-
Zawartość
4953 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Wszystko napisane przez Wizio
-
- Jesteś weteranem wojennym tak? Sądząc po tym, iż nie masz już skrzydeł.
-
- W przyszłości wiele podróżowałem, więc nie polecam dużych miast jeśli chce pan spokój.
-
Wychodząc z sali tronowej przechodziłeś przez dwa rzędy strażników, którzy salutowali gdy koło nich przechodziłeś. To się nazywa Respect. *** Po chwili dotarłeś do stacji i stanąłeś przed kasą biletową. - Dokąd pan się wybiera? - zapytał podnosząc wzrok z gazety, którą czytał.
-
- Dokładnie to miesiąc i dziękuje ci za wszystko co zrobiłeś na Equestrii. Mam nadzieję, że odpoczniesz tam gdzie się udajesz.
-
< Dobra ale jako MG muszę znać treść tego listu bo inaczej nie będę mógł zrobić odpowiedniej do tego akcji > - Oczywiście - powiedziała zabierając rzeczy, wkładając je do torby po czym ruszając w stronę szpitala. Ty natomiast udałeś się w stronę pałacu. *** Po chwili byłeś już przed wejściem do sali tronowej. Strażnicy przy bramie wpuścili cię bez najmniejszych problemów.
-
- Przepraszam. Ile jabłek mogę kupić za 6 drobin? - zapytałem się, zwracając jej uwagę.
-
Postanowić postanowiłeś, lecz najpierw musiałeś znaleźć odpowiednie do tego materiały.
-
Twilight zatrzymała się i przeszukała swoją torbę. Wyciągnęła z niej pióro, atrament i kartkę papieru po czym podała ci magią.
-
- Dobrze to ja do niej pójdę i miej więcej wytłumaczę co się stało - powiedziała po czym ruszyła w stronę szpitala.
-
Ruszyliście bez słowa do Canterlotu. Twilight milczała przez ten cały czas *** Po jakimś czasie dotarliście na miejsce. Weszliście przez bramę miasta gdy jeden ze strażników was zatrzymał. - Mam wiadomość od księżniczki Celesti. Panna Applejack się obudziła. - Naprawdę? - powiedziała Twilight z wytchnieniem. - Tak to prawda.
-
- Masz zamiar dalej walczyć?
-
- I od tak zmienisz sobie imię? Jesteś teraz jak kucyk ziemny, lecz nie masz więzi z fałną i florą.
-
Twilight już trochę się uspokoiła. - Pierwszy raz widzę kucyka, który bez interesowności sam siebie krzywdzi.
-
Twilight przeraziła się widząc, iż od tak odciąłeś sobie skrzydło, z którego tryskała teraz krew. - Musimy szybko to zabandażować - powiedziała szukając czegokolwiek.
-
- D... Dla kogo to? - zapytała się przestraszona domyślając się o co chodzi.
-
- Co to były za słowa? Jeśli mogę wiedzieć oczywiście.
-
Po chwili wykopałeś spory dół. Twilight w milczeniu przylewitowała ciało Veritasa i położyła je w dole.
-
- Rozumiem - powiedziała idąc dalej. *** Po pewnym czasie dotarliście na miejsce.
-
- Mówiłeś, że to dla ciebie za dużo aby zapomnieć o tym. Jednak spróbujesz żyć normalnie czy znowu czegoś nie zrozumiałam?
-
- Nawet tak nie mów. Kiedyś będziesz musiał umrzeć, lecz to nie będzie w wojnie tylko ze starości.
-
- Za dużo przeszedłeś i nie możesz wiecznie robić czegoś sam. Prowadź - powiedziała podtrzymując ciało magią.
-
- Może pomóc ci go nieść?
-
- Chodzi ci o tą waszą starą kryjówkę?
-
Twilight patrzyła w milczeniu. - To zabierzmy Veritasa i zróbmy mu jakiś grób.
-
Szybko uwinęliście się ze zdejmowaniem opancerzenia i wrzucaliście po kolei kucyki w ognień.