Skocz do zawartości

Wizio

Brony
  • Zawartość

    4953
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Posty napisane przez Wizio

  1. - Co do cholery... - powiedziałem, a następnie spojrzałem na siebie. - Oddawaj ten łuk... - momentalnie wręcz zabrałem "sobie" łuk oraz kołczan, a następnie zacząłem się wpatrywać w niebo.

    Dlaczego akurat pegaz... jak ja nienawidzę pegazów - pomyślałem z irytacją, a następnie spojrzałem na osobę, która teraz była mną. - Dlaczego akurat TY musisz być mną... - wysyczałem z irytacją, a następnie sprawdziłem, plusy tego ciała. Miałem niewielką nadzieję, na znalezienie chodź jednego. Nie miałem zamiaru bawić się skrzydłami. - Poza tym... nie waż się cokolwiek z nim zrobić. A już na pewno nie masz się zabawiać z klaczami - dodałem po chwili.

  2. - I zrobię to. Pomogę Equestrii i uratuje ją od tej su... - Twilight przerwała. - od tej Nighmare Moon - poprawiła się po chwili. - Ocalę Equestrię po raz to który, a co z tobą, to pomyślimy wkrótce. Ja jednak nie mogę się stąd ruszać, gdyż zaklęcie może przestać działać - powiedziała Twilight w stronę swoich przyjaciółek. Te natomiast tylko kiwnęły głową, a następnie zaczęły opuszczać dom Twilight. Po chwili ponownie zostałyście same.

  3. Pinkie chwilę wpatrywała się w ciebie, z "neutralną miną." Następnie jak gdyby nigdy nic wybuchła śmiechem. Po chwili jednak się uspokoiła i polizała cię w polik.

    - Mm... smakujesz jak... pieczone jabłka! - krzyknęła rozpoznając smak. - Kocham je! Kochamkochamkochamkocham! A szczególnie to od Applejack, gdyż są najlepsze w Ponyville, co ja mówię... w całej Equestrii! Ale i tak bardziej niż jabłka, to wolę moje słodycze. One są słodkie i smaczne, no i są ich duże, duże ilości. Zastanawia mnie czemu ty nie jesz tyle słodkości. Może trochę cię nakarmimy? Ja i tak już opiekuję się małymi źrebaczkami, które karmie i się z nimi bawię, więc jeszcze jeden dzidziuś nie zrobi mi różnicy - Pinkie jak zawsze uśmiechnęła się, a przez jej głowę musiało przejść kolejne tysiące myśli... jak nie mniej.

  4. Winter ostrożnie weszła do owego budynku. Niestety nie miała tyle szczęścia. Siedziało już tam kilka kucy, rozmieszczonych przy kilku stołach. Pili oni alkohol, głośno gadali i się śmiali, a nawet "po przyjacielsku" się bili. To był chyba częsty widok w tawernach, które były jednymi z najbardziej odwiedzanych budynków owych miast. Barman był niedaleko ciebie. Lada, za którą była umieszczona tuż przed drzwiami wejściowymi. Najpierw jednak trzeba było przebić się przez zgraję pijanych kucy, która mogła się przyczepić.

  5. Delikatnie zabrałeś kuszę, a następnie ruszyłeś w kierunku drzwi i wyszedłeś z domu twojej lubej. Udałeś się na ogród, który nie był za duży, ani też niemały. Był dobrze przystosowany do potrzeb każdego kucyka. Miękka i równa trawa, kilka grządek kwiatów, tuż na przed ścianą domu, drzewa, które ozdabiały, małe oczko wodne, a nawet kamienny grill, z ławkami i stolikiem. 

    Kusza na zewnątrz niczym się nie różniła, od tego, kiedy była wewnątrz. Wyglądała tak samo, miała taki sam kształt. Wyglądała zupełnie tak samo.

  6. Poczułem się naprawdę dziwnie. Pierwsze co chciałem zrobić, to spróbować wypłynąć z podwody, aby zaczerpnąć świeżego powietrza, którego pewnie zaczynało mi już brakować.

    - Cholera... naprawdę mi się udało - pomyślałem, a następnie co sił w kopytach spróbowałem wypłynąć spod wody. Głowa bolała mnie wręcz niemiłosiernie, co tylko utrudniało moje ruchy pod wodą.

  7. - Tak... - odrzekł krótko. - Jest to możliwe, gdyż martwię się o ciebie. To co się tu dzieje pewnie zniszczyło ci już psychikę, a samotność tylko pogorszyłaby tą sytuację. Ja jestem gotów, aby z tobą zamieszać, gdyż... kocham cię. Zrobiłbym to nawet bez tego, aby ci tylko pomóc, gdyż chcąc czy nie chcąc, to jesteśmy na siebie skazani... a przynajmniej na ten moment. Pamiętaj też jedno... ja zawszę będę przy tobie, nawet jeśli mnie nie będzie. Pewnie wiesz o co mi chodzi...

