- Zaczekaj kuzynku. - Applejack szybko chwyciła swoje lasso i zarzuciła na ciebie. Szybko cię związała i zaczęła z uśmiechem chodzić dookoła ciebie. - A więc o co chodzi z tym całym Shobem?
Nawet jeśli dałbyś rade wyciągnąć procę to nie mógłbyś jej naciągnąć. Kucyk trzymał cię za szyję i blokował tym samym oddech i dostęp do płaszcza.
- Zluźnij trochę ten uścisk. - Powiedział tajemniczy kuc stojący przed tobą do innego kuca, który cię trzymał. - Uścisk się trochę rozluźnił, a ty mogłeś złapać powietrze.
- Cóż. Mistrz Vetris bardzo nie lubi zdrajców. - Mówiąc to kolejny kuc chwycił cię za szyję i wytrącił ci kusze z kopyt. - Więc jak sądzisz co teraz będzie?
- Jeśli chcesz. - Applejack uśmiechnęła się. - Chodź za mną do kuchni. Powiem ci co masz robić. - Ruszyła w stronę wcześniej wymienionego pomieszczenia.
Bez względu na to gdzie się ukryłeś on tam był. Widział cię na każdym kroku.
- Wiesz w jakim celu tu jestem. - Przemówił głosem bez emocji zachodząc cię o tyłu.
W mieście nie mogłeś się skupić, więc udałeś się do miejsca, gdzie jest spokojnie. Tam nikt by ci nie przeszkadzał i miałbyś spokój. Był to sad.
***
Gdy wyszedłeś z Canterlot poczułeś, że ktoś za tobą idzie.
Kilka kucyków zwróciło na ciebie uwagę, ale szybko cię zignorowali, gdy była ich kolej. Wiedziałeś, że jedynymi kucykami, którym na tobie zależy to Applejack i Apple Bloom.
Ghul ponownie chwycił za długopis i zaczął pisać.
Cóż. Kiedy zaczęły się megaczary ja jechałam z moim towarem tutaj. Na nieszczęście zmieniłam się w ghula. Pociąg tu miał być, ale zanim dojechałam pochwycili mnie łowcy niewolników i ucięli język. Wracając do pociągu wyjechał do Manehatanu.