi to zawsze 1 nabojem więcej. To hit Single Burst (3) Burst (3, F) Full (5) Full (5, F) 1 0.11 0.01 0.02 0.01 0.02 2 0.12 0.02 0.04 0.01 0.02 3 0.13 0.03 0.06 0.01 0.02 4 0.14 0.04 0.08 0.01 0.02 5 0.15 0.05 0.1 0.01 0.02 6 0.16 0.06 0.12 0.01 0.02 7 0.17 0.07 0.14 0.01 0.02 8 0.18 0.08 0.16 0.01 0.02 9 0.19 0.09 0.18 0.01 0.02 10 0.2 0.1 0.2 0.01 0.02 11 0.21 0.11 0.22 0.01 0.02 12 0.22 0.12 0.24 0.02 0.04 13 0.23 0.13 0.26 0.03 0.06 14 0.24 0.14 0.28 0.04 0.08 15 0.25 0.15 0.3 0.05 0.1 16 0.26 0.16 0.32 0.06 0.12 17 0.27 0.17 0.34 0.07 0.14 18 0.28 0.18 0.36 0.08 0.16 19 0.29 0.19 0.38 0.09 0.18 20 0.3 0.2 0.4 0.1 0.2 21 0.31 0.22 0.43 0.12 0.23 22 0.32 0.24 0.46 0.14 0.26 23 0.33 0.26 0.49 0.16 0.29 24 0.34 0.28 0.52 0.18 0.32 25 0.35 0.3 0.55 0.2 0.35 26 0.36 0.32 0.58 0.22 0.38 27 0.37 0.34 0.61 0.24 0.41 28 0.38 0.36 0.64 0.26 0.44 29 0.39 0.38 0.67 0.28 0.47 30 0.4 0.4 0.7 0.3 0.5 31 0.41 0.42 0.73 0.33 0.54 32 0.42 0.44 0.76 0.36 0.58 33 0.43 0.46 0.79 0.39 0.62 34 0.44 0.48 0.82 0.42 0.66 35 0.45 0.5 0.85 0.45 0.7 36 0.46 0.52 0.88 0.48 0.74 37 0.47 0.54 0.91 0.51 0.78 38 0.48 0.56 0.94 0.54 0.82 39 0.49 0.58 0.97 0.57 0.86 40 0.5 0.6 1 0.6 0.9 41 0.51 0.63 1.03 0.64 0.95 42 0.52 0.66 1.06 0.68 1 43 0.53 0.69 1.09 0.72 1.05 44 0.54 0.72 1.12 0.76 1.1 45 0.55 0.75 1.15 0.8 1.15 46 0.56 0.78 1.18 0.84 1.2 47 0.57 0.81 1.21 0.88 1.25 48 0.58 0.84 1.24 0.92 1.3 49 0.59 0.87 1.27 0.96 1.35 50 0.6 0.9 1.3 1 1.4 51 0.61 0.93 1.33 1.05 1.45 52 0.62 0.96 1.36 1.1 1.5 53 0.63 0.99 1.39 1.15 1.55 54 0.64 1.02 1.42 1.2 1.6 55 0.65 1.05 1.45 1.25 1.65 56 0.66 1.08 1.48 1.3 1.7 57 0.67 1.11 1.51 1.35 1.75 58 0.68 1.14 1.54 1.4 1.8 59 0.69 1.17 1.57 1.45 1.85 60 0.7 1.2 1.6 1.5 1.9 61 0.71 1.23 1.63 1.55 1.95 62 0.72 1.26 1.66 1.6 2 63 0.73 1.29 1.69 1.65 2.05 64 0.74 1.32 1.72 1.7 2.1 65 0.75 1.35 1.75 1.75 2.15 66 0.76 1.38 1.78 1.8 2.2 67 0.77 1.41 1.81 1.85 2.25 68 0.78 1.44 1.84 1.9 2.3 69 0.79 1.47 1.87 1.95 2.35 70 0.8 1.5 1.9 2 2.4 71 0.81 1.53 1.93 2.05 2.45 72 0.82 1.56 1.96 2.1 2.5 73 0.83 1.59 1.99 2.15 2.55 74 0.84 1.62 2.02 2.2 2.6 75 0.85 1.65 2.05 2.25 2.65 76 0.86 1.68 2.08 2.3 2.7 77 0.87 1.71 2.11 2.35 2.75 