Skocz do zawartości

Wizio

Brony
  • Zawartość

    4953
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Posty napisane przez Wizio

  1. - To nie są zawody, tylko rzeczywistość... okrutna rzeczywistość. Tutaj nie ma gwardzistów, którzy wyciągną ciebie z każdej opresji... to jest dzicz. Dzicz, w której polegać można tylko na sobie. Nie ma co płakać nad rozlanym mlekiem, nie ma o się zatrzymywać na przeszłości, tylko trzeba się zająć teraźniejszością. Tobie też to radzę... zajmij się swoimi sprawami, gdyż niektóre rzeczy mogą cię przerastać - powiedział, dalej będąc odwrócony plecami do Cloudsa.

  2. - Nie muszę ci się spowiadać, lecz wiedz, iż prędzej zabiłbym ciebie, niż jego. A co do Corrie to... już właściwie o niej zapomniałem. Jednakże byłbym wdzięczny, gdybyś o niej już nie wspomniał - powiedział Darkness, nawet nie odwracając się w stronę kucyka. - Jak oni mnie denerwują... huśtawki nastroju, dziwne zachowania, chęć wysadzenia siebie, razem z innym kucem... do czego ten świat zmierza - pomyślał.

  3. - Nawet mnie nie dotykaj - wysyczał Darkness, który usiłował poruszyć swoimi kończynami. Po jakimś niedługim czasie udało mu się to, a następnie ostrożnie wstał i lekko się zachwiał. Natychmiastowo, co nie było tak szybko, z powodu odrętwienia zabrał łuk, a następne strzałę, która leżała obok. Już był gotowy wbić strzałę, prosto w głowę Cloudsa, lecz zrezygnował z tego. Fakt faktem nie lubił go, i najchętniej już dawno by to zrobił, lecz ciało, w którym był mu przeszkadzało. Ogier wzruszył ramionami, a następnie podszedł do Travel, a następnie spróbował jej pomóc z wybudzaniem pegaza.

  4. Darkness wstał, a następnie widząc co się dzieje, chwycił za swój łuk i momentalnie zabrał do tego strzały. Szybko napiął cięciwę, a następnie zagrodził drogę Clodusowi.

    - Jeśli coś mu zrobisz, to ja coś zrobię twojej kochanej klaczy. Ostrzegam cię. MASZ. GO. ZOSTAWIĆ - powiedział akcentując każde słowo, które wypowiadał. Był to czysty głos, któremu brakowało emocji. - Masz na to 3 sekundy, więc śpiesz się. Jeśli tego nie zrobisz, to najpierw zabije ciebie, a potem podręczę trochę twoją klacz.

  5. < I cała odpiska ze wczoraj poszła się jeb*ć. Net mi nawalił ._. >

    - Dobra... zajmij się Corrie, a ja idę to tego psychola. Strzykawka z adrenaliną może mu pobudzić serce, ale będzie oddychać szybciej i bardziej płytko, co może nie wróżyć za dobrze. A jeśli Adrenalina pobudziła tą jego drugą jaźń, to... mamy prze***ane - powiedział Darkness, a następnie podszedł do konającego pegaza. - Cholera... ostatni kurs pierwszej pomocy miałem... jeszcze w szkolę - pomyślał z niemałą irytacją, a następnie uklęknął i chwilę się zastanowił co ma zrobić. Nie długo trwało, zanim pewna myśl mu zaświtała. Musiałby zrobić Resuscytacje krąrzeniowo-oddechową (RKO), ale nie miał zamiaru zabierać się za oddechy pomocnicze. - Kiedyś wąglik załatwiłby wszystko - ponownie pomyślał, a następnie zabrał się za uciskanie klatki piersiowej pegaza, w celu przywrócenia oddechu.

    @Down

    Pierwsza śmierć... z wielu, które jeszcze nadejdą.  Radujmy się więc!

