-
Zawartość
4953 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Wszystko napisane przez Wizio
-
Była to dokładna mapa Ponyville, na której zaznaczone były poszczególne miejsca. Kilka z nich charakteryzowało się czerwonym kółkiem. Na mapie można było również zauważyć kilka wielkich czerwonych krzyżyków, które normalnie były niegdyś drogami, lub miejscami budowli.
-
Spokojnie podszedłem do pełzającego w naszą stronę szwendacza, a następnie rozdeptałem mu głowę kopytkiem. Następnie porządnym kopniakiem w brzuch usunąłem sobie go z drogi. Teraz tylko pozostało mi podejść do stołu i wziąć karteczkę. Tak też zrobiłem.
-
- Ta... przyjemna - stwierdził sarkastycznie rozglądając się po otaczających was ciemnościach. Byliście w Ponyville, które prawdo podobnie było opuszczone i nikt w nim nie mieszkał. Ulice rozświetlały latarnie, a resztę skrywała ciemność. - Prawie bym zapomniał - powiedział Darkness podając ci złożoną w rulonik mapę.
-
- Dobra... - powiedział czarny kucyk, po czym otworzył drzwi i przez nie wyszedł. Już po samym widoku przez drzwi można było stwierdzić, iż jest noc. Jednakże księżyc jeśli był to został zasłonięty przez czarne chmury, które były nad całym Ponyville.
-
- Więc na co czekasz? - zapytała Applejack wstając z ciebie. Po tej czynności dała ci buziaka w polik oraz zabrała swój kapelusz. - Podczas kąpieli ci się raczej nie przyda. - rzuciła z chichotem kierując się w stronę drzwi, by następnie przez nie przejść.
-
Na początku zabawa nożem szła ci normalnie, a nawet przyjemnie. Zabijało to chodź trochę nudy, lecz po dłuższej nieuwadze nóż wyślizgnął ci się z kopyt i wbił w jedną z twoich nóg. Na domiar złego była to ta, z rannym kolanem, przez co bolała cię jeszcze bardziej. Krew leciała z rany drobnym ciurkiem.
-
- Hej... spokojnie panienko bo się zagotujesz - rzucił Shining w twoją stronę, po czym usiadł na łóżku, na którym aktualnie leżałaś. - Nie ma teraz mowy, jeśli chodzi o naukę, gdyż księżniczka ma pełne kopyta roboty. Mówiła, iż najwcześniej za miesiąc lub dwa.
-
- Możemy od zaraz, ale najpierw odwiedźmy sklep. Zapasy nam się przydadzą, gdyż nie zostało ich zbyt wiele - po tych słowach ruszyłem w kierunku wcześniej wspomnianego, przez Fluttershy sklepu.
-
- A nic ci nie przychodzi do głowy? Z nikim się ostatnio nie pokłóciłaś? - dopytywałem się Applejack. Miałem nadzieję, iż to co miało miejsce było tylko żartem jakiegoś dowcipnisia, ale jeśli było to zaplanowane to... będzie z nim źle...
-
Nic nie odpowiedziałem, a rzuciłem jej jedynie zdenerwowane spojrzenie, które na przyjazne nie wyglądało. Po jeszcze chwili stania postanowiłem wejść do środka i mieć nadzieję, iż mój ojciec w najlepszym przypadku nie zamienił się w jednego z Nich, tylko uciekł, lub miał chodziarz szybką i bezbolesną śmierć.
-
- Dobra... już nic tutaj nie ma. Góra została szczelnie zamknięta, więc nie ma szans się tam dostać - skwitował Darkness podchodząc do drzwi. - Zostało nam tylko opuszczenie tego zapyziałego miejsca, chodź przeczuwam, iż nie będzie to takie łatwe i bezpieczne. Twilight mówiła, iż jest tu niebezpiecznie, a już odwrotu nie mamy, więc pytam cię. Jesteś gotowa?
-
< Maaaaasochistka! > Im bardziej się zagłębiałaś w mroczny las Everfree, tym bardziej traciłaś poczucie bezpieczeństwa. Z każdym krokiem, jaki postawiłaś na przód czułaś, iż robi się coraz ciemniej, zimniej i niebezpieczniej. Wiatr, który w Ponyville spokojnie łaskocze, to tu przyprawia o dreszcze swoim chłodem. Drzewa wyglądają okropnie, a ich grube warstwy liści nie przepuszczają prawię w ogóle światła.
-
Twój pokój zastałeś tak jak go zostawiłeś. Niepościelone łóżko, kilka brudów na podłodze i masa papierów, które walały się na biurku. Również książki były niepoukładane. Innymi mówiąc w pokoju panował prawdziwy bałagan, który pewnie sam z siebie się nie sprzątnie.
-
Westchnąłem głośno po czym ruszyłem kilka kroków do przodu, a następnie się zatrzymałem. Nie wiedziałem czy chcę tam wchodzić ze względu na... ilość wspomnień. Wszystko, czyli całe moje dzieciństwo, wspomnienia i nawet rodzice... to wszystko przytłaczało mnie jeszcze większą niechęcią jak i sumieniem.
-
Spyro! Przy tej grze szalałem jak dzieciak. Grałem w nią dniami i nocami jako mój ulubiony smoczek.
-
- Galaktyko! - momentalnie się odwrócił i podbiegł do ciebie. - Coś ci się stało? Dlaczego spałaś pod drzewem? Co tu w ogóle robisz? - Shining Armor zalewał cię masą pytać.
-
Udałem się na chwilę do kuchni, gdzie napiłem się wody. Następnie podszedłem do Applejack i usiadłem obok nie. - Więc... wiesz kto chciał mnie wrobić lub pozbyć się ciebie? - zapytałem poważnym tonem.
-
- Chodź - rzuciłem krótko w stronę Wind po czym ruszyłem ku miejsca, które kiedyś było moim domem. Nie wiedziałem jednak czy moja towarzyszka będzie miała jeszcze ochotę mnie oglądać.
-
- Dobrze! Ona jest taka miła. Zawsze jestem przy niej i cieszę się bardzo z tego - wyszczekała Winona w stronę Kitiego.
-
Westchnąłem po czym w złości zabiłem jeszcze jednego szwendacza. Wbiłem mu strzałę w głowę po czym usilnie zacząłem go kopać, aż jego twarz nie zmieniła się w krwawą papkę. Po tym wszystkim jak nigdy nic udałem się do płotu, a następnie zacząłem się na niego wspinać.
-
- Rozumiem - powiedziała zamyślając się na chwilkę. - A może... chcesz się położyć spać? Jesteś pewnie zmęczona...
-
- Zapraszam - powiedziałem otwierając jej drzwi. Prawdę mówiąc czasem brakowało mi tego spokoju jaki miałem, gdy byłem sam, lecz teraz z taką klaczą u boku czułem się jeszcze lepiej.
-
- No ruszajcie się... - powiedziałem zdenerwowanym głosem. - Na ten płot i przeskakiwać przez niego. Ja na końcu, a ty Wind bez marudzenia przede mną. I żebym nie musiał powtarzać... - po tych słowach dla wyładowania złości zabiłem kolejnego szwendacza.
-
- Czułości na potem - powiedziałem nie kryjąc swojego uśmiechu. Udałem się razem z Applejack do mojego domu, aby tam w spokoju z nią porozmawiać.