-
Zawartość
1109 -
Rejestracja
-
Ostatnio
-
Wygrane dni
2
Wszystko napisane przez Krulig
-
- Ano... nie chciałam nic mówić, ale znam kilka sztuczek magicznych. Proszę mnie nie zmuszać do użycia ich. - powiedziała Shana z udawanym uśmieszkiem.
-
- Żeby to kobiety miały pouczać dorosłych facetów... - Shana pokiwała głową i ponownie usiadła na krześle. - Powinniście się wstydzić...
-
- Dobra miarka się przebrała... - Shana wepchnęła się pomiędzy Break'a, a Gilberta i odepchnęła ich. - Doprawdy. Same z wami problemy...
-
Shana spojrzała na obydwojga z mężczyzn, po czym pstryknęła palcami w ich czoła. - Zachowujecie się gorzej niż dzieci. - powiedziała obojętnie.
-
- P-panowie, spokojnie. - powiedziała Shana próbując ich uspokoić. - Od kiedy tu jesteście ciągle się sprzeczacie...
-
Shana teraz patrzyła na lalkę Break'a. Po chwili się zerwała. - T-ta lalka naprawdę mówi? To cudowne! - krzyknęła.
-
Shana chwyciła się za głowę i znów lekko uśmiechnęła. - Przynajmniej ty masz dobrze... eh... - westchęła sama nie wiedząc czemu.
-
Shana teraz zaczęła rozmyślać nad tym kim są Gilbert i Break, że tak dobrze się znają. Wtedy otworzyły się drzwi do pokoju, przed którym wszyscy czekali. W przejściu staną wysoki chłopak wyglądający na 26 lat. Miał krótkie, jasnobrązowe włosy i oczy tego samego koloru. Znakiem szczególnym były śmieszne kolczyki i okulary. Mam poważny wyraz twarzy. - Rozumiem, że wszyscy tutaj zgromadzeni przyszli na rekrutację. - odrzekł - Będziemy was prosić pojedynczo i alfabetycznie. - W tym momencie osoby były wzywane tak: Agnes, Ara, Shana i Gilbert (( Bo chodziło o nazwiska)). Minęły około dwie godziny. teraz znów wszyscy siedzieli przed pokojem. - Ciekawe jak poszło... - powiedziała Shana z udawanym uśmieszkiem.
-
- Um... A o czym wy mówicie? - spytała Shana uśmiechając się głupawo.
-
- Ja tam od zawsze taka jestem i się cieszę. Trochę dłużej mogę pobyć dzieckiem. - odparła uśmiechając się pogodnie.
-
Shana zrobiła zdziwioną minę. - To... wy się znacie? - spytała niepewnie.
-
Bardzo sensowna petycja. Mało znany ktoś zwany MaLinką aprobuje. Poproszę ciasto. I jeszcze jedno dla mojego męża, który kocha się obżerać. Najlepiej by było, gdyby było z czekoladą lub bitą śmietaną. I wiórkami kokosowymi. A dla mensza truskawkowe.
-
- Jest taki przesąd, że każdy kto ma czerwone oczy ma kontakt z Otchłanią. Poza tym czerwień zwiastuje nieszczęście. Dlatego lepiej uważaj ze swoją "żoną" skoro ma czerwone oczy. - Shana uśmiechnęła się złośliwie.
-
((Zróbmy tak. Agnes podkochuje się w Oz'ie, ale nie jest jego mężem ))
-
Shana słysząc to imię zarumieniła się. - Być może. Nie wiem. Byłam jego służącą, ale nie widziałam go już od 10 lat. - powiedziała.
-
- W-witaj. - Shana uśmiechnęła się łagodnie. - W sumie tylko pogawędkę o czerwonych oczach. - oznajmiła. - jestem Charlotte Nighingale. Miło mi.
-
((Przeczytaj mój post po waszych kp, a się dowiesz)) - Szczerze mówiąc pochodzę z mało znaczącego rodu. Najczęściej jesteśmy porównywani do Vessaliusów i trochę Baskerville'ów, ale nie wiem czemu... tylko ja służę Vessaliusom... - oznajmiła
-
- N-nie chciałam pana urazić! - krzyknęła Shana lekko zawstydzona. - Po prostu wychowałam się w rodzinie, która wierzy w przesądy... - mruknęła cicho
-
- Po prosty jestem sceptycznie nastawiona do czerwieni. Podobno ten kolor zwiastuje nieszczęście. - Odpowiedziała dziewczyna.
-
- Wiem... - powiedziała chwytając rękę Break'a. - Nic nie poradę, że jestem pechowa. Mimo, to zawsze umiem wybrnąć z tego cało. - Odrzekła uśmiechając się pogodnie.
-
Shana automatycznie podskoczyła przez co krzesło się wyraźnie przechyliło. - N-nie! Nic się nie stało! - krzyknęła machając rękoma po czym spadła z krzesła. - Ałć...
-
Shana pokiwała przecząco głową. - Niestety. W Otchłani spędziłam ledwo chwilę, bo byłam tam tylko 10 lat. Chciałabym jakiegoś Łańcucha podobnego do kota lub królika. Kocham te zwierzęta. - odparła, po czym spojrzała na Xerxesa. Jego czerwone oczy przyprawiały ją o dreszcze, przez co znów zaczęła się trząść. Teraz było to widać i to bardzo.
-
- T-tak. Przynajmniej ja. - przytaknęła Shana. - Ledwo co wróciłam z Otchłani i postanowiłam dołączyć tutaj, by zawrzeć kontrakt z jakimś Łańcuchem. - dodała po chwili.
-
Dziewczyna zaśmiała się. - Ja nazywam się Charlotte Nightingale, ale proszę, zwracaj się do mnie "Shana". Nie lubię mojego imienia. - odpowiedziała, po czym spojrzała na nowo przybyłą. - Ano... w-witaj.
-
Dziewczyna skierowała swój wzrok na czarnowłosego mężczyznę. Jej błękitne oczy błyszczały, jak woda, kiedy odbijają się od niej promienie słoneczne. W momencie przemówiła swoim cichym, lekko dziecinnym głosem. - W-witaj... też jesteś tutaj nowy? - spytała.