Weszłaś do danego pokoju treningowego. Było tam trochę sprzętów na każdy mięsień skrzydeł. Różne bieżnie, sztangi i ciężarki, worki treningowe i kilka innych urządzeń.
Po kilku minutach lotu dotarłeś do stolicy. Wylądowałeś przed pałacem księżniczek. Zabawny było to, że stał tam ten sam strażnik, którego nie dawno naelektryzowałeś. Miałeś jednak sygnet z królewskim znakiem, więc nie musiałeś obawiać się oporów.
Wyszedłeś północną bramą i skierowałeś się na swój aktualny cel. Był to Manehatan. Nie było wiadomo czego się spodziewać po drodze ani na miejscu, lecz ciekawość nie dawała ci spokoju.
Miałeś przed sobą trudny wybór. Wiedziałeś, że on chcę się ciebie pozbyć wysyłając cię na samobójczą misję. Mogłeś albo ją wykonać i zaryzykować życie albo uciekać z miasta.
Droga Marino
Z przyjaciółmi trzeba być zawszę szczery. Nie pomoże ci ci, że nic o tobie nie wiedzą i będziesz unikać każdego pytania na temat twojego pochodzenia. Musisz być szczera z kucykami którym ufasz. Nie możesz też rozpowiadać o tym każdemu kucykowi jakiego spotkasz. Pamiętaj, że prawda to klucz do przyjaciół.
Księżniczka Celestia.
- I tak lepiej już zginąć niż żyć w ukryciu. - Skwitowałem próbując się podnieś z posłania i dojść do swojego sprzętu. - Miło było cię poznać, ale muszę znikać. Nie będę marnować czasu i wolę zacząć trenować.
Po chwili Twilight wróciła. Nie miała już listu, lecz na twarzy malowała się dziwna mina.
- A więc z tego co zrozumiałam jesteś tu dzięki Celestii? - zapytała się zainteresowana. - List już jest wysłany jeśli chcesz o to zapytać.
- Jeśli zginiesz to przeczytam wszystkie książki o nekromancji i cię wskrzeszę, aby zabić cię kolejny raz - Applejack zaśmiała się cicho. - Cóż, mam nadzieję, że tak nie będzie - powiedziała to ostatni raz przytulając cię.
Twilight się tylko uśmiechnęła i zabrała się za czytanie listu. Po przeczytaniu jej uśmiech znikł.
- Cóż. Dobrze zaraz go wyślę. - Powiedziała Twilight i udała się na górę.