- Twoja ostatnia reakcja na to jak chciałem wyjść. Szkoda mi się ciebie zrobiło - powiedziałem obejmując ją kopytkiem. - Dziękuje za przyjęcie. Nikt jeszcze mnie tak nie powitał - po tych słowach uśmiechnąłem się.
- Nie chciałem cię urazić wychodząc z przyjęcia. Ja po prostu nie jestem rozrywkowym kucykiem i lubię trochę spokoju. Mam nadzieję, że nie jesteś zła ani smutna.
Po jakimś czasie i kilku stukaniach i dźwiękach uderzającego o siebie szkła dźwiękach otworzył ci jednorożec w czarnej szacie. Nie było go prawię widać.
- Czego? Jestem zajęty - powiedział zniecierpliwionym głosem.
Podszedłem bliżej Pinkie i usiadłem obok.
- Pinkie jest dobrze. Nie musisz robić tych wszystkich babeczek. Do końca życia ich nie zjem bo jest ich za dużo. Tak poza tym chciałem cię przeprosić.
- Szkoda mi jej trochę, więc idę do niej. Dziękuje, że przekazałaś mi te... dziwne wiadomość - po tych słowach skierowałem się do miejsca gdzie prawdo podobnie jest Pinkie.
Po jakimś czasie czekania przyszła Applejack z dwoma talerzami pieczony i pokrojonych w plasterki jabłek.
- Smacznego - powiedziała podając ci jedzenie.
- Nie mogę do końca życia siedzieć w domu bo jakiś kucyk chcę mnie zaprosić na przyjęcie. To głupie i dziwne. Mam też nadzieję, że nie chodzi o nic więcej jeśli rozumiesz.