Skocz do zawartości

Wizio

Brony
  • Zawartość

    4953
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Wszystko napisane przez Wizio

  1. - Miałem sen albo wizje. Nie wiem jak to ująć. Widziałem w nim Flame, który idzie w kierunku tronu i zabija was. Dzień po tym zachorowałaś. To nie może być przypadek. Jestem pewien, że to coś miało znaczyć. Ty jesteś chora a Księżniczka Luna jest osłabiona wznosząc dzień i noc. ON może to wykorzystać. Nie ufam mu. Widziałem go nawet gdy kierował się do pewnej wioski, a jego gwardziści nie są jak ci co byli za twego panowania. Wydają się jakby zaraz mogły rozpętać wojnę i masowo mordować miasta. To wszystko co miałem do powiedzenia.
  2. - Cholera muszę jej powiedzieć o tym co widziałem. - Powiedziałem cicho po czym jeszcze raz podeszłem do księżniczki ignorując resztę - Księżniczko proszę mi wybaczyć, iż jeszcze raz zawracam głowę ale przybyłem tutaj aby coś przekazać. Jeśli mogłabyś poprosić abyśmy zostali sami to byłbym wdzięczny. TO jest bardzo ważne.
  3. Schowałem nóż i powoli wraz z resztą udałem się do sali tronowej. Nie czułem się dobrze, lecz wiedziałem, że muszę się z nią spotkać. Miała mi coś ważnego do przekazania i nie mogłem tego opuścić. - Twinkle tylko się zachowuj. - Rzuciłem ponurym głosem w stronę klaczki.
  4. - Nie byłem tu dawno więc nie wiem jak księżniczka ustawia straże. Ale jeśli powinni tu stać to nie jest dobrze. - Cały czas patrzyłem na tą wyprawę z perspektywy pułapki. Wiedziałem, że w tych czasach nikomu nie wolno ufać. Jeden zły ruch i w nocy ci ktoś podcina gardło. - No to co teraz?? - Zapytałem niecierpliwie. Potrzebowałem pilnego widoku z księżniczką a nie zagadki zaginionej straży. Z nudów odpiąłem nóż od paska i zacząłem sobie go podrzucać. Zabawa zabawą ale przynajmniej miałem w ręku broń.
  5. - No sam nie wiem. Raczej jeśli jestem w służbie księżniczki to mam immunitet, ale nigdy nie zaszkodzi się przejść. - Mdliło mnie gdy wybrałem aby iść z nim ale jeśli jest zły to będzie o jednego kuca mniej. Udałem się za nim cały czas ale to cały czas mając wzrok na nożu.
  6. Znowu byłem zdenerwowany. Znów myślałem, że to jest pułapka. Ponownie skupiłem uwagę na nożu. - No cóż miło było. - Niechętnie się uśmiechnąłem do Cawdiego cały czas wyszukując słabych punktów jego zbroi gdyby na zaatakował. Czekając na wyjście denerwowałem się możliwą zasadzką.
  7. - Pierwszy raz spotkałem go na audiencji u księżniczki. Zaczynałem wtedy swoją prace gdy dotarła wiadomość, że ON przybył. Księżniczka niechętnie go wpuściła i trochę dyskutowali. Nie był wtedy zbyt miły i chyba miał jeszcze gorszy humor gdy dowiedział się, że będę pracować na tym samym stanowisku. - Wtem sięgam do torby z której wyciągam butelkę pysznego cydru () i biorę kilka łyków. Patrzę po chwili na resztę i pytam: - Chcecie trochę?
  8. - No to o czym chcecie gadać?? - Odpowiedziałem znudzonym głosem. Miałem nadzieje, że nie najdzie mnie kolejne uzależnienie od hazardu. Nie byłem zbytnio rozrywkowym kucem od kąt straciłem rodziców. Wtedy to mógłbym nawet pracować w kopalni z radością na ustach a teraz to jedyne co mi sprawia przyjemność to zabijanie i walka. Byłem jedynie cieniem dawnego kucyka. - Jestem do niczego. - powiedziałem do siebie w myślach.
  9. - Z Canterlotu. Urodziłem się tam i mieszkałem z rodzicami i bez nich gdy zostali zabici. - Nie chciałem o tym mówić, ale nie miałem wyboru. Coś czułem, że jednak kuc nie jest niebezpieczny ale i tak zerkałem na nóż przy pasie.
  10. Prawdę mówiąc spodziewałem się innych gier ale to by tylko mnie rozpraszało. Nigdy nie wiadomo co się może stać. - Znam kilka. Dość niedawno uprawiałem hazard. Makao, poker zwykły i poker "texas" a nawet remik i tysiąc. Ale wojna też może być. - Starałem się unikać gier karcianych aby nie wrócić do hazardu i dobrze mi to wychodziło aż do teraz.