78 0.88 1.74 2.14 2.4 2.8 79 0.89 1.77 2.17 2.45 2.85 80 0.9 1.8 2.2 2.5 2.9 81 0.91 1.83 2.23 2.55 2.95 82 0.92 1.86 2.26 2.6 3 83 0.93 1.89 2.29 2.65 3.05 84 0.94 1.92 2.32 2.7 3.1 85 0.95 1.95 2.35 2.75 3.15 86 0.96 1.98 2.38 2.8 3.2 87 0.97 2.01 2.41 2.85 3.25 88 0.98 2.04 2.44 2.9 3.3 89 0.99 2.07 2.47 2.95 3.35 90 1 2.1 2.5 3 3.4 91 1 2.13 2.53 3.05 3.45 92 1 2.16 2.56 3.1 3.5 93 1 2.19 2.59 3.15 3.55 94 1 2.22 2.62 3.2 3.6 95 1 2.25 2.65 3.25 3.65 96 1 2.28 2.68 3.3 3.7 97 1 2.31 2.71 3.35 3.75 98 1 2.34 2.74 3.4 3.8 99 1 2.37 2.77 3.45 3.85 100 1 2.37 2.77 3.5 3.9 101 1 2.37 2.77 3.55 3.95 102 1 2.37 2.77 3.6 4 103 1 2.37 2.77 3.65 4.05 104 1 2.37 2.77 3.7 4.1 105 1 2.37 2.77 3.75 4.15 106 1 2.37 2.77 3.8 4.2 107 1 2.37 2.77 3.85 4.25 108 1 2.37 2.77 3.9 4.3 109 1 2.37 2.77 3.95 4.35 110 1 2.37 2.77 3.95 4.35 Tabela ze średnimi obrażeniami z broni w danym trybie, przeciwko danemu DR DR M36 M36 (+1D) M36 (+2D, +2P) Frag Krak 0 8.5 9.5 10.5 11 15 1 7.5 8.5 10.5 10 15 2 6.5 7.5 10.5 9 15 3 5.5 6.5 9.5 8.01 15 4 4.5 5.5 8.5 7.04 15 5 3.6 4.5 7.5 6.1 15 6 2.8 3.6 6.5 5.2 15 7 2.1 2.8 5.5 4.35 14 8 1.5 2.1 4.5 3.56 13 9 1 1.5 3.6 2.84 12 10 0.6 1 2.8 2.2 11 11 0.3 0.6 2.1 1.67 10 12 0.1 0.3 1.5 1.24 9 13 0.1 0.1 1 0.9 8.01 14 0.1 0.1 0.6 0.64 7.04 15 0.1 0.1 0.3 0.45 6.1 16 0.1 0.1 0.1 0.32 5.2 17 0.1 0.1 0.1 0.24 4.35 18 0.1 0.1 0.1 0.2 3.56 19 0.1 0.1 0.1 0.19 2.84 20 0.1 0.1 0.1 0.19 2.2 21 0.1 0.1 0.1 0.19 1.67 22 0.1 0.1 0.1 0.19 1.24 23 0.1 0.1 0.1 0.19 0.9 24 0.1 0.1 0.1 0.19 0.64 25 0.1 0.1 0.1 0.19 0.45 26 0.1 0.1 0.1 0.19 0.32 27 0.1 0.1 0.1 0.19 0.24 28 0.1 0.1 0.1 0.19 0.2 29 0.1 0.1 0.1 0.19 0.19 30 0.1 0.1 0.1 0.19 0.19 31 0.1 0.1 0.1 0.19 0.19 32 0.1 0.1 0.1 0.19 0.19 33 0.1 0.1 0.1 0.19 0.19 34 0.1 0.1 0.1 0.19 0.19 35 0.1 0.1 0.1 0.19 0.19 36 0.1 0.1 0.1 0.19 0.19 37 0.1 0.1 0.1 0.19 0.19 38 0.1 0.1 0.1 0.19 0.19 39 0.1 0.1 0.1 0.19 0.19 40 0.1 0.1 0.1 0.19 0.19