  8. Pinkie w milczeniu się w ciebie wpatrywała, a następnie wybuchła śmiechem. 

    - A jaka była ta gorąca sytuacja? - zapytała, dalej się śmiejąc. - Pewnie piekliście pianki! Albo jabłka, albo inne smakołyki, które uwielbiam! Dlaczego mnie nie zaprosiliście? Może nie chcieliście, abym wam wszystko zjadła? Albo mnie nie lubicie? A może po prostu nie mieliście czasu? - Pinkie ponownie zaczęła zalewać ciebie serią niekończących się pytań. Niektóre z nich były dość dziwne, a reszta jak... na różową, zwariowaną klacz przystało były normalne.

  9. - Cóż... każdy ma swoje ciężkie dni. Ja miałam swoje, a ty... masz je zawsze. Nie zmuszę cię do wybaczenia mi, lecz za żadne skarby nie wypuszczę cię stąd. Sprowadziłaś zbyt dużo złego na Equestrię, a teraz my musimy to naprawić. Nie miej tego za złe im - wskazała na pozostałą piątkę kucyków, która w milczeniu wsłuchiwała się w waszą rozmowę. - Tylko mi, gdyż to jest mój pomysł.

  10. - No cóż... to możemy iść. Ty zabierz ją i idź za mój dom, a ja w tym czasie jeszcze trochę tu ogarnę - powiedziała Smoothy, a następnie udała się do kuchni. Ponownie zostałeś sam, lecz przy tobie była jeszcze ta piękna broń, która pewnie uśmierciła nie jednego kucyka lub smoka. Broń ta była... ciekawa, lecz czułeś, iż coś było w jej nie tak. Nie potrafiłeś jednak dokładnie określić co to było.

  11. Drzwi do tego budynku były otwarte... zresztą jak zawsze. Dobrze wiedziałeś, na co się piszesz wchodząc tu. To mogło być wszystko i nic - wypowiedź narratora została przerwana przez Pinkie, która niczym strzała wystrzeliła w stronę Kitsuna, a następnie szybkim ruchem wyskoczyła i dopadła owego ogiera, na którym zaczęła siedzie i wpatrywać mu się w oczy. Na jej twarzy jak zawsze był szeroki uśmiech - Biedaczek nawet nie zdążył zareagować - zaśmiał się narrator =3

    - Witaj! Witajwitajwitajwiaj! - wykrzyczała Pinkie, a jej uśmiech znacząco się rozszerzył. - Co u ciebie? U mnie wspaniale. Dlaczego cię wczoraj nie było? Stało się coś złego? A może dobrego? A może dobrego i złego? Coś zło złego, czy raczej dobro dobrego?

    - God Damit Son - powiedział narrator.

  12. - Cóż... ale jednak sumienie ci na to nie pozwoliło. My jednak nie mamy względem ciebie złych zamiarów, lecz musisz wiedzieć, iż źle robisz. I chodź bym miała ci to wbijać dniami i nocami, to w końcu zrozumiesz, iż Nightmare Moon cię oszukuje i wykorzystuje. Dlaczego nie przejrzysz na oczy? 

  13. Darkness westchnął głośno, a następnie objął cię kopytkiem. Aktualnie milczał, tylko przytulając się do ciebie, aby chodź trochę rozluźnić, już i tak BARDZO napiętą atmosferę. 

    - Nikt nigdy nie powiedział, iż sny są dobre, ani złe. Sny powstają dzięki temu, czemu myślimy, a ty musiałaś kiedyś o takich rzeczach myśleć. Może byłaś tak bardzo zdołowana całą sytuacją, która ciebie ogarnęła, że nie panujesz nad własną psychiką. Masz depresję i złe koszmary, które z każdą chwilą są coraz to gorsze. Nikt również nigdy nie powiedział, iż sny się spełniają, więc nie musisz się oto martwić. Nigdy nie zostaniesz gorzej potraktowana niż tu, gdyż Equestria taka nie jest. No może to złe porównanie, gdyż nie zwiedziłaś jej do końca. Powiem tyle... Ponyville jest bezpieczny i powinnaś się go zawsze trzymać. Dla twojej pewności mogę nawet zamieszkać z tobą... oczywiście jeśli się zgodzisz. Zawsze to będzie powód, aby wyrwać się z tego zapyziałego miasta, w którym mieszkam. Nigdy go nie lubiłem, a może to i nawet lepiej. A tak, to przynajmniej będę mieć ciebie na oku oraz dostęp do lasu, w którym będę mógł odciąć się od świata. 