  11. - Albo chcę odwrócić naszą uwagę, albo nudzi mu się. Głupio by było gdybym odmówił, a jeszcze przed służbą dużo grałem. - Pomyślałem sobie. - Jasne. Czemu nie? - Cały czas mając wzrok na nożu i szukając raz po raz słabych elementów zbroi. Usiadłem na przeciwko kuca mając nadzieję, że Twinkle będzie obserwować podejrzane zachowania.
  12. - Cholera. - Pomyślałem sobie wiedząc, że to zły pomysł. Nie miałem jednak innego wyjścia niż wyjść z pociągu. Przepuściłem Twinkle pierwszą obawiając się, że jak wyjdę to ją chwyci i odjedzie. Cały czas starałem się mieć kopyto na nożu. Gdy Twinkle wyszłaby od razu poszedłbym za nią. A tak to przynajmniej mnie dopadnie i nic się jej nie stanie.
  13. Czułem, że coś będzie nie tak. Nie ufam Flame jak i temu jednorogowi. Zbliżyłem się do Twinkle i gdy ten nie patrzył cicho je powiedziałem: - Odsuń się od niego jak najdalej. Nie ufaj nikomu z nich jak i samemu Flame. To jest nędzny zdradliwy pies. - Wiedziałem, że on bez powodu nie jedzie. Trzymałem w razie czego kopytko na nożu. - To jest pułapka. - Powiedziałem sobie w myślach.
  14. Nie miałem ochoty mówić mojego imienia, ale raczej nie zadowoliłoby go to. - Darkness. Nazywam się Darkness Triator. - Nic nie mówiąc pokazałem tylko kopytkiem drogę. Wiedziałem, że nie będzie zadowolony. Starałem się pokazać Twinkle aby nic nie robiła i mniej więcej znikła mu z widoku.
  15. Pierwsze co chciałbym zrobić to wbić mu strzałę w oko, ale nie dam rady. Jest on za silny i ma swoją armie. - Może się kiedyś widzieliśmy. Pan Flame jak mniemam? - Patrzyłem na nowego władce Equestrii jak na zwykłego kundla, którym był. Wiedziałem, że księżniczka od tak sobie nie zachoruje. - Niechętnie się pytam ale jak z księżniczką Celestą?? Słyszałem, że jest chora i chciałbym zobaczyć jak się czuje.
  16. - On włada Equestrią?!? - Krzyknąłem do siebie nie zatrzymując się ani trochę. Było to dla mnie dziwne, że Celestia i Luna zgodziły się aby to ON władał królestwem. Miałem nadzieję, że jak najszybciej dojdziemy do zamku i wyjaśnię sobie z nim to i owo. Wiedziałem, że może on być groźny lecz nie przejmowałem się tym. - Cholera mam nadzieje, że nie jest za późno. Obym tylko zdążył na czas. - byłem zdenerwowany tym, że los księżniczek i całego królestwa jest w tym, iż powstrzymam go od zdrady.
  17. - Słyszałaś chyba tego kuca? Księżniczka jest chora i Flame panuje. Osobiście nigdy go nie widziałem ale księżniczka na szkoleniach trochę o nim opowiadała. No i ... - westchnąłem - Wdziałem go w swoim śnie. Widziałem jak kroczy przez pałac i wystrzelił w tron kulą ognia. Boje się, że może wykorzystać nieuwagę Luny, która sama panuje nad dniem i nocą i najzwyczajniej ją zamordować. Proszę pośpieszmy się. Nie chcę mieć ich na sumieniu. - Po tych słowach zdenerwowałem się, lekko przyśpieszyłem kroku i raz po raz zerkałem na Twinkle.
  18. Stanąłem w osłupieniu słysząc tą wiadomość. Szybko jednak się uspokoiłem na myśl, że klacz mogłaby się zorientować. Flame chyba znałem, ale pewien nie jestem. Prawdopodobnie księżniczka coś o nim mówiła, ale jestem pewien, że on nie ma dobrych zamiarów - Nie zatrzymujemy się i idziemy. Nie potrzeba nam opóźnień. Jeśli księżniczka naprawdę jest chora to muszę się tam jak najszybciej dojść. - Po tych słowach wziąłem Twinkle na plecy i starałem się biec aby nie zwrócić na nas uwagi ludności jak i tych czarnych rycerzy. W myślach sobie jeszcze mówiłem, że jeśli mój sen był nadchodzącą katastrofą to zginie lub zachoruje i Luna. Przyśpieszyłem kroku najszybciej jak mógł kucyk mający na sobie innego kuca.
  19. Wizio