  9. > Poza tym że jesteś szczery do bólu, to nie których rzeczy nie warto wspominać. Lol, masz rację. Wygląda na to, że wdepnąłem na minę. Czsami jest to nawet zabawne, ale tym razem jakoś nie. No i uczę się być nieszczery / taktowny, ale wolno mi to idzie. > M.in. to zniechęciło mnie do tego meeta - nigdzie nie znalazłam informacji, > jak długa jest trasa czy też po jakich drogach wiedzie, > a to dość ważny aspekt przy wycieczkach rowerowych. Coś tam Polonius wspominał, że jeśli będzie więcej słabo jeżdżących osób, to pojedziemy inną, krótsza trasą. > Mieliśmy przejechać kawałek i się wrócić, no ale maklak jakoś dojechał i nie protestował. Pierwsze 20-30 km jechało mi się dość przyjemnie, to nie protestowałem. Tak na serio, wracać chciałem tuż przed Górą Kalwarią i byłoby prawie tak jak w tym dowcipie, gdzie po pokonaniu większości trasy ktoś stweirdza że za daleko i że nie dojedzie i wraca. Hm. Chyba powinienem był wziąść ze sobą mapnik. Dla mnie 40 km w obie strony to dość długa, ale jeszcze nie forsowna trasa. 80 km normalnie bym się nie podjął, a już na pewno nie na tym rowerze, ale otworzyliście mi oczy na to, że na upartego mógłbym dojechać na rowerze do domu w czasie jakieś dwa razy dłuższym niż autobus. Tak w ogóle to ja lubię jeździć jeszcze wolniej (to było moje szybkie tempo, ale takie żeby móc jechać daleko) i zatrzymywać się co kilka kilometrów przy różnych atrakcjach turystycznych, na przykład przy martwej wiewiórce, którą minęliśmy. No ale w moim tempie to po prostu nie da się tyle przejchać w jeden dzień. Przeważnie trzymam się w zasięgu do kilkunastu kilometrów od domu, wtedy mogę łatwo wrócić kiedy mam dość. Kilka razy miałem różne wypadki i awarie i uratowało mnie że dałem radę doczłapać sie do domu. Jako wycieczka rowerowa "relaksacyjna" ścieżki rowerowe w pierwszej strefie biletowej działałyby dosyć dobrze. Wtedy łatwo się odłączyć jak ktoś chce albo potrzebuje. Tak w ogóle to ja lubię narzekać, ale szanuję Poloniusa że zorganizował to spotkanie i że doszło do skutku i tak dalej.
  10. > A to nie ty sam odpowiedziałeś na żartobliwy tekst o byciu kryptofutrzakiem, że „Linds też był no i co z tego”? Nie ja. Dobra, zostawmy ten temat, bo się jakiś dziwny offtop zrobił. > A co do zdjęć nie pytałem się kto wyraził zgodę, więc nie będę publikował (tak jestem leniem a to wymówka). W trakcie spotkania mówiłeś co innego, ale trudno. Nie to nie.