  14. < Pierwsza osoba, która pisze Angielskie nazwy >

     

    Applejack uśmiechnęła się, a następnie pomachała ci i powoli patrzyła jak odchodzisz. Po ty, odwróciła się, podeszła do Rainbow Dash i zaczęła z nią rozmawiać, o... Celestia wie jakich sprawach. Prawdopodobnie dziękowała jej, za to, iż im pomogła, lecz Kiti był taki przestraszony, że za dużo nie mógł usłyszeć. Winona natomiast próbowała go jakoś pocieszyć, lecz chyba było to na marne.


    Wyruszyłeś przed siebie. Przed siebie można zrozumieć, jako wyjście z farmy, do którego zmierzałeś. Było ci lżej na sercu, iż Applejack ci wybaczyła, lecz i czułeś poczucie winy za drzewko, które już nigdy nie urodzi jabłek, które następnie zostaną sprzedane i zjedzone, przez kucyki, które będą delektować się ich smakiem. Tak, czy siak podróż do miejsca, w którym najczęściej przesiaduje twoja luba, nie była długa. Raptem minuta lub dwie. Po chwili stałeś już przed drzwiami wejściowymi do budynku, z którego jak zawsze było czuć cudowny zapach wypieków, zrobionych przez mistrzynię cukiernictwa, zwaną Pinkie Pie.

  15. - Jakoś nigdy nie lubiłam być nauczana. Większość tego co umiem, to wyuczyłam się sama, na wytrwałości oraz metodzie prób i błędów. Jeśli chcesz, to oczywiście możemy iść postrzelać, lecz jak już mówiłam, to nie potwierdzam, iż dobrze mi pójdzie - powiedziała, a następnie wyswobodziła się z twojego uścisku i jeszcze raz spojrzała na broń, która leżała na stole.

  16. - Tutaj jest porządne i wyrafinowane miasto, dla kucyków, które do czegoś doszły i chcą się ustawić, a nie dla przybłęd, które przyszły sobie pozwiedzać. Nie masz nic, to również nie ma się tu czego szukać, więc raczej "zabytków" tutaj nie znajdziesz - powiedział przelotnie jakiś kucyk, a następnie ruszył dalej w drogę. Cała reszta kucyków nawet nie zwróciła uwagi na to, co się właśnie odegrało. Każdy był zajęty "swoimi problemami."

  17. Twilight głośno westchnęła.

    - Jaka ty jesteś dziecinna - powiedziała żałosnym głosem. - Dajesz się nabrać na głupie obietnice tego kucyka, który widocznie cię okłamuje. Dlaczego nie przejrzysz na oczy i nie zobaczysz tego? Chcesz mnie pokonać, aby mieć satysfakcję z tego? Widać, iż jad Nightmare Moon skaził już twoje serce...

  18. < To uczucie, gdy czytasz sesję na o danym świecie, i okazuje się, iż 3/4 tego co tam jest, to wymysł graczy i MG. >

     

    - Może i tak, lecz teraz to już nie jest takie... fascynujące jak kiedyś. Jeszcze wtedy, to potrafiłam z zamkniętymi oczami przebić serce smoka, a teraz? Aktualnie to załatwiam formalności i "bawię się" w urzędniczkę. Jak ja nisko upadłam... - powiedziała żałosnym głosem.

  19. - Bardzo zabawne - powiedziała sarkastycznie Twilight, która prawdopodobnie ledwo powstrzymała się od ataku na ciebie. - Eh... - westchnęła cicho. - Nie jesteś warta mojej złości, ani gniewu. Kiedyś sama dostaniesz wymierzoną ci nauczkę. A ten dzień najdzie niedługo. Będzie to wtedy, gdy słońce wejdzie na niebo, a Celestia powróci i wygna cię na księżyc.

  20. Applejack uśmiechnęła się, a następnie pochyliła się i pocałowała cię w czoło.

    - Spokojnie partnerze... niczego takiego nie zrobię. Nie jestem mściwa, a to... to był tylko wypadek. Jedna jabłoń nie zrujnuje mojej rodzinie interesu, więc głowa do góry. Wiem, iż był to tylko wypadek, więc proszę cię... nie upadaj tak nisko - powiedziała, a następnie się zaśmiała. - A teraz wstawaj, gdyż pewnie twoja luba na ciebie czeka - ponownie się uśmiechnęła. Rainbow parsknęła na to wszystko, a następnie przemówiła.

    - Gdyby tylko mnie tak błagali, to byłabym bardziej szczęśliwa, niż ty teraz - powiedziała z lekkim uśmieszkiem.


    - Spokojnie, już jest dobrze - Winona szczekała cicho, próbując uspokoić Kitiego. Widocznie nie zbyt się jej to udawało, lecz próbować każdy może.

×
×
  • Utwórz nowe...