  6. - Słuchaj... nie odkazimy teraz tej rany, gdyż nie mamy do tego odpowiedniego sprzętu. Polanie tej rany, bezpośrednio wodą utlenioną, może pogorszyć sytuację, i spowodować dla niej wielki ból - powiedział Darkness, a następnie ponownie zaczął się rozglądać. Po chwili odnalazł apteczkę, która należała do Herb. Pogrzebał w niej chwilę, a następnie znalazł to czego szukał. Wyciągnął po chwili małą strzykawkę, którą wbił bez wahania w ciało gryficy. Była to adrenalina. - To powinno na jakiś czas jej pomóc, ale teraz trzeba zabrać się za tą ranę. Odkazimy ją kiedy indziej, ale teraz musimy zatamować krew.

  7. - Ty jesteś chory? Chcesz polać ranę kutą, wodą utlenioną? Kto cię uczył medycyny? Woda utleniona jest na rany powierzchowne, a nie głębokie rany kute. Nie znasz się, to nie zabieraj się za coś, czego nie umiesz robić - rzucił poirytowany Darkness. - Łatałem ją więcej razy, niż ty lat żyjesz na świecie, więc wiem co robić z takim przypadkiem. Więc łaskawie zamknij mordę i rób to, co ci karzę. Nie zapomnij, że chodzi o jej życie, a nie cholerną rywalizację.

  8. - Nie chodzi oto. Bardziej mnie interesuje, co się dzieje w świecie realnym. A mianowicie, czy "dywersja" już się zaczęła. Koszmarku... wypuść mnie, abym dopełnił zemsty. Zemsta, to jedyne co chcę zrobić przed śmiercią. Pomogłem ci pokonać Lunę, więc możesz mi ufać. Zemsta, to ostatnie, co chciałbym zrobić w tym marnym życiu, więc... proszę cię... uwolnij mnie z tego snu. Wiem, iż lubisz patrzeć na krzywdę innych kucyków, więc ja zobaczysz. Nie wątpię, abyś odeszła z mojej głowy, więc zobaczysz to, co robię.

  9. Darkness głośno westchnął, a następnie wszedł do środka i spojrzał na konającą gryficę. Pamiętał, iż łatał już ją wiele razy, gdyż była wtedy jednorożcem.

    - Źle się za to zabierasz - powiedział, a następnie uklęknął przy Corrie i odłożył swoją saksę. - Przede wszystkim trzeba zatamować to krwawienie, lecz wodą utlenioną możesz co najwyżej sobie zrobić kuku. - dodał, a następnie zaczął czegoś szukać po szałasie. Po krótkich oględzinach znalazł to. Była to gaza oraz bandaże. Ogier szybko przyłożył gazę do rany, a następnie uciskał ją, aby zatrzymać krwawienie. - Jeśli chcesz się mazgaju na coś przydać, to pomożesz mi owinąć ją w opatrunek. A jeśli nie masz zamiaru pomagać, to zejdź mi z oczu.

  10. - Cholera... znowu jakieś mordobicie... i mnie nie zaprosili - pomyślał Darkness, a następnie wyciągnął swoją saksę i ruszył w kierunku szałasu, w którym prawdopodobnie coś się działo. Gdy już doszedł, zauważył całkiem spore zbiorowisko kucyków. Postanowił więc utorować sobie drogę do środka. Zobaczył tam leżącą Corrie, która miała wbity nóż w klatce piersiowej, jednakże został on wyciągnięty przez pegazika w ciele ziemnego kuca. Obok niej był Clouds w jego ciele, który w próbował coś zrobić, lecz bardziej wydawało mu się, iż on panikuje. Uśmiechnął się nieznacznie na widok rannej gryficy.

    - Cóż... - powiedział. - Preferowałbym zrobić dziurę w szyi, a następnie wyciągnąć przez nią język. To... dość ciekawy sposób - dodał, bez emocji, w głosie.

  11. Darkness obudził się niedługo po Animal. Powoli otworzył oczy, a następnie ostrożnie się podniósł i rozejrzał dookoła. Powoli zaczęło mu się przypominać to, co właściwie się stało. Szybko sprawdził swoje juki, które nie należały do niego, oraz broń i zawartość kołczanu. Po stwierdzeniu, iż wszystko ma, postanowił opuścić miejsce noclegu. Gdy wyszedł, ponownie przywitał go las Everfree w swojej pełni okazałości. Ponownie się rozejrzał, a następnie dostrzegł Animal, która siedziała przy wyjściu z namiotu. Uśmiechnął się lekko do niej, a następnie podszedł.<br />- Dziękuje ci, za nocleg. To... było miłe z twojej strony - rzucił krótko, a następnie spojrzał w niebo.

