-
Zawartość
4953 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Wszystko napisane przez Wizio
-
- Nie ma sprawy. To ja idę, a ty ze spokojem sobie zjedz - powiedziała Applejack wychodząc z pokoju i kierując się w stronę schodów.
-
Położyłaś się i udało ci się zasnąć. Jednak śnił ci się ten tajemniczy kucyk. *** Następnego dnia obudziła cię Applejack. - Ja idę do tej Pinkie aby z nią pogadać. Ty masz na dole śniadanie.
-
Po chwili znaleźliście się na klatce schodowej prowadzącej do jego komnaty.
-
Tajemniczego kucyka już nie było.
-
- Nie ma sprawy - powiedziała Applejack wychodząc i zamykając drzwi.
-
- Dobrze - Applejack ruszyła w stronę komnaty Vertisa
-
- Czyli nic się nie stało i mogę wrócić do łóżka? - upewniała się Applejack.
-
Do środka weszła Applejack. - Coś się stało? Słyszałam, że z kimś rozmawiałaś.
-
Weszliście do środka. Nadal były tam ślady krwi i kilka ciał po ostatniej wizycie. - To gdzie najpierw?
-
Kucyk tylko się odwrócił i odszedł spokojnym. Po chwili słyszysz pukanie do drzwi.
-
- Daje ci dwa dni na wyniesienie się z tego miasta. W przeciwnym razie to będą twoje ostatnie dwa dni.
-
Po chwili zmieniłaś się z powrotem w pegaza. Na lewym boku była obficie krwawiąca rana szarpana, a na prawej tylniej nodze tuż przy kopycie liczne, krwawiące ugryzienia.
-
- Kimś kto cię tu nie chce - usłyszałaś znajomy głos, lecz nie brzmiał tak jak zawszę.
-
Kucyk tylko cofnął się o kilka kroków. Nie wydawał się przestraszony.
-
( Nawet nie zauważyłem ) Kucyk nadal tam stał raz po raz poruszył się, lecz cały czas wpatrywał się w ciebie.
-
- Jestem z tobą cukiereczku - powiedziała Robiąc kilka kroków do przodu.
-
- Dobrze - Applejack ruszyła za tobą. *** Po 8 godzinach dotarliście na miejsce. Wejście do kryjówki Vertisa w Kryształowych górach. Na sam widok tego miejsca złość cię zalewała.
-
Patrzyłaś chwilę w księżyc. Po chwili przez okno widziałaś kucyka, który wpatrywał się w ciebie.
-
Koszmar jak koszmar atakował gdy czegoś naprawdę się bałaś.
-
- Ostatnio prawie byś zszedł.
-
Wzbiłaś się w powietrze i znalazłaś mały obłoczek.
-
Weszłaś do swojego pokoju u bez zastanowienia położyłaś się do łóżka. Nie mogłaś jednak zasnąć z powodu Pinkie Pie.
-
- Dobrze, już dobrze. Obiecuje ci, a teraz jeśli pozwolisz idę się położyć. Zmęczona trochę jestem.
-
Wilk prawię cały się zapalił i spadł. Twoje rany tylko bardziej bolały, lecz byłaś wolna.
-
- Nie wiem w czym możesz mi pomóc. Nie potrzebuje jej na razie.