Applejack trudem powstrzymała się od śmiechu.
- Dobrze kuzynki. Nie na darmo jestem elementem uczciwości. - Powiedziała przytulając cię. - Nasze małe Ponyville poradziło już sobie z dwoma smokami i małą niedźwiedzicą. Co to za różnica czy kolejny smok stanie się potulny. - Powiedziała zachęcającym głosem.
Applejack widząc ciebie spodziewała się najgorszego, lecz szybko uspokoiła się słysząc jak pochrapujesz.
***
Obudziłeś się kolejnego dnia. Nareszcie czułeś się wypoczęty i pełen energii.
- Tym razem robię to na otrzeźwienie. - Applejack ponownie cię pocałowała. Był to krótki pocałunek. - Ogarnąłeś się? - Na jej twarzy pojawił się kolejny rumieniec.
- Masz głębokie rany w brzuchu. Miną kilka dni zanim będziesz mógł normalnie chodzić. Nie możesz teraz nigdzie wychodzić i księżniczka zapewni ci ochronę. - Applejack powiedziała to po czym podeszła do drzwi i zamknęła je. Po chwili znowu była przy tobie.
- Tak wie. Musiałam cię zabrać do lekarza. Miałeś szczęście, że akurat wybrałam się do Canterlotu. Gdy cię znalazłam byłam zszokowana i resztę już pewnie znasz.
Pomarańczowa klacz niemal natychmiast podniosła głowę i popatrzyła się w twoją stronę. Uśmiechnęła się szeroko i szybkim ruchem podbiegła do ciebie i bez słowa cię przytuliła.
Ruch ten był ryzykowny. Nóż jest wbity w twój brzuch i niewłaściwe ruchy mogą skończyć się źle.
- Wytrzymaj jeszcze chwilę. - Powiedział powtarzając czynność kilka razy.
Ból był nie do zniesienia. Czułeś okropny piekący ból. Gdy tortury się skończyły dostałeś czymś w tył głowy i zemdlałeś
***
Obudziłeś się w łóżku. Wydawało ci się bardzo znajome. Nadal czułeś intensywne pieczenie w brzuchu.
- Słuchaj i zamknij mordę. Nawet jeśli chciałbym cię teraz zabić to nie mogę. Mówili mi to dobrą godzinę, więc nie denerwuj mnie. Mam cię tylko troszkę uszkodzić. - Powiedział po czym delikatnie wbił trzymany nóż w twój brzuch. - Może lekko zaboleć. - Powiedział uśmiechając się złowieszczo i wbijając nóż coraz głębiej.