  11. Oj tam Linds, nic ciekawego. W jednym zdaniu ktoś wspomniał że jesteś futrzakiem i że jedziemy dalej. A teledysk masz tutaj, o ile go moderatorzy nie wykasują za gore:
  12. OK, to czas na dłuższą relację ze spotkania rowerowego. Na patelnię dotarłem o 13:50 i byłem pierwszy. Polonius pojawił się niedługo później i niestety nie umiał regulować przerzutek. Pokazał mi trasę do góry Kalwarii i z powrotem i powiedział że to tak na 4 godziny. Odpowiedziałem, że nie dam rady i żeby wybrał coś innego, albo odłączę się od nich wcześniej. Chciał czekać do 14:10, ale poradziłem mu że lepiej dłużej, bo zawsze ktoś może się spóźnić. Niedługo potem pojawił się trzeci z nas, którego ksywki niestety nie pamiętam. Doświadczony kolarz, wioślarz i w ogóle sportowiec z szybkim rowerem. Ostatni dołączył Arpegius. W międzyczasie Greepeace coś od nas chciał, chyba pieniędzy. Nie zdążyłem nawet dowiedzieć się o co im chodzi, bo ta babka jakoś szybko sobie ode mnie poszła. Jak to zresztą zazwyczaj kobiety. Napatoczyła się też jakaś inna kobieta i zwróciła moją uwagę, że jakiś facet śpi pod ścianą i że może trzeba zadzwonić po pogotowie i mu pomóc. Spał mocno i sądząc po zapachu był weteranem miejskiego survivalu, ale wbrew własnemu przeczuciu za jej namową poszedłem po policję. Przyszli po 10 minutach, obudzili go i zaczęli dręczyć. Jak zwykle okazało się że rację miałem ja, a kiedy się coś zrobi tak jak chce kobieta to będzie źle. No i że kolaboracja prowadzi tylko do ludzkiej krzywdy. Z patelni wyprowadziliśmy rowery na południe i pojechaliśmy ścieżkami rowerowymi na południowy-zachód aż dotarliśmy nad Wisłę w pobliże Mostu Siekierkowskiego. Byłem zaskoczony że tak szybko nam poszło. Pojechaliśmy pod studzienkę wody oligoceńskiej przy kościele, napełniliśmy butelki i pojechaliśmy dalej. Przy czym reszta musiała na mnie czekać, bo dopiero od tygodnia jeżdżę rowerem i ostatnio przytyłem. Zresztą mój rower jest stworzony do wygodnej jazdy, a nie do jazdy na złamanie karku. Na jakiś kilometr pożyczyłem dla porównania rower Arpegiusa i tam mechanika nie ma oporów i chodzi jak w zegarku, ale było mi niewygodnie. Myślałem że zmienili trasę. Myślałem też, czy by nie odłączyć się gdzieś po drodze. No ale zwyciężyła myśl, że ja i tak nie wiem gdzie jestem a oni tak. Na początku, żeby mnie przyspieszyć, wyjeżdżali sobie do przodu na jakieś 50-100m, ale tak mi się źle jechało. Później próbowaliśmy jazdy w parach, ale jakoś tak naturalnie wychodziło, że zostawałem z tyłu i poza zasięgiem głosu. Na końcu dali mnie na przód i dostosowywali się do mojego tępa i to działało najlepiej. W każdym razie miło z ich strony, że na mnie czekali (tak jak kucyki czekałyby na najwolniejszą), ale w sumie może lepiej by było, gdybym jakoś w 1/4 drogi dostał instrukcję, żeby się odłączyć i wracać do domu. Wtedy przynajmniej zdążyłbym na spotkanie grupy od RPG która miała grać w planszówki. Spory odcinek trasy, zwłaszcza w okolicach Willanowa, przejechaliśmy po wale przeciwpowodziowym. Nie wszędzie był asfalt, ale było malowniczo. Było widać rzekę, plaże, pola uprawne, domki z ogrodami, roboczego konia kasztanka i tym podobne. Na polach uprawnych