-
Zawartość
4953 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Wszystko napisane przez Wizio
-
- Ojeju - powiedział wstając przestraszony z krzesła - W... W czym mogę ci pomóc? - zapytał po chwili gdy się uspokoił.
-
- Mantykorza trucizna niebezpieczna czasem bywa, więc już się zabieram za antidotum tworzenie - po tych słowach podeszła do półek, z których zabrała kilka ziół po czym wrzuciła je do kotła i zaczęła mieszać. *** Po jakimś czasie antidotum było gotowe. - Applejack kochana wypij ten eliksir, a trucizna zostanie zabrana - powiedziała po czym podała fiolkę z antidotum, która już po chwili była pusta - Aby mikstura dobrze zadziałała to musisz odpoczywać i trzymać się od lasów z dala.
-
Przy kasie siedział śpiący i na dodatek stary kucyk.
-
- Dziękuje, iż mogłem pomóc - powiedziałem uśmiechając się i dysząc. - Ty też wybierasz się na to przyjęcie?
-
Wychodząc z pociągu zauważyłeś tylko mały budynek dworca i dookoła las.
-
Weszłyście do środka i jak zawsze zobaczyłyście kociołek, zioła i różne mikstury. - Więc moje kucyki kochane możecie jeszcze raz wyjaśnić mi jaką przyczyną jest to spotkanie?
-
Na początku trudno ci było zasnąć, lecz już po chwili drzemałeś jak źrebaczek. *** Obudziły cię dźwięk zatrzymywanego pociągu i sygnalizacja, iż dotarliście na miejsce.
-
Czytałeś dość długo, aż dotarłeś do rozdziału 4 co zajęło ci około godzinę.
-
< Koxy. Gdybym nie miał 400 km i 38 stopni to może bym wpadł > Udałeś się do pociągu i dałeś bilet konduktorowi, który stał przed drzwiami. Gdy byłeś już w środku znalazłeś pusty przedział.
-
- Ukuła mnie w nogę ale to nie ważne. - Oczywiście kochane kucyki moje. Wejdźcie do środka i usiądźcie przy stole.
-
< ile osób było?? > Książka tak cię wciągnęła, iż prawie nie usłyszałeś komunikatu, który zapowiadał przyjazd twojego pociągu.
-
< Jeśli możesz > Spróbowałem go podnieść.
-
< Kucyki nie mają żarówek (chyba) > - Twoje "sztuczki" nie robią na mnie wrażenia. To tylko znak, że lubisz działać na szkodę.
-
< Ahh już się zastanawiałem, czy to zrobisz > Po chwili namyśleń wyrwałeś sobie piórko. Nie był to jakiś specjalny ból, lecz trochę cię piekło.
-
< Fascynujące > Przeczytałeś kilka razy ten sam fragment, lecz nie zajęło ci to więcej niż 5 minut.
-
Położyłem kosz z jabłkami i udałem się po kolejny.
-
Strzeliłem sobie facehoof. - Kto normalny piecze jakiś jeb*** placek w środku apokalipsy zombie? - pomyślałem kierując się w stronę kuchni.
-
Był ranek, a pociąg był w południe, więc ze spokojem mogłeś zdążyć. *** Po godzinie lub półtorej dotarłeś do miasta. Do pociągu miałeś jeszcze całą godzinę.
-
- Cekaj - powiedział goblin zatrzymując cię. - Wes te zaknieta butlke cdru. Tfwoie strofie. - podał ci zamkniętą butelkę cydru.
-
Znalazłeś to czego szukałeś, lecz płaszcz był okurzony i w złym stanie. Książka jednak miała tylko okurzoną okładkę.
-
- Ale byla jch caua sksynka. Pofinna byc w safce w biulku - powiedziała czkając.
-
- Chdze saprac tylk moia sksynke s cydlerm. Moke?
-
Był to ten pijany goblin.
-
Obudziłeś się następnego dnia, a raczej pukanie do drzwi cię obudziło.
-
- Dopsze ius wychode z teko pokoiu - odburknął wychodząc przez drzwi.