-
Zawartość
4953 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Wszystko napisane przez Wizio
-
Wybiegłeś z pałacu i skierowałeś się w stronę cmentarza. Gdy dotarłeś twoje obawy się potwierdziły. Nagrobek był zniszczony, grób rozkopany, a trumny z ciałem nie było.
-
- Jakich części Vertisa brakuje im do wskrzeszenia?
-
- Nie zostawię cię nawet jeśli ma to oznaczać koniec naszej przyjaźni.
-
- Skubana mantycora mnie ukuła, lecz to nie jest poważne.
-
- Kto ma rację i o co chodzi? Rozumiem, że pewnie mówiłaś o tym na tym spotkaniu z Twilight.
-
Applejack nie dala za wygrana i podbiegła do ciebie. - Co się stało?
-
- Wiesz, w którą stronę uciekli?
-
Twoje przyjaciółki przyglądały się całemu zdarzeniu, lecz tylko Applejack wstała i pobiegła za tobą.
-
- Byli to gwardziści? - zapytała spokojnym tonem.
-
- Bo nie lubię ludzi. Byłaś człowiekiem i zawsze nim będzie, lecz w innej postaci.
-
- Bo gardzę każdym cholernym człowiekiem, który myśli, że jak ziemni się w kucyka będzie miał super życie.
-
Wbiegłeś do sali tronowej księżniczek. - Czy coś się stało? - Zapytała się wstając.
-
- Wszyscy ludzie są tacy sami. Myślicie tylko o własnych korzyściach. Equestria i tak już musi was znosić coraz więcej.
-
- No to gadaj co masz do powiedzenia - powiedziała obojętnym głosem.
-
Weszłaś do kuchni. Pinkie akurat wsadzała pojedynczą foremkę z masą do piece by po chwili odwrócić się w twoją stronę. Jej mina nie była zbyt przyjazna. - Czego tym razem chcesz? Mam ci znowu wytykać wady twojej rasy?
-
Byłeś oszołomiony, lecz twój bełt wystrzelił i trafił. Trafił jednego z kucyków w nogę, a ten od razu upadł. Odwróciłeś się plecami do kucyka, który z całej siły uderzył cię kopytem w tył głowy, przez co upadłeś, a kusza wypadła ci z kopyt. Inny kucyk przygniótł cię swoim ciężarem, a drugi zabrał twoją torbę. Po chwili teleportowali się i tyle ich widziałeś.
-
Gwardzista mrugnął kilka razy jakby próbował zrozumieć co powiedziałeś. - Spokojnie. Nie musisz się gorączkować. Chciałem tylko zobaczyć czy aby na pewno jest z tobą dobrze - po tych słowach kucyk stał jeszcze chwilę w bez ruchu. Po chwili jednak ktoś uderzył cię w głowę z czegoś twardego. Upadłeś na ziemie oszołomiony.
-
Przy twoim marnym nastawieniu nie udać się mogło wszystko. Nigdy nie wiadomo co mogło zdarzyć się na lekcji lub podczas przerwy.
-
< Oj tam oj tam. Mówi mi Szatan > Po odkryciach tych "niecnych planów Cheerile" postanowiłeś udać się w dwór.
-
< Modlisz się, aby przyszła na kolejną lekcje? Sam chciałeś je prowadzić > Następną lekcją był język Equestriański.
-
- Tak ciebie. Chodź tu.
-
- Nie smakuje ci? - zapytała Twilight przyglądając ci się.
-
- Chyba nie była taka zła co nie? - powiedziała Pinkie Pie robiąc wymuszony uśmiech. - Dokończcie swoje babeczki, a ja przez ten czas przygotuję specjalną babeczkę dla Mariny. Ostatnio nawet nie ruszyła mojego tortu - powiedziała Pinkie po czym udała się w stronę kuchni.
-
- Cóż Pinkie zrobiła te babeczki specjalnie dla nas. Chyba nie powinna ich jeść. - Słyszysz głuptasku? Zjedz swoją babeczkę. Przecież nie jest zatruta ani nic - powiedziała chichocząc.