-
Posts
4953 -
Joined
-
Last visited
Content Type
Profiles
Forums
Calendar
Everything posted by Wizio
-
- W okolicach okolicach sklepów. Jak są tłumy kucy na drodze to czasami coś zabierze z torby jakiegoś obywatela. - Mając nadzieje, że Cawdie odejdzie odwracam się i idę do swojego domu. Gdy jestem w środuku obserwuje chwilę go aż nie odejdzie.
-
- No dobra. - Odwróciłem się i udałem się w stronę Cawdiego. - Mogę cie prosić na słówko?? Jest problem. W mieście jest złodziej. A ja nie mogę się tym zająć bo wykonuje tylko zlecenia od księżniczki. Ty jesteś strażą więc to twój problem. A raczej nie jest dobrze mieszkać ze złodziejem.
-
- Jestem tu z rozkazu Księżniczki Celesti. - Po tych słowach przystanąłem i czekałem na reakcje domownika. Raz po raz odwróciłem się w stronę Cawdiego. Niecierpliwiłem się bo chciałem mieć to za sobą. Musiałem jeszcze odwiedzić grób rodziców i odświeżyć dawne przyjaźnie. Może to choć trochę "odmieni" mnie w tego kuca którym kiedyś byłem.
-
- Prawdę mówiąc nie wiem czy możesz wykonać ze mną to zadanie. Księżniczka powierzyła je mnie i ja się postaram je wykonać. Ty musisz odpocząć. - Wstałem z fotelu i udałem się w stronę wyjścia. Ignorując Cawdiego udałem się do pierwszego kuca z listy.
-
Staje i patrze się w już otwarte drzwi. Do głowy napływają mi wszystkie wspomnienia, których tak dawno się wyrzekłem i zapomniałem o nich. Wchodząc do tego domu czułem ból, smutek rozpacz i pierwszy raz o wielu lat chciałem płakać. Za każdym razem gdy wchodziłem do pokoju, widziałem zdjęcia oraz dawne zabawki to łzy mi ciekły z oczu. Wszedłem do salonu gdzie na stole leżało zdjęcie. Byłem to ja wraz z rodzicami. Byłem wtedy mały i wygrałem turniej łuczniczy z czego bardzo się ucieszyłem. Usiadłem na sofie i rozmyślałem. W tym momencie nic się dla mnie nie liczyło niż wspomnienia. - Co się ze mną stało?? Czemu jestem taki jaki jestem?? Gdzie się podział ten szczęśliwy i radosny kuc, którym kiedyś byłem?? Dlaczego tak jest?? - Zadawałem sobie te pytania na głos. Miałem gdzieś, że ktoś to usłyszy. W tej chwili nie obchodziło mnie nawet zadania. Moje wspomnienia zaczęły napływać mi do głowy. Pierwszy łuk, pierwsza miłość wypady z przyjaciółkami z miasteczka obok. Zawsze wolałem klacze od ogierów. Pamiętam nawet jak kupowały od moich rodziców materiały do szycia. - Ile dałbym aby było tak jak kiedyś. - W tym momencie kilka łez spadło na zdjęcie które trzymałem w kopytkach.
-
- Zrobię to co mi każe księżniczka. - Po tych słowach odwrócił się do Twinkle i podszedł do niej. - Chodź. Zaprowadzę cię do mojego domu a ja zajmę się pracą. - Ruszył w stronę wyjścia idąc w stronę domu. Gdy był na miejscu otworzył kluczem drzwi i wszedł.
-
- Nie uwierzyła mi. - Powiedziałem odchodząc ze spuszczoną głową w stronę szafki z listą osób do odwiedzenia. Zabrałem ją i skierowałem się do wyjścia zerkając kto jest pierwszą osobą.
-
- Miałem sen albo wizje. Nie wiem jak to ująć. Widziałem w nim Flame, który idzie w kierunku tronu i zabija was. Dzień po tym zachorowałaś. To nie może być przypadek. Jestem pewien, że to coś miało znaczyć. Ty jesteś chora a Księżniczka Luna jest osłabiona wznosząc dzień i noc. ON może to wykorzystać. Nie ufam mu. Widziałem go nawet gdy kierował się do pewnej wioski, a jego gwardziści nie są jak ci co byli za twego panowania. Wydają się jakby zaraz mogły rozpętać wojnę i masowo mordować miasta. To wszystko co miałem do powiedzenia.