dominowało zboże, kapusta, kukurydza i słoneczniki. W pewnym momencie dojechaliśmy do przeprawy promowej, ale była nieczynna. Za to trzeci znalazł okulary przeciwsłoneczne, które mu pasowały do kasku (ale zgubił przypinkę z Luną). To chyba mniej więcej wtedy dałem mu do wiezienia swój plecak, żeby samemu jechać trochę szybciej. Arpegius wytłumaczył mi, że oni normalnie jadą sobie 20 km/h a w porywach ponad 30 km/h a ja jadę 15 km/h a 20 km/h to szczyt moich możliwości. Byłem lekko przestraszony tym, ze często jechaliśmy pół metra od siebie i zdziwiony że doszło do tylko jednego (i niegroźnego) zderzenia. Za Willanowem jechaliśmy asfaltówką obok willi i poszło szybciej. Chciałem się zatrzymać, żeby kupić owoce, ale mi nie dali. Na tej trasie zdążyłem się zmęczyć, ale kiedy wreszcie ich dogoniłem i powiedziałem "Ja już nie dam rady dalej, powiedzcie mi jak wrócić", okazało się że właśnie dojechaliśmy do Góry Kalwarii. W mieście przypięliśmy rowery do latarni i poszliśmy na obiad. Trafiła nam się elegancka pizzeria "Biesiadowo". Normalnie nie chodzę do knajp z ładnym wystrojem wnętrz i obsługą kelnerską, ale okazało się że tam będąc z grupą ludzi, można sobie podjeść za 10 PLN a najeść się do syta za 15-20, czyli jak na pizzerię jest dosyć tanio. Po dłuższej dyskusji zamówiliśmy pizzę z mięsem i grzybami i okazała się ogromna, tylko miała cienkie ciasto. Każdy dostał po 2 kawałki i jakoś wystarczyło. Tylko sosów było mało. W międzyczasie podszedł do nas jakiś człowiek i chciał coś czym można załatać dętkę w rowerze. Niestety nic takiego nie miałem, więc dałem mu taśmę izolacyjną. Trzeci poszedł do sklepu i był wściekły, że jakaś bezczelna baba się przed niego wepchała. Kiedy już wychodziliśmy, leciał teledysk "Radioactive Teddy Bear". Nie dali mi go obejrzeć do końca, mówiąc coś o futrzakach i Lindsie, ale ta piosenka utkwiła mi w głowie i pomogła mi później pedałować. Z Góry Kalwarii wyjechaliśmy w niezłych nastrojach i w miarę wypoczęci, więc ku swojemu zdziwieniu (bo nigdy tyle nie jechałem) nawet trzymałem tępo. Niestety obluzowała mi się śrubka podtrzymująca tylny błotnik i dokręcanie niewiele dało, bo w końcu ją zgubiłem, a oni nic mi nie powiedzieli, chociaż jechali z tyłu i widzieli że błotnik mi się majta. Naprawiłem to dopiero dzisiaj za pomocą opaski zaciskowej, starej dętki i kawałków dwóch puszek, bo nie miałem odpowiedniej śrubki. Ciekawe czy to zda egzamin. Wracaliśmy po wschodniej stronie Wisły, jadąc asfaltówką na której ciągle wyprzedzały nas tiry. To Polonius zdecydowanie źle wymyślił i lepiej by już było wracać tą samą drogą. Samochody są niebezpieczne, a widoki były mniej ciekawe. Do tego po jakiś 15 kilometrach dopadł nas deszcz. Przemokliśmy wszyscy do suchej nitki (włącznie z całą zawartością mojego plecaka) i nawet nie mieliśmy gdzie się schować. Pomogło mi to że miałem długie spodnie i koszulę, a inni mieli tylko krótkie spodnie i podkoszulki. Po drodze jacyś młodzi mężczyźni na przystanku nam pogratulowali i pokazali literę L. Gdyby ktoś z nas miał poważną awarię roweru to też byłby problem przy takim oddaleniu od pierwszej strefy biletowej. Deszcz w końcu się skończył i jakoś