  12. - Oj głuptasku... mnie zawsze tak chwieje i nosi, a jakoś jestem normalna... co nie? - zapytała się, a następnie ponownie uśmiechnęła się od ucha do ucha. - Słodkości, babeczki, ciasteczka i torty, to są pyszne i niezapomniane smaki oraz przeżycia. Ja za dużo nie pamiętam, z tego co jadłam, gdyż pochłaniałam wszystko w wielkich ilościach. Cukru mam więcej niż krwi - ponownie się uśmiechnęła.

  13. - Oszczędź sobie tego gadania, gdyż i tak nic nie powiesz. Szczerze to uważałam cię za przyjaciółkę. Nadal cię za nią uważam, lecz ty nie pozwalasz sobie pomóc. Nie rozumiesz, co robisz, gdyż jesteś zaślepiona żądzą zemsty. Powiedz mi... dlaczego to robisz? Dlaczego do cholery jasnej nie chcesz pomocy dla siebie, tylko uparcie coś robisz?

  14. - To ja ci dziękuje - powiedział zaskoczony, uściskiem klaczy. - Właściwie to gdyby nie ty to nie miałbym gdzie spać... chodź nawet cię nie pytałem czy użyczyłabyś mi twojego namiotu. Nie wiem nawet, czy słowa wystarczą, aby wyrazić wdzięczność za to, że... jesteś tu, i ogólnie można z tobą normalnie rozmawiać. Nie narzucasz się, jesteś inna, niż te wszystkie kucyki, co można zauważyć niemal od razu. Nie sądziłem, iż spotkam tutaj kogoś, takiego jak ty. Nie chętnie, a wręcz prawie nikomu tego nie mówię, ale lubię cię, i ciesze się, iż poznałem kogoś takiego. Każde spotkanie z przyjaciółmi jest dobre - powiedział, a następnie ułożył się gdzieś obok klaczy. Zachował jednak dystans, aby nie naruszać jej przestrzeni osobistej.

  15. // Ops... mój błąd...

    Darkness ruszył za Travel. W głowie rodziło mu się kilka dziwnych myśli, lecz szybko zepchnął je w głąb umysłu. Gdy doszli razem do obozu, to chwile przeczekał przed nim, a następnie powoli do niego wszedł. Rozejrzał się po ciasnym pomieszczeniu, a następnie usiadł. Patrzył teraz na Travel, a raczej jej dalsze ruchy bądź poczynania. Do jego umysłu ponownie napłynęło kilka myśli, które próbował odgonić. Ostatnio często mu się to zdarzało, i zdążył się już do tego przyzwyczaić

  16. Nieeee! Żadnych więcej psycholi bo zwariuję! Błagam! Czy to nie mogą być miłe, ładne i patatające sobie naokoło kucyki? Ależ nie. Socjopaci, kucza wasza mać! W zadach wam się poprzewracało!

    Do obory mi z tą kartą, już!

    Panie... spokojnie pan, bo panu zaraz mózg padnie. Psychole są fajne. Więcej psycholi = więcej zabawy oraz więcej krwi. Krew musi być, dla większej satysfakcji i zaspokajaniu jej żądzy. "Shrunken heads, broken legs, body parts on the concrete..."

  17. - Cóż... jeśli chcesz odpocząć, to możesz wrócić do namiotu. Mogę też użyczyć siebie, jako prowizoryczne oparcie, lecz na twoim miejscu wybrałbym namiot. Jest tam dużo wygodniej od... ciała pegaza, w którym jestem. Jednakże wybór należy już do ciebie, a ja nie mam na niego wpływu - powiedział Darkness, a następnie spojrzał na niebo. On również czuł się zmęczony, lecz starał się tego nie pokazywać. Głównym powodem było to, iż jego hamak, posiada Clouds.