-
- Cholera muszę jej powiedzieć o tym co widziałem. - Powiedziałem cicho po czym jeszcze raz podeszłem do księżniczki ignorując resztę - Księżniczko proszę mi wybaczyć, iż jeszcze raz zawracam głowę ale przybyłem tutaj aby coś przekazać. Jeśli mogłabyś poprosić abyśmy zostali sami to byłbym wdzięczny. TO jest bardzo ważne.
-
Schowałem nóż i powoli wraz z resztą udałem się do sali tronowej. Nie czułem się dobrze, lecz wiedziałem, że muszę się z nią spotkać. Miała mi coś ważnego do przekazania i nie mogłem tego opuścić. - Twinkle tylko się zachowuj. - Rzuciłem ponurym głosem w stronę klaczki.
-
- Nie byłem tu dawno więc nie wiem jak księżniczka ustawia straże. Ale jeśli powinni tu stać to nie jest dobrze. - Cały czas patrzyłem na tą wyprawę z perspektywy pułapki. Wiedziałem, że w tych czasach nikomu nie wolno ufać. Jeden zły ruch i w nocy ci ktoś podcina gardło. - No to co teraz?? - Zapytałem niecierpliwie. Potrzebowałem pilnego widoku z księżniczką a nie zagadki zaginionej straży. Z nudów odpiąłem nóż od paska i zacząłem sobie go podrzucać. Zabawa zabawą ale przynajmniej miałem w ręku broń.
-
- No sam nie wiem. Raczej jeśli jestem w służbie księżniczki to mam immunitet, ale nigdy nie zaszkodzi się przejść. - Mdliło mnie gdy wybrałem aby iść z nim ale jeśli jest zły to będzie o jednego kuca mniej. Udałem się za nim cały czas ale to cały czas mając wzrok na nożu.
-
Znowu byłem zdenerwowany. Znów myślałem, że to jest pułapka. Ponownie skupiłem uwagę na nożu. - No cóż miło było. - Niechętnie się uśmiechnąłem do Cawdiego cały czas wyszukując słabych punktów jego zbroi gdyby na zaatakował. Czekając na wyjście denerwowałem się możliwą zasadzką.
-
- Pierwszy raz spotkałem go na audiencji u księżniczki. Zaczynałem wtedy swoją prace gdy dotarła wiadomość, że ON przybył. Księżniczka niechętnie go wpuściła i trochę dyskutowali. Nie był wtedy zbyt miły i chyba miał jeszcze gorszy humor gdy dowiedział się, że będę pracować na tym samym stanowisku. - Wtem sięgam do torby z której wyciągam butelkę pysznego cydru () i biorę kilka łyków. Patrzę po chwili na resztę i pytam: - Chcecie trochę?
-
- No to o czym chcecie gadać?? - Odpowiedziałem znudzonym głosem. Miałem nadzieje, że nie najdzie mnie kolejne uzależnienie od hazardu. Nie byłem zbytnio rozrywkowym kucem od kąt straciłem rodziców. Wtedy to mógłbym nawet pracować w kopalni z radością na ustach a teraz to jedyne co mi sprawia przyjemność to zabijanie i walka. Byłem jedynie cieniem dawnego kucyka. - Jestem do niczego. - powiedziałem do siebie w myślach.
-
- Z Canterlotu. Urodziłem się tam i mieszkałem z rodzicami i bez nich gdy zostali zabici. - Nie chciałem o tym mówić, ale nie miałem wyboru. Coś czułem, że jednak kuc nie jest niebezpieczny ale i tak zerkałem na nóż przy pasie.
-
Prawdę mówiąc spodziewałem się innych gier ale to by tylko mnie rozpraszało. Nigdy nie wiadomo co się może stać. - Znam kilka. Dość niedawno uprawiałem hazard. Makao, poker zwykły i poker "texas" a nawet remik i tysiąc. Ale wojna też może być. - Starałem się unikać gier karcianych aby nie wrócić do hazardu i dobrze mi to wychodziło aż do teraz.
-
- Albo chcę odwrócić naszą uwagę, albo nudzi mu się. Głupio by było gdybym odmówił, a jeszcze przed służbą dużo grałem. - Pomyślałem sobie. - Jasne. Czemu nie? - Cały czas mając wzrok na nożu i szukając raz po raz słabych elementów zbroi. Usiadłem na przeciwko kuca mając nadzieję, że Twinkle będzie obserwować podejrzane zachowania.