dowlekliśmy się do mostu Siekierkowskiego. Przy moście byliśmy koło 18, czyli spędziliśmy na jeździe około 7h zamiast planowanych 4h. Kto wie, gdyby nie ja, może zdążyliby przed deszczem, albo chociaż w czasie deszczu mieli się już gdzie schować. Dość tej wycieczki mieli wszyscy, nie tylko ja. To znaczy byli mokrzy i obolali, ale w dobrych nastrojach. Zrobiłem ten błąd, że zamiast zmusić się do przejechania tych 10 km na Ursynów rowerem, wybrałem jazdę autobusem do Centrum i jazdę metrem od Politechniki (bo bałem się sprowadzić rower po ruchomych schodach). Siedziałem ponad godzinę w komunikacji miejskiej i zmarzłem bardziej niż w czasie jazdy. Po powrocie musiałem wszystko suszyć, miałem wielką ochotę na owoce (ale miałem tylko szarlotkę) i powiedziałem Plothorsowi że nie dam rady z nimi zagrać. Padłem spać o 21. Dzisiaj jestem o dziwo mniej obolały niż się spodziewałem, a 80 km to mój nowy rekord życiowy. EDIT: Właśnie zaczęło boleć. Jakimś cudem w obie strony mieliśmy pod wiatr. Robi mi to dużą różnicę, tak samo jak nawet niewielkie nachylenie terenu. Arpegius miał tu wrzucić jakieś zdjęcia. Mimo wszystkich wymienionych niedogodności, fajnie się z nimi jechało. Uwagi na przyszłość: * Proponuję podzielić spotkania rowerowe na (z braku lepszych nazw) "wyczynowe" (czyli jak to wczorajsze, jedziecie szybko, czasami się ścigacie, mało zatrzymujecie się po drodze i trasa to ponad 50 km) oraz "rekreacyjne", czyli 10-15 km/h z zatrzymywaniem się po drodze jeśli będzie coś ciekawego (np. koń, ruiny, palenie ogniska albo sprzedawca owoców). No i wcześniejsze wyraźne ogłoszenie o jaki typ chodzi, wraz z mapą i długością trasy. * Kurtkę i butelkę wody należy zabrać. * Najwolniejszych należy dawać z przodu, albo jechać z nimi w parach i jedną kolumną. Mi jechało się wtedy zdecydowanie przyjemniej i chyba tak samo szybko. Zresztą szybkim też chyba łatwiej jechać za kimś / obok kogoś, niż na zmianę przyspieszać, zwalniać i czekać kiedy reszta ekipy do nich dołączy.
  13. Rowerowy z jednej storny był udany, ale z drugiej przejechałem 80 km, dopadł nas deszcz, chyba będę chory i będę musiał naprawić rower. No i jestem obolały. Poza tym nie nadążałem za resztą. Jestem już za stary na takie wycieczki, a Polonius wybrał zbyt ambitną trasę (Centrum -> Góra Kalwaria -> Most Siekierkowski). Ech powinienem był mądrze odłączyć się wcześniej, ale pierwsze 20-30 km fajnie się jechało (tylko za szybko).
  14. Ale dlaczego na Patelni? Chcecie jeździć rowerami po centrum Warszawy? BTW, jak ktoś ma wyskillowaną mechanikę to chętnie wezmę śrubokręt.
  15. Maklak2

    Filly the Movie

    Według Funtasia daily http://www.funtasiadaily.com/ serial ma się pojawić na początku 2015, a w lato 2014 mają być zabawki w McDonaldzie.
  16. Ci co kręcili reportaż jeszcze nic nie opublikowali, czy po prostu nie dali nam linka? Tak przy okazji: Można by zrobić jakieś ognisko na Kabatach. EDIT: Wątek o filmie ze spotkania jest chyba tu: link Ugh, jak ja nie lubię edytorów WYSIWYG na forach które wszystko utrudniają.
  17. Była z nami jedna kobieta z córką koło 10 lat i starszym synem. Jeśli natomiast chodzi o ludzi pod stadionem, to nie zauważyłem.