    [ogólna dyskusja] Applejack

    Zbliża się nowy odcinek z MLP. Ma w tytule jabłko więc może być to pierwszy odcinek, w którym Applejack będzie śpiewać sama.
  20. - Dostałem go i muszę się z nią zobaczyć. Ty poczekasz w moim rodzinnym domu, podczas gdy ja będę zajmował się sprawami dotyczącymi pracy. To jak gotowa jesteś?? Musimy dojść przed zmrokiem, bo wole sobie oszczędzić kolejnej krwi na kopytach i straty strzał przy walce z bandą goblinów. - Stałem przed otwartymi drzwiami czekając na klacz.
  21. (Takie pytanie. Będzie podany wygląd tej klaczy??) - Nic się nie stało. Myślę tylko nad "wycieczką" do Canterlotu. Twoja noga jest złamana i trudno ci będzie iść. - Spróbowałem kłamać i zmieniać temat. Nie chciałem jej martwić. Straciła niedawno rodziców więc nie mogę jej denerwować. - Ale jak chcesz iść to cię nie zatrzymam. Mam w tym mieście mieszkanie więc tam też możesz odpocząć gdy ja będę załatwiać sprawy. Powiedz kiedy będziesz gotowa. - Po tych słowach wstałem z fotelu, i zacząłem się szykować.
  22. Wstając miałem nadzieje, że to nie była wizja tego co się miało stać. Z lekka przestraszony wstałem, udałem się do kuchni i przygotowałem mi i klaczy posiłek. Wracając położyłem na stole 2 talerze z kanapkami, usiadłem i czekałem aż kucyk się obudzi. Myślałem cały czas nad swoim snem. Czułem, że muszę o tym powiedzieć Celesti.
  23. Wstałem z kanapy na której leżała klacz i przykryłem ją delikatnie kocem. Podszedłem do szafki i zabrałem z niej zdjęcie rodziców, z którym usiadłem na fotelu obok. Patrząc na nie i zerkając raz po raz na klacz powoli odpływałem myśląc o jutrzejszej wyprawie.
  24. - Nie zostało mi nic innego niż udać się do Canterlotu. - Miałem mieszane uczucia, lecz wiedziałem, że tak muszę zrobić. Udałem się do klaczy usiadłem obok niej i zacząłem jej opowiadać o swoich dalszych działaniach (?) - Musze się udać do stolicy, lecz boje się samej zostawić. Iść też nie możesz więc będę musiał cię chyba ponieść, no chyba, że chcesz tu zostać i zaznajomić się z otoczeniem. - Przez moją głowę przepływało mnóstwo myśli. Wiedziałem, że muszę odwiedzić grób rodziców, zobaczyć się z księżniczką oraz wpaść do starych znajomych. - Zastanów się bo wyruszam jutro rano.
  25. < No wiesz raczej nie zostawię dobrego sprzętu i nie wrócę bez dowodu wykonania zadania > Patrząc na zdjęcie poczułem się dotknięty. Brakowało mi ich i stałem się tym kim jestem, czyli mordercą na zlecenie księżniczek. Zabierając wszystko z kufra i wkładając jego zawartość do toreb udałem się do klaczy i z lekkim uśmiechem zasłanianym przez kaptur chwyciłem ją, położyłem ją na swoich plecach i zacząłem ją nieść do mojego domu. Gdy dotarłem odstawiłem klacz na kanapę, wypakowałem wszystko oprócz zebranych CM i udałem się do pracowni aby spalić list z odrobiną proszku. Zastanawiałem się trochę do czego jest ten cały proch ale jakoś mnie to aż tak nie ciekawiło. Po spaleniu go udałem się do salonu i zdjąłem pelerynę zawieszając ją na wieszaku obok drzwi i usiadłem obok klaczy oglądając jeszcze raz jej ranną nogę. - Co do wydarzeń w lesie to dziękuje ci za pomoc. Nie pochwalam tego co zrobiłaś ale uratowałaś mnie. Jeśli chcesz możesz tu zostać a nawet zamieszkać. Pewnie trudno ci będzie mieszkać samej. - Przytuliłem ją jeszcze raz - A teraz odpocznij a ja poczekam na dalsze wieści. - Po tych słowach wstałem i udałem się do sypialni, gdzie siadając na łóżku przyglądałem się zdjęciu znalezionym w kufrze bandytów. - Brakuje mi was. - Powiedziałem ponurym głosem.
×
×
  • Utwórz nowe...