-
- Cholera. - Pomyślałem sobie wiedząc, że to zły pomysł. Nie miałem jednak innego wyjścia niż wyjść z pociągu. Przepuściłem Twinkle pierwszą obawiając się, że jak wyjdę to ją chwyci i odjedzie. Cały czas starałem się mieć kopyto na nożu. Gdy Twinkle wyszłaby od razu poszedłbym za nią. A tak to przynajmniej mnie dopadnie i nic się jej nie stanie.
-
Czułem, że coś będzie nie tak. Nie ufam Flame jak i temu jednorogowi. Zbliżyłem się do Twinkle i gdy ten nie patrzył cicho je powiedziałem: - Odsuń się od niego jak najdalej. Nie ufaj nikomu z nich jak i samemu Flame. To jest nędzny zdradliwy pies. - Wiedziałem, że on bez powodu nie jedzie. Trzymałem w razie czego kopytko na nożu. - To jest pułapka. - Powiedziałem sobie w myślach.
-
Nie miałem ochoty mówić mojego imienia, ale raczej nie zadowoliłoby go to. - Darkness. Nazywam się Darkness Triator. - Nic nie mówiąc pokazałem tylko kopytkiem drogę. Wiedziałem, że nie będzie zadowolony. Starałem się pokazać Twinkle aby nic nie robiła i mniej więcej znikła mu z widoku.
-
Pierwsze co chciałbym zrobić to wbić mu strzałę w oko, ale nie dam rady. Jest on za silny i ma swoją armie. - Może się kiedyś widzieliśmy. Pan Flame jak mniemam? - Patrzyłem na nowego władce Equestrii jak na zwykłego kundla, którym był. Wiedziałem, że księżniczka od tak sobie nie zachoruje. - Niechętnie się pytam ale jak z księżniczką Celestą?? Słyszałem, że jest chora i chciałbym zobaczyć jak się czuje.
-
- On włada Equestrią?!? - Krzyknąłem do siebie nie zatrzymując się ani trochę. Było to dla mnie dziwne, że Celestia i Luna zgodziły się aby to ON władał królestwem. Miałem nadzieję, że jak najszybciej dojdziemy do zamku i wyjaśnię sobie z nim to i owo. Wiedziałem, że może on być groźny lecz nie przejmowałem się tym. - Cholera mam nadzieje, że nie jest za późno. Obym tylko zdążył na czas. - byłem zdenerwowany tym, że los księżniczek i całego królestwa jest w tym, iż powstrzymam go od zdrady.
-
- Słyszałaś chyba tego kuca? Księżniczka jest chora i Flame panuje. Osobiście nigdy go nie widziałem ale księżniczka na szkoleniach trochę o nim opowiadała. No i ... - westchnąłem - Wdziałem go w swoim śnie. Widziałem jak kroczy przez pałac i wystrzelił w tron kulą ognia. Boje się, że może wykorzystać nieuwagę Luny, która sama panuje nad dniem i nocą i najzwyczajniej ją zamordować. Proszę pośpieszmy się. Nie chcę mieć ich na sumieniu. - Po tych słowach zdenerwowałem się, lekko przyśpieszyłem kroku i raz po raz zerkałem na Twinkle.
-
Stanąłem w osłupieniu słysząc tą wiadomość. Szybko jednak się uspokoiłem na myśl, że klacz mogłaby się zorientować. Flame chyba znałem, ale pewien nie jestem. Prawdopodobnie księżniczka coś o nim mówiła, ale jestem pewien, że on nie ma dobrych zamiarów - Nie zatrzymujemy się i idziemy. Nie potrzeba nam opóźnień. Jeśli księżniczka naprawdę jest chora to muszę się tam jak najszybciej dojść. - Po tych słowach wziąłem Twinkle na plecy i starałem się biec aby nie zwrócić na nas uwagi ludności jak i tych czarnych rycerzy. W myślach sobie jeszcze mówiłem, że jeśli mój sen był nadchodzącą katastrofą to zginie lub zachoruje i Luna. Przyśpieszyłem kroku najszybciej jak mógł kucyk mający na sobie innego kuca.