  18. Galerię moich zdjęć macie tutaj: https://plus.google.com/photos/103795747184556007578/albums/6019922710838012945 Przyszedłem trochę przed czasem i ze zdziwieniem obserwowałem jak grupa rozrasta się mniej więcej do dwukrotnej spodziewanej liczby uczestników. Byli prawie wszyscy stali bywalcy oraz masa ludzi których wcześniej nie widziałem. Było też sporo dziewczyn. Jak zawsze, było trochę spóźnialskich oraz ludzi którzy musieli iść wcześniej. O 14:30 poszliśmy do parku posiedzieć na trawie w cieniu. Spotkanie zaczęło się od tego, że usiedliśmy w kółeczku i każdy kolejno wstawał i mówił kilka słów o sobie. Niektórym przerywał tłum, ale Linds jakoś utrzymywał względny porządek. Później już ludzie podzielili się na małe grupki i rozmawiali. Część grała w rożne gry, w tym szachy, potrójne czachy Plothorsa, Magic The Gathering Szaniasa i freesbie Chołona. Na to ostatnie było sporo chętnych, tylko że rozstawiliśmy się w za dużym kole i nie dolatywały, a nawet jeśli, to trudno było dobrze wycelować. Poza tym wiał wiatr i część osób prawie się przepychała kto dostanie freesbie, ale fajnie się rzucało. Był też kącik rysowniczy, ale jakoś szybko się rozpłynął i poza kilkoma szkicami nie widziałem efektów ich pracy. Dołączyła do nas ekipa filmowa która chciała zrobić reportaż. Mają kilka ujęć grupowych i trochę wywiadów. Czekamy na linki jak już to obrobią. Po jakiś dwóch czy trzech godzinach, około połowy składu poszło coś zjeść i nie wiem co się z nimi dalej działo. Garstka z nich wróciła na sam koniec, ale się z nimi minąłem. Reszta z nas została tam gdzie byliśmy i ostatni z nas odeszli stamtąd tak jakoś koło 20. Ze swej strony trochę za mało dosłownie potraktowałem słowa Lindsa "Idziemy posiedzieć w parku" i myślałem, że będziemy więcej chodzić, przez co nie zabrałem części rzeczy które powinienem. Lista na przyszłość: * Ubranie: Nawet jeśli w dzień jest ciepło, to warto mieć kurtkę lub co najmniej koszulę na wieczór. * Picie: 0.5 - 2l wody, soku, czy co kto lubi. * Jedzenie: Chyba najlepiej tak ze dwie kanapki. * Coś do posiedzenia: Koce mogą być (zwłaszcza takie których nie będzie szkoda jak się trochę umażą błotem i trawą), ale lepsze są karimaty i przenośne krzesełka. * Coś do zabawy: Bloki rysunkowe, kredki, gry (ale bez planszówek z małymi żetonami), w tym My Little Munchkin (na którego byli chętni), freesbie, babington, może jakaś piłka plażowa. To spotkanie trochę przypominało mi ognisko na Kabatach i nawet mi się podobało, ale raczej wolę spotkania w mniejszym gronie. Tak przy okazji, to dawno już nie było ogniska.
  19. @ Little Light: No trudno, jakoś tak często wychodzi, że ktoś nowy chce dołączyć i nas nie znajduje. Zwykle wystarczy podejść i ktoś z nas ma przypinki, koszulkę z Luną czy coś w tym stylu. Przynajmniej mogłaś sobie pójść na piknik naukowy, bo my nie byliśmy. Jeśli nadal chcesz nas odwiedzić, to zawsze możesz poczytać sobie o kolejnych spotkaniach w tym wątku: http://mlppolska.pl/watek/2210-spontanicznezorganizowaneniepotrzebne-skreślić-mini-meety-w-warszawie/page-95 Zwykle są przy wyjściu z metra Centrum w soboty o 14. > uwazam, ze telefony powinny byc znane, przynajmniej telefony organizatorów. Tak, tylko jakoś nie chcą ich podawać na forum. Chyba powinniśmy wskrzesić wątek sztandaru. Nie widzę większego problemu żeby się złożyć na coś porządniejszego niż moja plandeka B4 z flagą kuców ziemnych na kiju od suszarki Plothorsa, wieszaku od ubrań i sznurowadłach, ale powstałby problem, kto ma być chorążym, bo na pewno nie ja. Noszenie ze sobą czegoś takiego to sporo zachodu. Później pewnie skrobnę jakąś relację i powrzucam zdjęcia.
  20. W razie gdyby ktoś nie zauważył, spotkanie jest przesunięte pod Stadion Narodowy (dojazd tramwajem z Centrum na wschód). http://mlppolska.pl/watek/9802-ii-warszawski-ponymeet-dla-nowych-31052014/
  21. A tak, już były takie sytuacje. Najlepiej wtedy mieć numer telefonu do kogoś z obecnych. Popularnym wyborem jest Donard, choć czasami się o to wkurza.
  22. > Meet rozpoczyna sie o 14 a o której się kończy? Różnie. Przeważnie rozchodzimy się małymi grupkami do domów, albo na spotkania w mniejszym gronie, chociaż często zostaje tak 5-10 osób, które rozstają się jednocześnie. Spotkania kończą się zazwyczaj między 18 a 22.
×
×
  • Utwórz nowe...