  18. - Cóż... jeśli rozmawiamy o drugich połówkach, to mógłbym taką mieć, gdyby podzielała moje zainteresowania. Podróże, treningi i łuki. A jeśli chodzi o twoje słowa, to jesteś ważna, gdyż przyjaciele, jeśli mogę cię tak nazwać, są dla siebie ważni. A podróże, które są życiem moim, jak i twoim, mogę przejść nasze oczekiwania. Ta podróż będzie długa i wyczerpująca, przez co się ciesze. Do zwiedzenia cały świat i inne lądy do poznania. Equestria, Zebrica i inne takie. To jest... ciekawe, a nawet fascynujące - spojrzał na Travel, która siedziała obok niego. - Miejmy jednak nadzieję, iż wrócimy cało. Fakt faktem, ale nie zaszliśmy za daleko, a już dzieją się rzeczy, których woleliśmy unikać.

  19. Darkness przystanął zaraz po tym, jak Travel posłała mu pytające spojrzenie. Odkaszlnął, a następnie usiadł pod drzewem.

    - Więc... wszystko zaczęło się od tego, iż wybrałem się na dość długą wizytę, która trwała pół roku. Była to wizyta u mojego ojca, Snow Down'a. Jest już dość stary, lecz jego humor trzyma się dalej. Mianowicie tam ponownie mogłem zabrać się za ćwiczenia, które porzuciłem w Ponyville. Tam mnie też olśniło, a raczej pomógł mi w tym mój ojciec, gdy pewnej nocy piliśmy cydr - na to wspomnienie Darkness lekko się uśmiechnął. - Corrie jest jeszcze młoda, a niebezpieczeństwa źle na nią działają, a w tym ja. Sama widziałaś, co było przed chwilą. Postanowiłem więc, że wyruszę tu i tam, aby pozwiedzać świat. Okazało się, iż odbywa się wyprawa do Edenu, która mogła pomóc mi się wyrwać z tego zadupia. Zawsze wolałem lasy i samotność, a... ona mnie ograniczała. Dlatego chciałem uciec. Jednakże okazało się, iż ona również z nami podróżuje. Ja jednak już wtedy byłem źle do niej nastawiony. Obwiniałem, a nawet nadal obwiniam ją za to, iż zniszczyła mi formę i trening. Resztę historii już znasz. Poznałem ciebie, a nawet, w co nie wierzyłem początkowo, cię polubiłem. Nieczęsto się spotyka kogoś takiego.

  20. Darkness dość długi czas zastanawiał się co zrobić z ową gryficą. Jedna część domagała się egzekucji, natomiast druga wypuszczenie. Nie wiedział co ma zrobić. W końcu jednak postanowił. Wycelował łukiem w jej głowę, a następnie zwolnił strzałę i zdjął ją z cięciwy. Chwilę patrzył się jeszcze w gryficę, a następnie ominął ją i wyszedł z namiotu. Rzucił jej jeszcze łuk.

    Darkness postanowił zebrać swój ekwipunek, który leżał tu i tam. Na jego szczęście, kołczan miał, a saksa oraz łuk znajdowały się niemalże w tym samym miejscu. Udał się więc tam, aby zabrać swój sprzęt. Najpierw chwycił sasksę, która była cała we krwi Cloudsa, który odciął sobie nią skrzydło. Potem poszedł zaledwie kilka kroków, aby wziąć swój łuk. Saksę schował do juków Cloudsa, a łuk przewiesił przez głowę. Po tym wszystkim postanowił się rozejrzeć. Zauważył Travel, która siedziała, i to sama, więc postanowił do niej podejść.

    - Nadal chcesz odpowiedzi na wcześniejsze pytanie? - zapytał, a następnie usiadł na ziemi.

  21. Darkness momentalnie rzucił się w stronę łuku. Gdy tylko go dopadł, wyciągnął ze swojego kołczanu strzałę, a następnie szyderczo się uśmiechnął i wycelował łuk w stronę leżącej Corrie.

    - Jesteś żałosna. Inaczej tego posunięcia nazwać nie mogę - powiedział napinając strzałę. - Naprawdę myślałaś, że ty - wyrzutek, da rade komuś takiemu jak ja? Jesteś głupsza, niż myślałem. Teraz jednak jesteś na mojej łasce, więc zastanówmy się co z tobą zrobić. W prawdzie patrzenie jak cierpisz i umierasz, to byłaby frajda, ale to jest za łatwe.

×
×
  • Utwórz nowe...