-
Zawartość
4953 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Wszystko napisane przez Wizio
-
Zapraszam ponownie. Ghul zabrał kilka monet i dał ci w zamian woreczek kapsli.
-
- Tak już po nią idę. - Powiedziała po czym odwróciła się i poszła w głąb butiku. Po chwili wyszła Rarty. - O witaj skarbie. W czym mogę ci pomóc?
-
Kilka monet ci jeszcze zostanie. Możesz je sprzedać za kapsle, lub wymienić na coś jeszcze. Mój sklep ma wiele do zaoferowania.
-
Applejack trudem powstrzymała się od śmiechu. - Dobrze kuzynki. Nie na darmo jestem elementem uczciwości. - Powiedziała przytulając cię. - Nasze małe Ponyville poradziło już sobie z dwoma smokami i małą niedźwiedzicą. Co to za różnica czy kolejny smok stanie się potulny. - Powiedziała zachęcającym głosem.
-
- Ostatnim potrzebnym składnikiem są jabłka. Za mną powinien być koszyk. Podasz mi je?
-
Applejack widząc ciebie spodziewała się najgorszego, lecz szybko uspokoiła się słysząc jak pochrapujesz. *** Obudziłeś się kolejnego dnia. Nareszcie czułeś się wypoczęty i pełen energii.
-
- To TY pomyśl. Została zabita, ale zemsta zniży cię do jego poziomu. Celestia sama się tym zajmie. Zaufaj mi.
-
- Powinny być za sałatą. - Powiedziała Applejack krojąc chleb.
-
- Masz odzyskać wiarę w siebie. Rozumiem, że osoba, którą kochałeś nie żyje, lecz musisz wziąć się w garść. Pomyśl czy ona chciałaby abyś się poddał?
-
- Tym razem robię to na otrzeźwienie. - Applejack ponownie cię pocałowała. Był to krótki pocałunek. - Ogarnąłeś się? - Na jej twarzy pojawił się kolejny rumieniec.
-
- Oczy są częścią ciebie. Bez względu na to jaki kolor mają, czy jak wyglądają zawsze są twoje.
-
- Zemsta nie rozwiąże twoich problemów. Przyniesie ulgę, ale problemy zostaną i nikt nie ma na to wpływu.
-
- Rozumiem, lecz nie mogłam się powstrzymać. - Powiedziała rumieniąc się. - Wiem, że straciłeś bliską osobę, i że ja ci jej nie wynagrodzę.
-
Applejack tylko się uśmiechnęła po czym szybkim ruchem pocałowała cię bez słowa.
-
- W lodówce jest kilka storczyków. Możesz je podać?
-
- Masz głębokie rany w brzuchu. Miną kilka dni zanim będziesz mógł normalnie chodzić. Nie możesz teraz nigdzie wychodzić i księżniczka zapewni ci ochronę. - Applejack powiedziała to po czym podeszła do drzwi i zamknęła je. Po chwili znowu była przy tobie.
-
- Tak wie. Musiałam cię zabrać do lekarza. Miałeś szczęście, że akurat wybrałam się do Canterlotu. Gdy cię znalazłam byłam zszokowana i resztę już pewnie znasz.
-
- Emm tak naprawdę umarła 3 dni temu. Spałeś 3 dni. - Powiedziała cichym głosem ponownie cie przytulając. Tym razem delikatniej.
-
Applejack puściła cię i usiadła obok ciebie. - Myślałam, że cię straciłam. - Powiedziała smutnym głosem.
-
Pomarańczowa klacz niemal natychmiast podniosła głowę i popatrzyła się w twoją stronę. Uśmiechnęła się szeroko i szybkim ruchem podbiegła do ciebie i bez słowa cię przytuliła.
-
Leżały obok zmartwionej pomarańczowej klaczy, która siedziała na krześle patrząc się w podłogę.
-
Ruch ten był ryzykowny. Nóż jest wbity w twój brzuch i niewłaściwe ruchy mogą skończyć się źle. - Wytrzymaj jeszcze chwilę. - Powiedział powtarzając czynność kilka razy. Ból był nie do zniesienia. Czułeś okropny piekący ból. Gdy tortury się skończyły dostałeś czymś w tył głowy i zemdlałeś *** Obudziłeś się w łóżku. Wydawało ci się bardzo znajome. Nadal czułeś intensywne pieczenie w brzuchu.
-
- Słuchaj i zamknij mordę. Nawet jeśli chciałbym cię teraz zabić to nie mogę. Mówili mi to dobrą godzinę, więc nie denerwuj mnie. Mam cię tylko troszkę uszkodzić. - Powiedział po czym delikatnie wbił trzymany nóż w twój brzuch. - Może lekko zaboleć. - Powiedział uśmiechając się złowieszczo i wbijając nóż coraz głębiej.
-
Powoli podchodziłem do klaczy wyciągając przy tym młot zza pleców. - Ugryźli cię? - Zapytałem bez najmniejszych emocji.
-
< > - Na początku podaj mi tylko chleb. - Wskazała na szafkę znajdującą się za nią.