To w sumie nie jest takie śmieszne, ale oj tam...
Czwartek, 1 lekcja polskiego tego dnia.(w czwartki mam 2x polski). Omawiamy Balladynę i mamy "rozprawę sądową" w jej sprawie.
Dziewczyna 1(obrona) : Powołuję na świadka Mikołaja.
Chłopak wstaje i podchodzi do krzesła na środku sali.
(...) Ten gada o tym, że dowiedział się, iż Balladyna jest w ciąży.
Dziewczyna 2: Skąd wie pan, że Balladyna jest w ciąży?
Mikołaj: Po prostu wiem.
Dziewczyna 2: Ale skąd to wiesz?
Mikołaj: No... bo jestem przyjacielem Kirkora, ale... on nie dopuścił się jeszcze... wiecie.
Dziewczyna 2: A kto jest ojcem?
Mikołaj: Ja wam powiem... to... jest... to jest. pokazuje na chłopaka robiącego za sędzie. To pan, wysoki sądzie. Widziałem to!
Cała klasa w śmiech
Czwartek, 2 lekcja polskiego. Ciąg dalszy rozprawy
Dziewczyna 3(prokuratura): Powołuję na świadka Filiona.
Wstaje dziewczyna przy kości , którą nazywamy Pęgosią.
(...) Ta gada dziwnym głosem, przez co mam z niej bekę.
Pęgosia: Ja mam dowód, że to była Balladyna. Daje niewidzialne zdjęcie.
Dziewczyna 4(obrona): zwykły Photoshop...
Pęgosia: Sama jesteś Photoshop!!!
Od teraz cała klasa ma z tego bekę.