-
Zawartość
4953 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Wszystko napisane przez Wizio
-
- Głupie pytanie. Oczywiście, że możesz.
-
- Tak jestem - usłyszałaś głos z salonu. Siedziała tam Applejack na jednym z foteli i patrzyła się w rozpalony kominek.
-
Wyruszyłaś z miejsca i już po chwili znalazłaś się przed drzwiami wejściowymi.
-
- Trzymam cię za słowo - powiedziała Applejack idąc w stronę domu. Ponownie zostałaś sama.
-
- Chodź do domu. Robi się już ciemno. No i powiem ci, że przez kilka następnych dni nie muszę zbierać jabłek.
-
- Odwdzięczysz się nie próbując już uciekać dobrze?
-
- Spróbuję, lecz jutro. Teraz pewnie znowu siedzi przy skrzynce, a jak chcemy ją wtedy odciągnąć to robi się trochę straszna.
-
- Może ja pogadam z Pinkie? Powiem co o tym myślę i może jej zachowanie się zmieni.
-
Przerwa się skończyła, a kucyki udały się do sali. Przerwa była spokojna i nic złego się nie stało.
-
- Ale nie jesteś. Ludzi i kucyki się nie zmieniają. Nie zmieni się też to, że jesteś moją przyjaciółką - Applejack po tych słowach przytuliła cię.
-
- Dlaczego tak myśli? To do niej nie podobne.
-
- Ona nie chciała o tym rozmawiać. Twilight mi wyjaśniła co i jak, lecz twoje zachowanie na pewno ma coś wspólnego z Pinkie.
-
- Co zaszło po między tobą, a Pinkie? Rozumiem, że jesteś kucykiem od nie dawna, lecz mi to nie przeszkadza. Jesteś moją przyjaciółką.
-
Udałem się przed siebie.
-
Postanowiłeś wyjść na dwór i obserwować źrebaki.
-
Applejack podeszła i usiadła obok ciebie. - Możemy porozmawiać?
-
- Spodziewałam się, że tu będziesz - usłyszałaś głos Applejack, która stała niedaleko ciebie.
-
Siedziałaś w tej samej pozycji i w tym samym miejscu dobre kilka godzin. Słońce powoli zaczęło już zachodzić.
-
Udałaś się na wcześniej wspomniane rzez ciebie miejsce. *** Po chwili już byłaś na miejscu. Było dopiero trochę po południu, więc do zachodu zostało sporo czasu.
-
Applejack pokiwała głową i odwróciła się w stronę Koncika kostki cukru. Ty natomiast udałaś się w stronę farmy. *** Po jakimś czasie dotarłaś do niej i stałaś przed drzwiami wejściowymi do domu.
-
Po chwili oślepiona Applejack spada z drzewa. Było niskie i upadła na trawię, więc nic jej się nie stało. - Nie puszczę ciebie tam samego. Ostatnio prawie cię zabili - powiedziała klacz wstając i próbując się przyzwyczaić do widoku.
-
Z drzewa spadł znajomy ci kapelusz.
-
- Przecież Pinkie lubi każdego. Nigdy nie widziałam i nie słyszałam aby kogoś nie lubiła.
-
< The Walking Dead :> > Byłeś wściekły, zły i jeszcze bardziej wkur*****. Po krótkiej chwili wyszedłeś z Canterlotu i skierowałeś się w stronę kryjówki Vertisa. Cały czas jednak miałeś złudzenie, że ktoś ciebie śledzi lub obserwuje.
-
Kilka kucyków znajdujących się na cmentarzu dziwnie na ciebie popatrzyło po czym cofnęli się od ciebie. Wiedziałeś, że Vertis niedługo wstanie.